25. Son Goku rezygnuje

163 11 12
                                    

Odcinek przed korektą...

– To jest Sara – Przedstawił mnie Trunks z uśmiechem na twarzy.
– Moja siostra – Dodał cicho Vegeta, a na jego twarz wypłynął szyderczy uśmiech.
Dumnie wypielam pierś szczerząc zęby. Siostra Vegety, jak zacnie to brzmi. Nie co dzień mogłam to usłyszeć.
Facet, któremu mnie przedstawiono nagle zrobił się sztywny i tylko gałkami ocznymi powędrował w stronę Saiyana. Jak nic bał się go, a za razem baaardzo nie lubił.
– To jest Yamcha i chyba zapomniał języka w gębie – Zadrwił z niego Kuririn szturchając łokciem w bok – Ten typ tak ma.
Wszyscy poza Vegetą i Yamchą roześmieli się. Książę jedynie zaszczycił nas perfidnym uśmieszkiem. Coś między nimi było. Jednego coś bolało, drugiego zaś cieszył obecny stan rzeczy. Później miałam zamiar wypytać.
Odwróciłam się w stronę miejsca gdzie widniała ogromna dziura zamiast maty wyczekując akcji. Dobre miejsce wybrali panowie na obserwowanie walki. Dosłownie wszystko było idealnie widać, więc można by śmiało się rozsiąść i podziwiać spektakularne widowisko, na które tak pieczołowicie się przygotowywałam.

Muzyka do treści:

Przeciwnicy wrócili do gry. Musiałam przyznać, że oboje fenomenalnie się poruszali. Zwody, uniki, ataki... Wszystko jakby przemyślane, czasem dopracowane, ale jak niby mieli na to czas? Byli nad wyraz szybcy i tylko wytrenowane oko miało szansę obejrzeć ten pojedynek. W pewnym momencie Goku wzleciał wysoko nad ziemię, ledwo można było go dostrzec, w dodatku to oślepiające słońce za nim tylko utrudniało widzenie. 

– Cóż on szykuje? – Zastanawiał się głośno Tenshin. 

– Nic dobrego – Krzyknął poruszony Nameczan – Chce użyć techniki rozproszenia światła. 

– Co takiego? – Son Gohan zdusił okrzyk – Przecież... 

– Jest za wysoko, mógłby w ten sposób zniszczyć planetę – Dokończył zaniepokojony Piccolo. 

– Nie może być... – Nie dowierzał Kuririn – Goku nigdy by czegoś podobnego nie zrobił. To się nie trzyma kupy. 

Wszyscy mieli skwaszone bądź przerażone miny. Czy naprawdę mieliśmy się czego obawiać? Czy Saiyanin, który od dziecka bronił planety byłby w stanie ją obrócić w pył tylko po to by osiągnąć cel? Nie był Freezerem, nie był nawet Vegetą. Przecież Gohan zawsze powtarzał, że jego ojciec oddałby życie za Ziemię. 

– Sądzę, że blefuje – Rzekłam spokojnie, a ci spojrzeli na mnie jak na wariatkę. 

Ot durne dziecko nie wiedzące co mówi. 

Po mych słowach złotowłosy skumulował KI w dłoniach, co oznaczało, że byłam w wielkim błędzie i faktycznie był w stanie posłać wszystkich do piachu. Po plecach przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałam umierać. Wtedy niespodziewanie zmienił swoją lokalizację poniżej Komórczaka i wystrzelił oślepiającym pociskiem prosto w niego, w kierunku nieba. 

Dało się słyszeć głośne westchnienia zebranych, w tym moje, że jednak syn Bardocka miał plan doskonały. Oślepiający błysk zmusił nas do przysłonięcia oczu. Sekundy po tym nastąpiła eksplozja unosząca tumany piachu w górę. Przez kilka minut nie było nic widać poza Goku, który wylądował na ziemi czekając na efekt swojego dzieła. Choć część mnie oczekiwała zagłady potwora to ta druga miała nadzieję, że to nie był koniec widowiska. 

– Patrzcie! – Krzyknął uradowany Yamcha – Goku pokonał Komórczaka! 

Spośród unoszącego się pyłu można było dostrzec dolną część cyborga pozbawioną reszty części ciała. Nie chciało mi się wierzyć w to co powiedział Ziemianin, z resztą wyczuwałam fale złej energii, a przecież umarli nią nie emanowali. 

Saiyan Princess | Dragon BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz