Odcinek przed korektą...
Złowroga energia zbliżała się w zastraszająco szybkim tempie do Ziemi. Saiyanie coraz bardziej stawiali się nerwowi w tym i Son Gohan, który zamiast zostać z matką, jak kazał mu ojciec postanowił wyruszyć na maleńką wyspę Genialnego Żółwia. Leciał ile sił, a raczej ile w stanie były wytrzymać jego oczy od tak szybkiego podmuchu. Chyba jeszcze nigdy nie nabrał takiej prędkości!
— Jeśli to, co tata mówił jest prawdą muszę przestrzec resztę! — mówił głośno do siebie, jakby miało dodać mu to otuchy — Tata w takiej sytuacji nie może być sam.
Przed domem na leżakach wylegiwali się mistrz Roshi, Kuririn i Yamcha. Był zdumiony, gdy dostrzegł również Tenshina z Chaosem medytujących nad taflą falującej wody. Wylądował tuż przed drewnianymi schodkami prowadzącymi do malutkiego, ale przytulnego domku.
Wszyscy uwielbiali tego chłopca, był tak podobny do swojego ojca i taki uprzejmy, dobrze wychowany a przede wszystkim uroczy. On sam jak tylko postawił nogę na piaszczystym brzegu przypomniał sobie, że gdy pierwszy raz tutaj trafił na ich planetę przybył pierwszy Saiyanin, a ich życie całkowicie się zmieniło. Westchnął wiedząc, że kolejny raz nie przybywa na tę wysepkę w celach rekreacyjnych.
— Witaj, Son Gohanie — uśmiechnął się życzliwie właściciel wyspy. — Co cię do nas sprowadza? Gdzie jest Gokū?
— Niestety nic dobrego — mruknął nieco zawstydzony. — Przybyłem was ostrzec.
— Ostrzec? — zdziwił się starzec zsuwając przeciwsłoneczne okulary z nosa. — Przed czym?
Chłopiec nerwowo rozejrzał się po okolicy. Sam nie wiedział, przed czym chciał ich ostrzegać, on też nie miał pojęcia jak bardzo silny okaże się nadciągający przeciwnik. Spuścił głowę widząc ich niczego sobie niezdających twarzy i westchnął głośno.
— Nie wiem proszę pana, ale tato mi powiedział, że to będzie walka z jedynym możliwym zwycięzcą. Ktoś nas zaatakuje.
***
Muzyka do treści
— W takim razie Wszechmogący, nie mamy chwili do stracenia — rzekł stanowczo Son Gokū — Jest tylko jedno wyjście, by pokonać tego, który nam zagraża. Musimy skorzystać z twojej sali treningowej.
— Chyba nie mówisz o... — Namekanin był zaskoczony.
Nawet nie spodziewał się, że ten młody Saiyanin będzie pamiętać Pokój Ducha i Czasu. Ostatni raz, a zarazem jedyny był tam jako nastolatek, a nawet nie był w stanie wytrzymać tam pół doby. Najciekawsze jednak było to, iż obaj wojownicy dotąd nie wykazywali chęci współpracy, zawsze była rywalizacja. Czy wspólny wróg miał zmienić ich podejście do siebie? Na to pytanie nie mógł sobie odpowiedzieć.
— Tak, panie — potaknął pewien swojego wyboru — Pierwszy pójdzie Vegeta, on jest silniejszy i prawdopodobnie wie, kto to jest, może ja nie będę musiał nawet kiwnąć palcem, jednak także muszę się przygotować na wszelką ewentualność.
CZYTASZ
Saiyan Princess | Dragon Ball
Fanfiction>>W trakcie korekty<< Małe dziewczynki szepczą między sobą, jak wspaniale byłoby zostać księżniczką. Móc mieszkać w wielkim pałacu, nosić piękne sukienki i marzyć, by któregoś słonecznego dnia poślubić księcia. Najlepiej tego z wyśnionej...