Odcinek przed korektą...
Muzyka do treści:
Minął kolejny rok od śmierci Freezera i mojego pobytu na Ziemi. Moje zdolności znacznie wzrosły. Mówiąc krótko przerosłam dotychczasowe oczekiwania. Od dnia, w którym spotkałam Son Gonaha więcej dawałam z siebie poprzez podnoszenie kwalifikacji bojowych niźli podczas poszukiwań ostatniej żyjącej rodziny, chociaż taki był mój główny cel przylotu na tę planetę. Cóż, z czasem priorytety się zmieniały, bo czasami ktoś taki jak ja, niepoprawny marzyciel potrafił wątpić w misję.
Maszerowałam wzdłuż brzegu jeziora z wysoko podniesioną głową. Łapałam ciepłe promienie słońca, które sprawiały, że czułam się błogo i tak beztrosko. Każda smużka tego ciepłego światła napawała mnie takim spokojem i rozleniwieniem, że nie miałam ochoty przeczesywać globu. Tak wiele lat spędzałam w przestrzeni kosmicznej, że niejednokrotnie zapominałam jakie może być to przyjemne.
Spostrzegłam lśniące światełko, tuż przy brzegu, które wesoło odbijało swój kształt, zupełnie jakby prosiło się o wyjęcie. Bardzo mnie zaintrygował ten złoty połysk, ewidentnie kusił mnie swoim blaskiem, niczym płomienna gwiazda na niebie zwana słońcem. Zdjęłam płaszcz i wskoczyłam bez zastanowienia do wody. Zbiornik nie był jakoś specjalnie głęboki, ale niezmącona woda dawała złudne uczucie, że świetlisty skarb był na wyciągnięcie ręki. Na dnie leżała pomarańczowa kula o idealnym kształcie. Czy mi się właśnie to śniło, czy to były te same kule, których poszukiwał Frezzer na nieistniejącej już Namek? Chociaż nigdy ich nie widziałam wcześniej to odnosiłam wrażenie, że właśnie o takich opowiadał mi przed laty Jisu. Chwyciłam ją i wynurzyłam się czym prędzej z wody, zanim brakło mi powietrza. Wzniosłam się w górę, nad taflę wody po czym wylądowałam na przyjaźnie zielonej i miękkiej trawie.
- Jaka piękna! - Przejrzałam się w niej zachwycona. - Ma cztery czerwone gwiazdy. Ciekawe co trzeba z tobą zrobić byś spełniła życzenia.
Nie miałam pojęcia jak działały, czy było ich więcej, a jeśli tak to jaka była ich liczba. Nie wiedziałam także, gdzie i jak szukać kolejnych, ani co się tak naprawde mogłoby stać gdybym chciała wypowiedzieć życzenie. Miałam ich przecież kilka, jak na przykład odtworzenie rodzimej planety, wskrzeszenie Saiyan i sprowadzenie mego brata, ale czy mogłabym mieć więcej niż jedno życzenie? Nagle spostrzegłam coś na niebie i o dziwo sunęło w moją stronę. W pierwszej chwili się wzdrygnęłam. Czyżby to był ten chłopak, co wtedy? Obiecywał, że mnie odwiedzi, choć od poprzedniego miejsca naszego spotkania dzieliło nas ze pół globu. Schowałam za siebie piękne znalezisko, po czym je upuściłam z powrotem do wody. Nie chciałam być powiązana z Smoczymi Kryształami, bez względu na to czy on wiedział o nich, czy dopiero miałby się dowiedzieć. Chwilę po tym wylądował nieopodal mnie.
- Witaj, Saro - Uśmiechnął się szczerze.
Nie byłam omylna! To był ten sam chłopiec, choć jego włosy zdawały się być nieco dłuższe, a tak, poza tym nic się nie zmienił. Od razu było widać, że nie był Saiyanem.
- Cześć. - Mruknęłam udając, że mnie nie zaskoczył swoją obecnością - Pamiętasz mnie.
- Oczywiście. - Odparł - Często cię szukałem w tamtych okolicach i już myślałem, że zniknęłaś na dobre. - Dodał pośpiesznie. - Nie sądziłem, że tak daleko się przemieścisz.
Nie miał ani chytrego spojrzenia ani też złowrogiego głosu. Czego chciał? Po co byłam mu potrzebna? Czy może jednak zdawało mu się, że jestem jego koleżanką, którą wcale nie zamierzałam być? Nie chciałam bratać się z ziemianinem.
CZYTASZ
Saiyan Princess | Dragon Ball
Fanfiction>>W trakcie korekty<< Małe dziewczynki szepczą między sobą, jak wspaniale byłoby zostać księżniczką. Móc mieszkać w wielkim pałacu, nosić piękne sukienki i marzyć, by któregoś słonecznego dnia poślubić księcia. Najlepiej tego z wyśnionej...