Rozdział 6

802 25 0
                                    

- Jak poszło? - zapytała mnie entuzjazastycznie Delia. - Przyjęli Cię?

- Poszło.. Gładko. Odziwo - uśmiechnęłam się wypowiadając te słowa. - Mają odezwać się do mnie na maila.

Jej mina momentalnie zbledła.

- O co chodzi, coś... nie tak? - spytałam.

- Pisałaś kiedyś do Dawida, prawda?

- Owszem..

- Proszę powiedz, że nie z tego gmaila.

Zaskoczyłam o co chodzi. Mogli wziąć mnie za psycho fankę..

Ale... serce uwięzło mi w gardle. Nie. Zmieniłam gmaila.. Uffff..

- Ale mnie przestraszyłaś.. Zmieniłam, zmieniłam.

Godzinę później obudził mnie dźwięk urywki piosenki Dawida. Telefon. Mam nadzieję, że to nie Laura.

No i... Ona.

Odbierać? Sama nie wiem. Czy.. dam radę?

- Halo? - nie ma czasu na zastanowienia. Odebrałam, żeby przypadkiem nie myślała, że jej przyjazd mnie przeraził.

- Czeeeść. Co u Ciebie? Przepraszam za tą niespodziankę, nie wiedziałam, że tak zareagujesz.

"Lepiej tak, niż miałaby powiedzieć mi później. Chyba umarłabym na miejscu" - pomyślałam.

- Czemu milczysz? - spytała.

- Przepraszam, zamyśliłam się.

Dopiero teraz zauważyłam, gdzie jestem. Zdrzemnełam się z Delią w salonie. Jak na zawołanie poruszyła się i wstała.

- Przepraszam, obudziłam Cię? - zapytałam.

- Eee.. Tak jakby, ale to nic. I tak miałam wstawać - machnęła ręką i poszła do kuchni.

- Lotte, z kim gadasz? - odezwał się głos w słuchawce. - To twój chłopak?

- Co? Nie, nie.. To moja prz.. koleżanka..

Ugryzłam się w język. Chyba nie mówi się przyjaciółce, że ma się nową przyjaciółkę, prawda?

- Przerażasz mnie Charlotte. Wszystko okey?

- Jak najbardziej.

- Ups, mama mnie woła. Chce, żebym jej pomogła. Kończę, papa.

Zakończyła rozmowę nim zdążyłam się pożegnać. Włączyłam wi-fi i sprawdziłam skrzynkę mailową. Nic.
No cóż nie ma się co dziwić. W końcu rano z nimi rozmawiałam.

- Musimy zrobić szybki obiad - powiedziała Delia. - Trochę zaspałyśmy, bo jest już osiemnasta.

- Racja - spojrzałam na godzinę w telefonie.- Może zamówimy pizzę?

Delia poparła mój pomysł i zamówiłyśmy dwie pizze, aby starczyło też na kolację. Po upływie pół godziny usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Otworzę! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę drzwi.

Otworzyłam, ale to niestety nie był dostawca, tylko Rafał.

- Hej - powiedział i wszedł pewny siebie. - Jest Delia?

- Yyy - byłam trochę zmieszana. Nawet nie zaprosiłam go do środka, a on sam wszedł wymijając mnie. Chyba za bardzo czuł się, jak w domu.

- Tak jest.

Nie zdejmując butów wszedł szybko i zawołał dziewczynę. Ja w tym czasie zamknęłam drzwi i poprawiłam wycieraczkę. Z kuchni usłyszałam głosy, więc udałam się tam.

Utopiona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz