Rozdział 9

694 33 1
                                    

Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Co się stało wczoraj?

I nagle z zaczęłam sobie przypominać.

Koncert. Zdjęcia. Dawid. I...
I co dalej?

Chyba.. Chyba Delia mnie zabrała. Pamiętam jej głos i dotyk..?
Ktoś mnie niósł.

I to na pewno nie ona.

- Delia? - zawołałam przyjaciółkę.
Przebiegła szybko do mojego pokoju ze zmartwieniem w oczach.

- Jak się czujesz?

- Boli mnie głowa, a tak poza tym, to niewiele pamiętam z zeszłego wieczoru. Co się wtedy wydarzyło?

- Gdy przyszedł Dawid omdlałaś. Obudziłaś się na chwilę i znów zasnęłaś. Chłopaki pomogli mi cię przenieść do samochodu i do twojego łóżka - usiadła obok mnie i oczekiwała mojej reakcji.

- C O ??? Zemdlałam? Jak mogłam, teraz wszystko się wyda.. I Dawid tu był? Był w MOIM POKOJU?

- Tak.. - potwierdziła spokojnie.
A co, jeśli mnie "zwolni". No bo w sumie nie pracuję jeszcze u niego formalnie. Jestem tylko na okresie próbnym. A raczej byłam..

- Muszę się do nich odezwać.. - zaczęłam szukać gorączkowo telefonu.

- Spokojnie, usiądź - poleciła. - Dzwonili dzisiaj rano, żeby sprawdzić, jak się czujesz i prosili, żebym ci przekazała, że tamta sytuacja nie wpłynęła w żaden sposób na twoją pracę.

- Czemu nie powiedziałaś od razu? - wróciłam na poprzednie miejsce. - Mało co i dostałabym zawału..

Przyjaciółka kazała mi odpocząć, a sama poszła przygotować mi śniadanie. Kochana jest.

- Mogą być kanapki z serem? - przyszła z talerzem w dłoniach.

- Jasne, dzięki że się tak o mnie troszczysz - przytuliłam ją. Podała mi talerz i wyszła.

Zjadłam i rzuciłam okiem na zegar na ścianie.

Dwunasta trzydzieści!
Za półtorej godziny zaczynam zmianę w sklepie!

Pośpiesznie chwyciłam ubrania i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Wróciłam się jeszcze do pokoju po torebkę, założyłam moje superstary i wyszłam.

W sklepie byłam trzy minuty przed rozpoczęciem mojej zmiany. Na wejściu na szczęście zobaczyłam Kasandrę.

- Cześć - przywitała mnie.

- Hej. Gdzie się podziewa babcia? Dawno jej nie widziałam.

- Ma wysoką gorączkę i musi dużo odpoczywać. Na szczęście już zdrowieje.

- To dobrze, że jej lepiej.

Odłożyłam torbę do pokoju i wróciłam za ladę.

- Niestety dzisiaj muszę Cię zostawić samą. Zamkniesz lokal?

- Nie ma sprawy. I tak jutro ja otwieram, więc nie musisz przychodzić.

- Wielkie dzięki - uściskała mnie i wyszła.

Przez kilka godzin przewinęło się tu wiele klientów, ale żaden z nich nie był Dawidem, ani nawet kimś z jego paczki. Powoli zaczęłam tracić nadzieję.

- Dzień dobry.

Powitał mnie znajomy głos. Odwróciłam się. Wrzosek...

- Cześć!

O kurczę, zupełnie zapomniałam o wczorajszym wydarzeniu.

- Pracujesz tu?

- Taaak - uśmiechnęłam się.

Utopiona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz