Rozdział 16

578 21 0
                                    

Z drzemki obchodziło mnie zachodzące słońce.
Pomyślałam, że jutro jadę do Gorzowa. Na pierwszy koncert, który nie odbędzie się w Poznaniu, ani Warszawie. Czyli na moją pierwszą trasę.
Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę szafy. Jest tu jeszcze tyle ubrań, które mogłabym zabrać..
Przejrzałam t-shirty, dżinsy, spódnice, bieliznę, którą mogłabym wziąć ze sobą.
W końcu nie wracam przed trasą do mieszkania w Wawie.

Trasa nie będzie długa, ponieważ trwa tylko do końca wakacji.
Po wakacjach, czyli za dwa tygodnie, wracamy do domów i w październiku zaczynamy nową.
Już nie mogę się doczekać spotkania z Dawidem.

Chwyciłam kilka t-shirtów, aby je spakować. W oczy rzucił mi się mój ulubiony.
Zwykła czarna bluzka z wycięciami na ramionach.
Ale za to z jakimi wspomnieniami..

Oliwier był moim drugim  poważnym chłopakiem. Lubiliśmy spędzać czas we dwoje nad jeziorem. Miałam wtedy..
Hmm.
Z siedemnaście lat?
Chyba tak.
Jezioro było oddalone o dwa kilometry od mojego domu. Od jego trochę więcej. Mieszkał kilkaset metrów dalej.
Więc przechodził te kilkaset metrów i wyciągał mnie z domu, abyśmy mogli spędzić trochę czasu nad jeziorem, w lesie jego cioci.
Aneta, jego ciocia miała farmę po drugiej stronie lasu. Pomiędzy drzewami spacery urządzały sobie wiejskie zwierzęta.
Nie było ich za wiele. Większość z nich wolało kręcić się blisko koryta z jedzeniem, aby dostać większą porcję.

Jeśli więc nie kręciły się w pobliżu krowy i byki mogliśmy spokojnie przejść.
Pamiętam, jak kiedyś zagadaliśmy się i jeden z samców mało nas nie zabił.
Potem dopadła nas głupawka i zamiast cieszyć się, że wyszliśmy z tego cało zasmiewaliśmy się do upadłego.
Och, te czasy..
Jak bardzo mi go brakuje.. Oczywiście jako przyjaciela.

Prawie codziennie w wakacje pływaliśmy w jeziorze. Właśnie w tym t-shircie po raz pierwszy wrzucił mnie do wody.
Uwielbiał pływać. Był w tym bardzo dobry. Należał do szkolnej drużyny.

Chodziliśmy ze sobą rok.
Dokładnie rok.
W rocznicę zerwałam z nim z powodu wyrzutów sumienia. Tak, miałam wyrzuty sumienia z powodu Dawida. Od zawsze był moim idolem.
Czułam się, jakbym go zdradzała, choć on nawet mnie nie znał.

- Charlotte!
- Tak? - wybudziłam się z jakby transu wspomnień.
- Chodź na kolację! - zawołała mnie mama.

Po posiłku przeszłam się jeszcze na spacer. Zmierzałam w stronę.. lasu.
Chcę jeszcze raz, ostatni raz tam pójść. Pozbyć się pragnień z przeszłości.
Z oddali nie widziałam narazie żadnych zwierząt.
Idę.
Powoli weszłam w gęsty las. Trochę się pozmieniało..
W końcu nie ma się co dziwić.
Ale większość oznaczonych drzew jeszcze tam stało.
Jestem ciekawa, czy natrafię na moje ulubione.
Szłam i powróciły do mnie wspomnienia.
Wypadały z mojej głowy tak szybko, jak wpadały.
Próbowałam nie skupiać się na nich, pozwolić im odejść, ale one nie chciały. Pragnęły przypomnienia.

Zaprzestałam więc nie powodzącym się próbą i postanowiłam puścić je wolno.
Kolejne obrazy pojawiały się i znikały.
Widziałam prawie każdy dzień tutaj. Aż do końca.
Kiedy nastąpił punk kulminacyjny wspomnienia zniknęły na dobre.

Zatrzymałam się na chwilę.
Jeśli przejdę za drzewa przede mną ujrzę jezioro.
Czy na pewno tego chcę?
Wzięłam kilka głębokich wdechów i ruszyłam.
Po kilku krokach zobaczyłam to, co miałam nadzieję, że zobaczę.
Jezioro.
Jego urok zawsze mnie zadziwiał. Tafla wody, jak zwykle miała odcień nocy. Najpiękniej było tu właśnie o tej porze.
Rozsiadłam się na dobrze znanym mi kamieniu.
Pochłaniałam ten widok całą sobą. Tutaj czułam się dobrze. Najlepiej.
Bezpiecznie.
Zdecydowanie powinnam zabrać tu Dawida.
A może wręcz przeciwnie?
Może te wspomnienia powinny być powiązane z kimś innym?
Może wszystko, co zdarzyło się do tej pory miało się odbyć?
Nawet nie wyobrażam sobie tutaj siebie z Dawidem. Przecież to teren prywatny.
No właśnie.
Co ja tu robię?

Jak na zawołanie usłyszałam niepokojący odgłos za plecami.
Odwróciłam się.
Nic.
Może mi się zdawało?

Sięgnęłam jedną dłonią do drugiego nadgarstka.
Zdjęłam bransoletkę od Oliwiera.
Podeszłam bliżej wody.
- Żegnaj - wyszeptałam i wyrzuciłam biżuterię do jeziora.
Dostałam ją właśnie w rocznicę. Kilka minut przed moimi słowami.
Tymi słowami, którymi zakończyłam tamto życie.
Koniec myśli o tamtym! - skarciłam się w duchu za puszczenie wodzy przemyśleniom.

Zawróciłam.
Odwróciłam się, aby ujrzeć to wszystko ostatni raz.
Mój wzrok przykuło drzewo.
O nie!
To nie mogło być ono!
Tylko nie moje drzewo!

Podbiegłam do niego.
Jego piękny pień był zniszczony. Nie było wątpliwości, że zrobił to człowiek.
Takie ślady nie zostają po burzy.

W potężnym pniu zostały ślady po siekierze.
Musiały być bardzo stare.
Prawdopodobnie Oliwier, nie przebił się do drugiego końca i zostawił je tak.
Zostawił, aby cierpiało.
Nie.
Abym ja cierpiała.
Złość zagotowała się we mnie od środka. Podeszłam do sąsiedniego drzewa i kopnęłam je z całej siły.
Oczywiście nie obeszło się bez bólu.
Przynajmniej teraz jego drzewo wie, jak to jest.
Zrobiłam gwałtowny zwrot. Wybiegłam z zagajnika. Kiedy nie miałam go w zasięgu wzroku. Przykucnęłam i pozwoliłam łzom płynąć.
Te drzewa miały świadczyć o nas. Nie koniecznie 'nas' w sensie parze, ale o mas jako ludziach. Mieliśmy opiekować się nimi, jak sobą. Nieważne, jak głupio to zabrzmi to mieliśmy być MY.
Nienawidzę go teraz jeszcze bardziej.
Sądzi, że umarłam?
Że jedyne, co mi pozostało, to pozwolić pleśni mnie pochłonąć?
A może rzeczywiście jakąś cząstka mnie umarła?
Podniosłam się i zaczęłam wychodzić z lasu.
Pomyśleć, że kiedyś uwielbiałam to miejsce.
Że uwielbiałam jego..

Przyspieszyłam do biegu.
Dobrze mi zrobi.

Czemu zawracam sobie tym głowę?
Przeszłość, to coś, co było i nigdy nie wróci.

Pocieszała mnie myśl, że jutro będę w towarzystwie Dawida.

_________________________
Dzisiaj trochę inny rozdział. Określiłabym go jako ten z nudniejszych, ale musiałam go napisać, aby połączyć poprzednie wydarzenia z tymi, które nastąpią w następnych rozdziałach.
Obiecuję, że następne będą lepsze🌸 Do następnego! 🌸

Utopiona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz