Rozdział 27

543 21 2
                                    

Minęły trzy miesiące od..
Każdy wie czego..
Przez cały ten czas byłam z mamą. To bardzo dziwne, ale przez tak krótki okres poznałyśmy się od zupełnie innej strony..
Nie było tego co zawsze..
"Wróć o dwudziestej..", "Ubierz się cieplej.." i takie tam..
Te kilka miesięcy spędziłyśmy jak przyjaciółki.
Takie prawdziwe.
Teraz wiem co oznacza więź matki z córką..

Przez ten czas dużo myślałam..
O sobie..
O rodzinie..
O nim.

W nocy miałam koszmary..
Sny o utracie życia..
Mojego, jak i bliskich.

Czemu?
Dokładnie nie wiem. Można się tylko domyślać.
A moje podejrzenia to poznanie wartości życia. Dopiero teraz doceniłam co mam.
Wartości takich jak zdrowie, ciepła rodzina, miłość..
Tak. Miłość.
I nie chodzi tu tylko o miłość do drugiego człowieka..
Miłość występuje w przeróżnych postaciach..
Nie da się bez niej żyć.
Ile razy powtarzamy:
"Jak ja kocham.."

No właśnie.
Ja kocham rodzinę.
Kocham swoje pasje.
Kocham swoje miasto.
Kocham muzykę.
Kocham zwierzęta.
Kocham odpoczywać.
Kocham jeść i pić.
Kocham.. Dawida.
Kocham go..

Czemu uświadomiłam to sobie tak późno?
Bo bałam się tego uczucia..
Niby tak wiele kocham, a jednak..
Ta miłość jest inna.
Jest wyjątkowa.
Romantyczna..

Przez kilka chwil rozkoszowałam się wspomnieniami.
Bo czemu by nie?

Pov. Dawid
Podobno czas leczy rany..
A jednak?
Nie.

Trzy miesiące to szmat czasu.
Ponad 90 dni.
Ponad 2160 godzin.
Tyle czasu zmarnowałem..

Odrzuciłem od siebie napływające wspomnienia.
Nie czas na nie.
- Wszystko okey? - spytał Wrzosek. - Zbladłeś..
Tak. Nie przesłyszeliście się.
Znów między nami jest dobrze.
Tygodnia bez mojej ekipy nie wytrzymałem..

Nie mówiąc o niej...

Dawid! Uspokój się! Przestań o niej myśleć..
Nie potrafię!

Moje głosy w głowie kłóciły się ze sobą..
- Dawid?
Obudziłem się z transu..
- Tak..?
- Na pewno wszystko okey?
- Eee.. Tak, tak..

Za chwilę miałem wchodzić na scenę.
W trzy miesiące udało mi się dojść do stałego stanu.
Mogłem w miarę funkcjonować..
I oczywiście koncertować..

Pierwsza w planie była piosenka "Na Zawsze".
*Wspomnienie*
Co ta dziewczyna ze mną zrobiła?

Pov. Charlotte
- Robimy obiad? - spytała mama.
Obiad. Ciekawe słowo.
Od czego się wzięło?
Od 'biadowania'?
Zaśmiałam się w duchu.
Pierwsi ludzie musieli być naprawdę biedni..
- Charlotte?
- Tak, tak?
- Pytałam czy robimy obiad?
- Obiad - powtórzyłam powoli. - Tak. Róbmy..
Wstałyśmy sprzed telewizora.
Wcześniej mówiłyśmy o spaghetti, więc pewnie o to chodzi..
Mama zagotowała makaron, a ja wzięłam się za sos.

Godzinę później siedziałyśmy przy stole.
- Jesteśmy jakaś dzisiaj rozkojażona..
- Ja..?
- A jest tu ktoś inny?
- No tak..
- Więc o co chodzi?
- Myślę nad powrotem - wyrwało mi się bez zastanowienia. Gdy uświadomiłam sobie co powiedziałam zakryłam usta dłonią.
- Powrotem do niego?
- Mamo..
- Ale to prawda. Po co innego miałabyś wracać?
- Chyba masz rację..- przyznałam. - Ale to nie takie proste. Szczególnie za względu na to, że to przeze mnie to wszystko.
- Cóż.. Skoro tak, to możesz to odkręcić.
- Sama nie wiem..
- Chcesz tego.
- Tak.
- Więc w czym problem?
- Nie wybaczy..
- Jeśli mu Ciebie brakuje, to wybaczy - utwierdziła mnie w przekonaniu i odeszła.
Odstawiłam talerz do zmywarki.
Żeby to było takie łatwe..

Utopiona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz