Rozdział 15

573 25 2
                                    

- ... Pięć lat! - sędzia ogłosił ostateczny wyrok.

Po chwili wypuszczono nas z sali.
Mama wyglądała na roztrzęsioną.
- Jak się czujesz?
- Zadziwiająco.. czuję ulgę.

Wydawała się trochę odległa myślami.

Do domu dojechałyśmy taksówką, ponieważ moja rodzicielka nie była w stanie prowadzić, a ja nie miałam prawo jazdy.
- Mamy coś na obiad? - spytałam.
- Nie, ale pójdę do sklepu.
- Nie trzeba. Ja pójdę.
Przygotowałam jej gorącą czekoladę. Taką, jaką ona robiła mi, gdy byłam dzieckiem.
Włączyłam telewizor. Postawiłam przed nią kubek z parującym napojem i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Pora na zakupy.
- Dziękuję - usłyszałam jeszcze przed zamknięciem drzwi.
W trakcie kilku minutowego spaceru dotarło do mnie, co się stało. Skazali go na pięć lat. Dla mamy był to wielki szok. Ale ja tego tak nie odczułam. Dlaczego?
Nogi niosły mnie same, a ja próbowałam wyprzeć z głowy złe myśli.
Moja wyobraźnia przywołała wyraz twarzy ojca w trakcie rozprawy. Wyrażała ból.
Dobrze znam ten ból.
I wróciły dawne wspomnienia.
Ból na tylu twarzach..
Usiadłam na wolnej ławce. Zamknęłam oczy próbując wyprzeć ból i nie poddać się wytworą wyobraźni.
Po dwóch minutach wstałam i szłam dalej z pustą głową.
Tego mi właśnie trzeba. Pomyśleć. Ale nie teraz.

Wracając ze sklepu w rękach trzymałam dwie torby z zakupami.
Na obiad przygotuję spaghetti.

***

- Gotowe - ogłosiłam, że możemy siadać do stołu.
Zjadłyśmy posiłek i rozdzieliłyśmy się, aby odpocząć w samotności.
Rzuciłam się na łóżko.
Pomyślałam, że w Warszawie byłam bardzo zajęta i dawno nie robiłam tego, co uwielbiam robić.
Ale.. czy tak będzie wyglądać moje całe życie? Zabiegana, zmartwiona, a zarazem pełna nadzieji, że wyjdzie mi z Dawidem.

Po marzeniach przyszedł czas na pesymistyczne myśli.
Zawsze tak mam. Najpierw optymistka, potem pesymistka.

I znów widzę przed oczami ten sam ból wymalowany na tylu twarzach.
I powoli przypominam sobie również sen. Sen, o którym zapomniałam, a tak wiele wniósł do moich dzisiejszych planów.

"Pocałowałam go jeszcze raz. Twarz miał niewyraźną, ale nie przejmowałam się tym. Na chwilę przestałam. I powiedziałam mu całą prawdę.
Prawdę o mnie.
I prawdę o nas.
Czyli o idolu i fance.
I o ich związku.

Miał inny, dziwny wyraz twarzy. Czy.. jest zły?
Nagle ten wyraz zniknął i na jego miejscu pojawiła się miłość. Uczucie, którym zawsze mnie darzył i będzie. Pocałował mnie.
- Zachowam Cię już w sercu na zawsze.. - popatrzył mi w oczy. - Ale nie wyjdzie nam.
Ostatnie dodał z wielkim bólem.
Nie. Nie...
Odwrócił się i zniknął w ciemności."

Otworzyłam gwałtownie oczy. Mój oddech powoli się uspokajał. To było dziwne..
Najpierw zaczęłam przypominać sobie sen, a potem w niego zapadłam.

Usiadłam. Pomyślałam o tym śnie, wytworze wyobraźni..
To on zmotywował mnie do podjęcia się podróży na drugą stronę kraju. Do poznania Dawida. Do zaprzyjaźnienia się z tyloma ludźmi..
I nadal mnie motywuje. Nadal.

I znów te twarze:
Mamy, kiedy byłyśmy pokłócone.
Taty na rozprawie.
Mii, kiedy w dzieciństwie spadła przeze mnie z roweru.
Tate, kiedy prosił, abyśmy z siostrą nie mieszały się w sprawy rodziców.
Grześka, kiedy dawniej z nim zerwałam.
Oliwiera, który był moim następnym chłopakiem i kiedy rozmawiałam z nim tak, jak z jego poprzednikiem.
Laury, kiedy żegnałyśmy się na naszej ostatniej kawie w ulubionej kawiarni, tuż przed moim wyjazdem do Warszawy.
Innych znajomych, kiedy dowiedzieli się o przeprowadzce.
I..
Dawida?

Tak. To była twarz Dawida. Na szczęście w miarę szybko zniknęła mi z oczu i nie zaczęłam więcej o niej myśleć.
Czy naprawdę aż tak ranię ludzi? Tak, że moja wyobraźnia domyśla się, kto będzie następny?

Wzięłam kilka głębokich oddechów i zapadłam w drzemkę.

________________________
Witajcie czytelnicy!
Przepraszam za tak krótki dzisiejszy rozdział, ale muszę to jakoś logicznie porozdzielać, aby wszystko miało sens. Mam już ogromny pomysł na nową opowieść i mam wielką nadzieję, że wypali. Niestety muszę jeszcze zaplanować kilka szczegółów i myślę, że tą książkę skończę do października, a nową zacznę od połowy października, ponieważ wyjeżdżam na tydzień na początku miesiąca.
Nie wiem jak wyrobię się z tymi (jeszcze) 14 rozdziałami w 14 dni.
Chyba napiszę dzisiaj kilka rozdziałów na "zapas", aby dodawać po jednym dziennie.
To tyle z moich "ogłoszeń", chciałam jeszcze podziękować za 450 wyświetleń.
Miłego dnia kochani!

Utopiona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz