Rozdział 26

534 18 0
                                    

Dni mijały wolno. Ciągnęły się niemiłosiernie i nie wiedziałam ile mogę zrobić.
Szczerze mówiąc takiego scenariusza nie przewidziałam.
Miało być tak pięknie..
Za pięknie, żeby było prawdziwie.
Mam szczęście, że przez chociaż kilka miesięcy mogłam poczuć się spełniona..
Teraz zostaje pytanie: Co dalej?
Nic mnie już tutaj nie trzyma.
Ani on. Ani studia. Ani praca..
No bo chyba już jej nie mam.
Sprawdziłam rozkład jazd pkp.
Jutro o szóstej wyjeżdża najbliższy pociąg do Poznania.
Nie myśląc dużo weszłam w szczegóły i wykupiłam bilet.

Bardzo powoli zwlokłam się z łóżka. Nie wiadomo czemu, ale bardzo bolała mnie prawa ręka.
Podeszłam z szafy.
Wyjęłam pierwsze lepsze ubrania i założyłam na siebie.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam do kuchni.
W mieszkaniu nikogo nie było, a na stole leżał urywek papieru.
"Wychodzę" - widniał napis pisma Delii.
Może to i lepiej?
Zrobiłam sobie gorącą czekoladę.
Nie zjadłam nic dzisiaj. Nie miałam ochoty na jedzenie. Wręcz dostałam wstrętu..
Wypiłam wszystko szybko nie zważając na temperaturę napoju.
Naprawdę nie miałam siły nawet myśleć...
Wrzuciłam pusty kubek do zlewu i kierowałam się w stronę przedpokoju.
Zakładając buty uderzyłam bolącym ramieniem o framugę drzwi, sprawiając, że ból był dwa razy silniejszy.
Zaklnęłam pod nosem.
Wyszłam z budynku i szłam przed siebie.
Postanowiłam ostatni raz odwiedzić znane mi miejsca.
Najpierw ruszyłam do sklepu.
Tak. Tego sklepu, w którym pracowałam.
Gdy znajdował się w zasięgu wzroku zapragnęłam wejść do środka.
Nie takie było moje zamierzenie, ale nie zatrzymałam się.
Weszłam do lokalu.
- Charlotte? - usłyszałam zdziwiony głos Kasandry.
- Hej - powiedziałam cichutko.
- Co u ciebie?
- Wyjeżdżam.. Przyszłam ostatni raz.
- Przyszłaś się pożegnać..?
- Coś w tym stylu..
Wyszła zza lady i uścisnęła mnie.
- Miło mi było Cię poznać Charlotte.. - wyszeptała mi do ucha.
Czy mi się wydaje, czy nie byłyśmy same? Gdy wchodziłam nikogo nie było.
Koleżanka oderwała się ode mnie widocznie z powodu przychodzącego klienta.
Odwróciłam się.
Czy to był.. Wrzosek..?
Stał tyłem. Wydawał się zmieszany.
- Cóż.. to ja już pójdę - powiedziałam i wyszłam pospiesznie.
Chłopak jak na zawołanie wyszedł za mną.
- Czekaj! - zawołał.
Nie mając siły na ucieczkę odwróciłam się.
- Wydajesz się..
- Tak wiem! - spuściłam głowę na dół.
Nastąpiła cisza.
- ..Uszło z ciebie życie..
- To wszystko?
Nie odpowiedział.
Chyba chciał coś dodać, ale postanowiłam spróbować ucieczki.
Po cichu odwróciłam się na pięcie i wróciłam do mieszkania. Nie miałam już siły.
O co mogło mu chodzić?
Nie rozumiem..
Weszłam do domu.
W pokoju puściłam muzykę i śpiewałam głośno.
Śpiewałam, bo wszystko jest nie tak..
Bo już go straciłam..
Bo wyjeżdżałam..
Bo ból ręki ani trochę nie odpuszczał..
Czemu ja?
Co mam teraz ze sobą zrobić?
Moje całe życie przeznaczyłam jemu..
A teraz?
A teraz nic..
Wszystko umilkło..
Moje życie nie ma sensu.
A on już nigdy mi nie wybaczy.
Opadłam z sił.
Uklękłam na podłogę. Z moich płuc wydobywał się szloch.

Pov. Dawid
- Zachowujesz się jak dziecko.. - powiedział Sebastian, kiedy po raz kolejny odmówiłem rozmowy.
- Bo może nim jestem.. - mruknąłem pod nosem.
Nastąpiła cisza. Naprawdę nie miałem ochoty na tą rozmowę.
Tak naprawdę, to nie miałem ochoty na nic.
- Widziałem ją dzisiaj.. - odezwał się spokojnie, jakby spodziewał się, że zaraz wybuchnę. - Była w sklepie.

Ciekawe co tam robiła.
No tak. Przecież musi znaleźć nową pracę..
Nie pomyślałem o tym.
- Wyglądała.. strasznie - skrzywił się wypowiadając te słowa. - Zupełnie, jak ty.
- Dzięki.. - rzuciłem. - Nie powinna. W końcu to jej wina.
- Dziwię się, że to mówię, ale ona chyba naprawdę tego żałuję...
- Nie wiesz o co chodzi, więc się nie odzywaj.. - warknąłem. W tej chwili nie poznawałem sam siebie.
- No to może mi w końcu powiesz?! Wszyscy się o ciebie martwimy, bo nie wiemy w czym rzecz, a ty trzymasz to dla siebie, jakbyś był pieprzonym egoistą i nikogo nie miał! Masz nas. Wszyscy chcemy dla ciebie jak najlepiej..
- To przestańcie! Nie martwcie się o mnie. Jestem już dorosły i nie potrzebuje opieki i troski!
- Skoro tak uważasz.. - rzekł. Odwrócił się i wyszedł.

- Aaaaa!! - krzyknąłem wściekle i walnąłem pięścią o stół.
Zabolało, ale było warto.
Z dłoni zaczęła powoli sączyć się krew.
Już nie czułem bólu, tylko czystą satysfakcję. Sam nie wiem z czego..
Może dlatego, że chcę udowodnić im wszystkim, że sam o siebie zadbam..

Włączyłem radio i zacząłem śpiewać. Tak głośno ile sił.
- Hand me a drink, I need it now. I want a place whit no time.. - odprężyłem się śpiewając, a właściwie wykrzykując zwrotkę. Wiedziałem, że nie podziała to na moje gardło pozytywnie, ale to już nie miało znaczenia.
Nadszedł refren i tym razem wczułem się w melodię i tekst.
- If we could do it just one last time..

Po kilku wersach wypadłem.
Skuliłem się na ziemi i szlochałem.
Jak to kiedyś napisałem:
"Jestem facetem z krwii i kości [...] płaczę i chuj, mam to w dupie.."

Płaczę, bo ją kochałem.
Czemu jej tego nie mówiłem?
Bo się bałem..
Prawie codziennie mówię lub piszę to moim fanką, ale przy niej stchórzyłem..

Pov. Charlotte
Podniosłam się z ziemi.
Moja twarz i koszulka była cała mokra.
Spojrzałam na zegarek.
Była dwudziesta.

Tak po prostu podeszłam do łóżka i się położyłam.
I myślałam..
Co by było, gdyby..
Dlaczgeo..
Jak..

Wiem, że nie powinnam była o tym myśleć.
Nie powinnam była, bo to przeszłość..
"Do przeszłości się nie wraca.."

Zamknęłam oczy.
Przez kilka godzin nie mogłam zasnąć.
Teraz otwierając je rzuciłam okiem na godzinę.
4:38..
Wstałam.
Na sobie miałam ubrania z wczoraj.
Przebrałam je.
Z szafy wyciągnęłam walizkę.
Otworzyłam ją i zaczęłam na ślepo wrzucać wszystkie ubrania.
Niektóre się nie zmieściły. Niektóre nie wpadły do bagażu..
Zamknęłam przedmiot.
Chwyciłam torbę, którą miałam wczoraj ze sobą i w której były wszystkie podręczne rzeczy.

Jak wyszłam tak to zostawiłam.

Zamówiłam taksówkę na dworzec.
Mój pociąg wyjeżdżał ze śródmieścia.
Śródmieście..
Graffiti..

Mimo, iż do odjazdu miałam jeszcze godzinę siedziałam już na peronie.
Pamiętam, jak kiedyś biegałam po nim szukając graffiti. Chciałam zdjęcie..
I je miałam.

Teraz, już po "przejściach" pech trafił na mnie i siedziałam na przeciwko rysunku..
Życie..

***

Do końca podróży zostało około pół godziny.
Otworzyłam wiadomości i napisałam do mamy sms'a.
Ja:
"Przyjedziesz po mnie na dworzec?"

Pięć minut później dostałam odpowiedź.

Mama:
"O której?"

Ja:
"Za 20 min.."

Zgasiłam ekran.
Zamknęłam oczy i odprężyłam się, a przynajmniej próbowałam.

Wysiadłam z pojazdu wpatrując matki.
Narazie jej nie widziałam, ale za to w oczy rzuciło mi się piękno miasta..
Jak dobrze być w domu..

Chwilę później zauważyłam mamę idącą w moim kierunku.
Nie pytała o nic.
Domyśliła się, że coś jest nie tak, skoro wróciłam. A teraz jeszcze w przekonaniu tym utwierdzały ją moje łzy.

Przytuliła mnie.
Chwyciła mocno za rękę dodając otuchy i ruszyłyśmy w stronę widocznego już auta..

_______________________
Mamy następny rozdział..

Jeśli chodzi o piosenkę, którą 'śpiewał' Dawid to jest to "One last time".

Dużymi krokami zbliżamy się do końca opowieści o Charlotte Dawidzie..

Do następnej!

Utopiona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz