열하나

11K 698 129
                                    

Wiatr owiewał delikatnie ich sierść

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wiatr owiewał delikatnie ich sierść. Szybkie oddechy się nie uspokajały. Szum liści zagłuszał wszystko dookoła, a silne łapy zostawiały ślady. Minęło kilka godzin. Niebo zostało odziane w gwiezdną szatę. Ich drogę oświetlał tylko księżyc, który i tak został zakryty przez korony drzew, pod którymi biegły dwa wilki goniące swoją potencjalną ofiarę, w postaci sarny.

- Taehyung, odpuść. - Krzyczał za omegą. Jednak gdy ten nie reagował i dalej biegł w głąb lasu, ponownie podniósł ton głosu. - Powiedziałem starczy!

Młodszy momentalnie zastygł miejscu. Alfa użył tego głosu. Głosu, którego każda omega nie mogła zignorować. Którego się bała. I przez, który musiała być uległa. Dyszał i połykał łapczywie powietrze, którego silnie potrzebował. Polowali cały dzień. Teraz była już wczesna noc, a jemu nie udało się nic upolować. Był sobą zawiedziony. Był również smutny, że zawiódł alfę. Przez niego, alfa będzie musiał sam coś zdobyć, bo przez niego tylko stracili czas. Jungkook dał mu wszystkie wskazówki, wyjaśnił wszystko dokładnie, ale on był za głupi i zarozumiały. Chciał spróbować na własną rękę, może inaczej - na łapę. Nie usłuchał go. Dlatego patrzył teraz jak alfa ze złym wyrazem pyska, zmierza w jego stronę.

- Dlaczego mnie zignorowałeś?! Dlaczego mnie nie słuchałeś?! - Powiedział zły. Omega opuściła pysk, okazując tym skruchę. Podeszła skulona do starszego i położyła się pod nim. (^ zdj u góry)

- Przepraszam...- Wyszeptał, ocierając głową o jego przednie łapy. Jeon opuścił łeb spojrzał na mniejszego pod sobą wilka. Westchnął głęboko, przymykając na chwilę oczy.

- Taehyung, nie możesz tak robić, rozumiesz? Próbuję Cię czegoś nauczyć, ale jak mam to zrobić, jeśli ty i tak robisz swoje. - Powiedział już spokojniej.

- Przepraszam...- Powtórzył ponownie. - Przepraszam, że taki jestem. Przepraszam, że nic nie umiem dobrze zrobić. Przepraszam, że jestem beznadziejny i przepraszam, że stwarzam ci problem. - Zniżył swój głos, po czym wygrzabał się z pod ciała alfy i pobiegł w stronę domu.

Alfa przez moment analizował słowa omegi. Nie rozumiał dlaczego tak się zachował. Przecież on nie był jego problemem. Dla niego nie był beznadziejny. Chciał tylko by omega wszystkiego uczyła się powoli. Nie był na niego zły za to, że niczego nie upolować, tylko dlatego, że nie postępował według jego wskazówek. Był bezmyślny i mógł zrobić sobie krzywdę. Westchnął i pokręcił głową, po chwili biegnąc za młodszym.

Po dziesięciu minutach dotarł do domu. Przekraczając próg drzwi szybko zmienił się w człowieka i ubrał uszykowane, przez niego wcześniej ubrania. Ruszył po schodach do góry pewny, że spotka w nim blondyna. Jednak jakie było jego zdziwienie, gdy go tam nie zastał. Szybko zbiegł na dół i zaczął przeszukiwać parter domu, ale go nie znalazł. Zdenerwowany i zmartwiony wybiegł przed dom.

- Taehyung! - Krzyknął i zaczął nasłuchiwać jakiegokolwiek odgłosu, potwierdzającego, że omega była w okolicy. Wokół jednak panowała cisza, przerywana przez szum wiatru i obijające się o ziemie krople deszczu, który akurat teraz musiał zacząć padać. Spojrzał na niebo, na którym płynęły czarne chmury, które rozłączone były od czasu do czasu piorunem. Zaczęła się burza.

No pięknie, tylko tego mi brakowało ~ pomyślał.

Pobiegł do lasu na swoich ludzkich nogach. Nie był tak szybki jak w wilczej postaci, ale do wolnym nie należał. Dokładnie się rozglądał i naprawdę powoli tracił nadzieję. Minuty mijały, a on nie znalazł ani jednego śladu po omedze. Była coraz bardziej podenerwowany. Coraz bardziej zmartwiony. I czuł się źle przez tą bezczynność.

Nie poddał się jednak. Deszcz nie oszczędzał. Pioruny dziurawiły niebo. A on, spocony i zmęczony biegł dalej przed siebie, nawołując Tae. Jako alfa był silnym i władczym wilkiem. Ale jako człowiek, posiadał również takie uczucia jak troska i zmartwienie. A te uczucia buzowały teraz w jego sercu, doprowadzając do tego, że z tej bezradności w jego oczach pojawiły się łzy. A Jeon nigdy nie płakał. Płakał tylko jeden raz. Na pogrzebie ojca. Płakał po stracie rodzica, gdy miał pięć lat. Do tej pory, ani razu nie uronił żadnej łzy. Aż do teraz. Przez jednego, małego, białego wilka.

Nagle poczuł znajomy zapach. Zapach omegi. Jego omegi. Taehyunga. Najszybciej jak potrafił, pognał za wonią. Zaraz go zobaczy. Znalazł go. W końcu go znalazł. Ujrzał go. Leżał na boku. Ciężko dyszał. Był cały w błocie. Taehyung lekko skomlał, a pod jego ciałem była kałuża krwi.

Słyszeliście to?


To było pękające serce alfy.

__________________

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów. Ale musiałam od wszystkiego odpocząć. Mam nadzieję, że rozdział sprawi, że mi wybaczycie.

Ps.

Ps

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wow ♡♡♡ jestem w szoku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wow ♡♡♡ jestem w szoku.

My Alpha ~ Vkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz