11.4K 807 43
                                    

Na następny dzień Taehyung wstał w lepszym humorze. Tak, dobrze przeczytaliście - wstał. Dzięki lekom podanym przez alfę, rany na nodze omegi idealnie się zagoiły. Zostały tam oczywiście jakieś zadrapania i strupy, ale najważniejsze było to, że noga prawie w ogóle już go nie bolała. Wziął szybki prysznic, ubrał się i zszedł na dół z nadzieją, że Jungkook czeka na niego w kuchni ze śniadaniem. Jednak jakie było jego zdziwienie gdy go tam nie zastał. Rozglądał i się i chodził po mieszkaniu. Nie znalazł go. Zrezygnowany usiadł w salonie na małej kanapie. Do głowy wpadł mu pomysł, że mógł pójść na polowanie. Więc czekał tak i czekał słuchając cichej muzyczki, lecącej z małego radia i czytając jakąś starą książkę, która okazała się być wciągająca. Godziny zaczęły mijać i nawet nie zorientował się, że jest już wieczór, a Jeona dalej nie było. Bardzo się o niego martwił. Może coś mu się stało? Postanowił, więc wyjść z domku i poszukać go na zewnątrz. Przekroczył próg drzwi i postawił bose stopy na chłodnej ziemi. Lekki i zimny wiatr, delikatnie owiewał jego twarz. Spojrzał do góry i znów zobaczył piękne gwiazdy, które tak bardzo kochał. Potrafił codziennie wymykać się z domu, biec na pobliską polanę i leżeć tam patrząc się w miliony świecących plamek, dopóki wstające słońce ich nie przegoniło.
Zmienił się w wilka. Jego sierść wyglądała teraz pięknie. Już nie było błota ani krwi. Był niezkazitelnie czysty. Stąpał powoli po podłożu. Gdy wszedł do lasu, poczuł niepokój. Dziwne uczucie. Rozglądał sie uważnie. Jego wszystkie zmysły wyostrzyły się. Panowała głucha cisza, jednak wrażliwe łapy wychwyciły drgania ziemi. Wsłuchał się dokładnie. Usłyszał trzask małej gałązki, a po chwili został powalony od boku na ziemię. Na nim leżało coś ciężkiego, przez co nie mógł złapać oddechu. Trząsł się ze strachu. Wydał cichy pisk i zamknął oczy. Jednak gdy nie poczuł więcej żadnego ruchu, zdecydował się je otworzyć.
I myślał, że mu serce wypadnie z piersi. Leżał na nim wielki czarny wilk. Ten sam, który go uratował, leżał na nim Jungkook. Patrzyli w siebie wilczymi oczami, pochłonięci w sobie nawzajem. Alfa nagle drgął.

- Miałem nadzieję, że zaczniesz mnie szukać o wiele wcześniej. - Powiedział, dalej leżąc na omedze. Tae zawsze był zbyt uczuciowy i wrażliwy, dlatego teraz z jego oczu uleciały łzy. Szybko wydostał się z pod cielska drugiego wilka i zaczął iść w stronę domku. Zaskoczony Jeon spoglądał na oddalającą się omegę po czym dogonił ją i stanął jej na drodze.

- Co jest? Czemu płaczesz?- zapytał.

- Cholera! A co ma być?! - warknął. - Nic, w sumie tylko zniknąłeś na cały dzień, a ja myślałem, że udałeś się na polowanie. Jednak ty nie wracałeś, zacząłem się martwić i poszedłem cię szukać, a ty masz jakieś pretensję, że nie szukałem cię wcześniej? Tak się nie robi wiesz? Myślałem, że coś ci się stało. Jesteś idiotą. - zakończył, ominął zszokowanego Jungkooka i wszedł do domku. Był zły i płakał, ale w głębi duszy cieszył się, że alfa jest cały i zdrowy. A w tym samym czasie, Jeon stojący dalej na dworze uśmiechnął się do siebie pod nosem i westchnął spoglądając na gwiazdy. On również kochał to robić.



_________________
Ogólnie chciałam zrobić pocałunek/liźnięcie w tym rozdziale, jednak stwierdziłam, że było by to zbyt szybko. Ahhh, miłej nocy lub dnia.

My Alpha ~ Vkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz