No to tak miał być to ostatni rozdział, ale rozbiłam go na dwie części, bo było tego dużo. A poza tym chcę wam pokazać w ostatnim rozdziale, jak będzie wyglądać ich córeczka.
Wiem, kochacie mnie ❤
____________________
Z samego rana atmosfera była napięta i na swój sposób smutna. Taehyung starał się opanować łzy cisnące do oczy. Nie mógł patrzeć na nieobecnego i przygnębionego alfę. Chodził on po całym domu, próbując coś zrobić, lecz wszystko nie wychodziło mu tak jak chciał. Drżące dłonie nie pomagały w jakikolwiek sposób. Postanowił podejść do Jungkooka, który w tym momencie robił sobie kawę.
Omega wtuliła się delikatnie w plecy bruneta, na tyle ile pozwalał mu brzuch.- Wszystko w porządku? - Zapytał cicho i poczuł, że alfa zaprzestał wykonywaną czynność i oparł się dłońmi o blat stołu. Opuścił głowę i westchnął.
- Nie...tak...nie wiem - Wyprostował się i otarł rękami twarz i obrócił się do młodszego tak, by ten teraz wtulał się w jego tors.
- Nadal ją kochasz - odrzekł cichutko.
- Co? Ja wcale...
- Czuję to i widzę. Rozumiem to.
- Ciebie kocham bardziej. Najbardziej na całym świecie. Jesteś dla mnie wszystkim. Ty i nasze dziecko.
- Wiem o tym, ale tu - zatrzymał się i dotknął palcem pokazując na serce alfy. - Tu też jest ona - Powiedział, a Jeon zamknął oczy, spod których wyleciała pojedyncza łza. Taehyung delikatnie wytarł ją i położył dłoń na jego policzku.
- Muszę tam iść? - Zapytał, wtulając się w mniejszą i ciepłą rękę omegi. - Nienawidzę jej za to co nam zrobiła, jak nas skrzywdziła, ale nie chcę na to patrzeć - wyszeptał.
- Musisz. Chcę byś tam ze mną był - Powiedział i ucałował usta alfy. Po chwili chwycił go za rękę i wyszli razem do miejsca gdzie miała się odbyć egzekucja.
XXX
- Zarzuty są postawione. Oszustwo, porwanie, pobicie i chęć doprowadzenia do poronienia. Jednym słowem próba morderstwa. Następująca kara zależy tylko od watahy. Każdy może głosować. Ci którzy wstrzymują się od osądzenia, proszę, by opuścili to miejsce. Skazanej grozi wydalenie lub śmierć. Zagłosujcie mądrze - Odrzekł przywódca. Nie minęła sekunda, a już słyszeć można było poszczególne głosy.
- Śmierć!
- Zabić ją!
- Wygonić tą sukę!
-Nie i tak wróci! Pozbyć się ścierwa!
Tłum oszalał. Krzyki powoli stawały się nie do wytrzymania. Taehyung patrzył to rusz na kłócącą się watahę, to na Lee. Dziewczyna przywiązana była do drewnianego słupa i ze spuszczoną w dół głową, wylewała z siebie hektolitry łez, gotowa na najgorsze. Natomiast Jungkook zaczął podrygiwać nogą ze zdenerwowania. Nie wiedział co zrobić. On naprawdę nie chciał tu być. Taehyung podejrzanie się zachowywał, co rusz się uśmiechając i wysyłając do ojca tylko im dobrze znane porozumiewawcze gesty.
- Koniec! - Krzyknął uciszając wioskę. - Sąd ostateczny, decyzję podjęto. - Powiedział twardo.
Nastała coraz to bardziej denerwująca cisza. Nikt nie wiedział czemu wódz tak zwlekał z wyrokiem. Nikt oprócz Kima. Złapał alfę za rękę i spojrzał na roztrzęsionego Jeona.
- Tae, ja nie mogę. Nie chcę tego słyszeć. - Wyszeptał. Chciał być w oczach omegi silny i męski, jednak trudno mu było teraz powstrzymywać cisnące się do oczu, aż palące łzy.
- Uwierz mi, że chcesz - Odszeptał i mocniej ścisnął dłoń Jungkooka, który tylko spojrzał nie zrozumiale na młodszego. Jednak nawet nie zdążył się nad tym zastanowić, gdyż rozbrzmiał głos przywódcy wioski.
- Wydalenie! - Krzyknął, a inni wręcz oburzeni wydali z siebie odgłosy niezadowolenia, przez co powstał jeden wielki szmer.
- Co? - Zapytał nie dowierzając. Szybko spojrzał na swoją omegę. - To twoja sprawka?! - Taehyung nic nie odpowiedział tylko szeroko się uśmiechnął, przez co na twarzy drugiego można było zobaczyć równie szeroki uśmiech.
- Tak cholernie mocno Cię kocham Tae. - Powiedział, przeciągając młodszego do siebie i mocno go tuląc. Podniósł go i zrobił obrót wokół własnej osi, po czym postawił omegę z powrotem na ziemię i wpił się w jego usta tak żarliwie, że aż blondynowi zabrakło tchu. Gdy patrzył na tak szczęśliwego Jeona, jego serce aż skakało.
- Taehyung słyszał i widział waszą rozmowę wczoraj. Poprosił mnie bym złagodził wyrok. Jeżeli byłeś zdolny przebaczyć Lee, to on też. Wiedział, że raniąc ją, zraniony zostałbyś również ty. Dlatego wybłagał o pozostawieniu dziewczyny przy życiu, by mogła zacząć od nowa. Zrobić to co tak naprawdę chciała. Znaleźć jedynego alfę i założyć własną watahę - Usłyszeli głos pana Kima, który podszedł do nich, gdy skończyli z wymienianiem się czułościami.
- Tae? - Usłyszeli nagle z tyłu kobiecy głos. Odwrócili się w stronę źródła i zobaczyli oswobodzoną Lee.
- Tak? - Zapytał zdziwiony. Dzieczyna podeszła jeszcze bliżej i uklękła przed nnim opuszczając nisko głowę.
- Tak bardzo przepraszam. Tak bardzo jest mi wstyd. Choć tak naprawdę żadne słowo nie opisze jak bardzo. Ale wiedz, że naprawdę żałuję. Dziękuję Ci za darowanie życia. Zamierzam się zmienić. Przebaczyłeś mi. Dałeś mi lekcję, jak bardzo potrzebna jest ta zaleta. Przebaczenie wrogowi, to jak najcenniejsze trofeum. Najważniejsze pouczenie. Nienawiść to nic dobrego. Nienawiść to coś, co sprawia, że stajemy się jak nasi wrogowie. Dlatego nigdy Ci tego nie zapomnę. Będę mówić wszystkim jak wspaniałym wilkiem jesteś. - Wypłakała, pochylając się nad brzuszkiem - Czy mogę? - zapytała, a Tae tylko przytaknął głową. - Ciebie również przepraszam. Mam nadzieję, że urodzisz się cała i zdrowa oraz, że dasz swoim rodzicom bardzo dużo pociechy - Wyszeptała i pogłaskała brzuszek.
- Z pewnością da jej dużo - Powiedział Jungkook i podszedł do szatynki i krótko ją przytulił.
Po czym podszedł do swojej omegi i objął ją w pasie. - Napraw wszystkie błędy, Lee. Nie daj się znowu zniszczyć - Ta tylko kiwnęła głową, a po chwili dwóch strażników doprowadziło ją do krańca lasu, by pożegnać ją już na zawsze.
CZYTASZ
My Alpha ~ Vkook
FanficJungkook jest samcem alfa, który został wydalony z watahy przez to, że budził strach w wiosce. Taehyung to omega, która uciekła ze swojej watahy, by uniknąć przymusowego ślubu. Co się stanie, gdy ich drogi się skrzyżują? Uwaga❕ Top;Jjk (23 lata) ...