스물다섯

9K 701 198
                                    

Dum dum dum

Tajemniczym szerym wilkiem, miał być...

Werble proszę

Starszy brat Taehyunga - Yoongi,  który został wygnany kilka lat, przed jego urodzeniem. Miał wrócić i o sobie przypomnieć, że władza powinna być jego. No ale, że każdy myślał że to Hobi, to macie, że to on. XD

________________

Jungkook spojrzał na swoją omegę, ktora zamieniła się w człowieka i oparła się o bark wilka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jungkook spojrzał na swoją omegę, ktora zamieniła się w człowieka i oparła się o bark wilka. Z oczu blondyna, zaczęły wypływać łzy. Kochał Jeona, ale również swojego ojca pomimo, że chciał go wbrew jego woli wydać za mąż. Bał się, cholernie się bał. Nie wiedział co ma zrobić. Spojrzał na swojego alfę i ich wzrok się skrzyżował.
Jungkook widząc łzy swojego chłopca, natychmiast delikatnie wytarł je swoim językiem, nastepnie przykładając czoło do tego mniejszego. Kim położył małe dłonie na skroniach wilka i lekko się uśmiechnął.

- Nigdy cię nie oddam. - warknął.

- Kookie, co ja mam zrobić? Bardzo cię kocham i chcę być z tobą na zawsze...ale to jest mój ojciec, on jest wodzem. - wyszeptał.

- Nie obchodzi mnie to. Jeśli będzie trzeba, będę walczyć.

- Nie możesz, Kookie.

- Dlaczego? Rozumiem jest twoim ojcem, ale jeśli spróbuje mi cię odebrać...zabiję.

- Nie....Nie możesz...co jeśli on...co jeśli ty... - ręce blondyna zaczęły się trząść.

- Shhh, spokojnie.

- Taehyung! - warknął najstarszy po raz drugi, tracąc cierpliwość.

- Tato, ja...

- On zostaje ze mną. - przerwał mu brunet.

- A kim ty w ogóle jesteś? - zapytał dumnie.

- Partnerem twojego syna...Życiowym partnerem. - odparł, mocniej stawiając łapy na ziemi.

- Oznaczyłeś mi syna?!! - krzyknął najerzony i zdenerwowany. Był gotowy zaatakować. Jungkook się nie odezwał.

- Skurwielu, zabiję cię.- powiedział najstarszy i zaatakował. Biegł wprost na Jeona, który przybrał postawę obronną. Także miał ruszyć w stronę zagrożenia. Gdy oboje już mieli atakować, między nimi stanął Tae.

- Nieee!. - krzyknął i wyprostował na boki ręce. Jednak jego ojciec był tak wściekły, że mało kontaktował i z impetem uderzył łapą swojego syna. Uderzenie było tak mocne, że blondyn wylądował na ziemi pod nogami swojej alfy.

- Tae! - krzyknął alfa i spojrzał na krwawiącego chłopca. Ten podniósł się do siadu i złapał mocno za ramię. Płakał. Płakał przez ból rannego ramienia i serca. Jego własny tata go skrzywdził. Nie mógł tego pojąć.
Jungkook dłużej nie wytrzymując, rzucił się w stronę głównego wroga. W ruch poszły pazury i ostre zęby. Upadli na ziemię, kilka razy koziołkując.

- Nie...- szepnął tracąc siły. Spojrzał na uśmiechniętą Lee i Junga. - To wasza sprawka! - krzyknął, czym zwrócił ich uwagę. Brązowy wilk podszedł do niego i się zaśmiał.

- Spostrzegawczy jesteś. - Powiedziała ironicznie.

- Jaki był w tym cel, co? Chciałaś odzyskać Jungkooka?!

- Odzyskać go? - zaśmiała się. - Chyba śnisz. Zrozum, że taki bahor jak ty, nie może mieć wszystkiego. Za to ja będę mieć wszystko.

- O czym ty mówisz?

- Twój ojczulek zabije Jeona i wyda cię za Hobiego. Stary niedługo sam zdechnie. Ciebie wydalimy z wioski i wtedy ja będę na czele.

- A co z nim? - skinął głową na stojącego w oddali, szarego wilka.

- Z nim? - ponownie się zaśmiała. - On tylko robi za mnie brudną robotę. Jego też się pozbęde, kochaniutki.

- Wszystkim im powiem, o tym co chcesz zrobić. Nie uda ci się to.

- A kto ci uwierzy? Będą myśleć, że zmyślasz, by ratować swojego kochanka.

- Jesteś potworem. - splunął na nią.

-Wiem. - zachichotała. - Dziękuję za komplement.

Taehyung pomimo bólu szybko wstał i zaczął biec w kierunku walczących alf. Chciał spróbować. Musiał spróbować. Nie mógł pozwolić by ta rasowa suka mogła ich wszystkich wykiwać i dopiąc swego.

Trafił na odpowiedni moment. Zmęczone i ranne wilki, krążyły do okoła, mierząc się i powarkując. Taehyung podbiegł jak najbliżej ich i krzyknął jak najgłośniej w całym swoim życiu.

- Stooooop!!! - Dwie pary oczu skierował się na małego chłopca.

- Taehyung! - warknął jego ojciec.

- Tae, nie wtrącaj się w to. - również warknął.

- To ważne. Ona to wszystko ukartowała. Ona chce nas wszystkich zniszczyć. Lee, zrobi wszystko, by mieć władzę. Tato, ona chce twoje miejsce.

- I chyba je zajmie, razem z Jungiem. Z ciebie już nie będzie żadnego pożytku.

- Nie o to chodzi.

- Skończ.

- Nie. Tato wysłuchaj mnie. Ona chce, byś zabił Jungkooka. Byś wydał mnie za Junga. A gdy ty umrzesz, wygnają mnie, a Lee pozbędzie się również Hobiego!!!

- To nie możliwe. Kłamiesz, by go ratować.

- Nie...co jak co, ale jestem twoim synem. Nigdy cię nie okłamałem. Teraz też bym tego nie zrobił. Nieważne co, by się stało.

Siwo-biały wilk spojrzał głęboko w oczy syna. Widział w nich prawdę. Tylko, że nie chciał tego pojąć. Zaufany przyszły zięć okazał się zdrajcą. Popełnił ogromny błąd. Spojrzał na Jeona, a ten na niego.

- Wierzę ci synu. A ty...

- Tato, to on mnie przygarnął jak uciekłem. Uratował mnie i pomógł. Nauczył polować i walczyć. I my...my się kochamy. Oznaczył mnie, bo oboje tego chcieliśmy. Tato? - spojrzał na ojca, który teraz łagodniej, ale dalej poważnie spoglądał na drugiego alfę.

- Witaj w rodzinie. - Powiedział po dłuższej ciszy. A Kim wpadł prosto w szyję Jungkooka, mocno go przytulając.

- Są tam. - odezwał się Jeon. - Chyba zorientowali się, że wiemy.

- Uciekają. - warknął najstarszy.

- Bieganiemy za nimi? - odezwała się omega.

- Nie. Złapiemy ich kiedy indziej. Znamy prawdę, to najważniejsze. Narazie trzeba zrobić...coś z tą raną. - jego wzrok powędrował do ramienia syna.

- Tym się nie martw tato. Teraz liczy się to, że mam was obu przy sobie. - Oby dwa wilki spojrzały na siebie i się uśmiechnęły. Jungkook pochylił się, by blondyn mógł wejść na jego grzbiet, po czym całą trójką udali się do watahy.

My Alpha ~ Vkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz