* JONAH POV*
Wpadłem do naszego domu jak burza i, nawet nie witając się z chłopakami, od razu skierowałem się do mojego pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz, rzuciłem się na łóżko i włączyłem telefon. 15 nieodebranych połączeń od ojca, kilka od matki i od Esther. Przewróciłem się na plecy, komórka wylądowała na podłodze.
- Cholera - wymknęło mi się. Na szczęście ekran nie ucierpiał.*DANIEL POV*
Zach, Jack i ja siedzieliśmy na kanapie, grzebiąc w telefonach. Corbyn odwiedzał Christinę w NY i miał wrócić dopiero za kilka godzin.
Nagle trzasnęły drzwi wejściowe i wpadł przez nie Jonah, po czym zniknął w swoim pokoju.
Wymieniliśmy z chłopakami zaniepokojone spojrzenia. To nie było jego normalne zachowanie. Szczerze mówiąc, było całkowicie nienormalne.
Jack przekrzywił głowę i spytał skonsternowany:
- A on nie miał wrócić za dwa dni?
- Miał. - Faktycznie, Jonah odwiedzał rodzinę, bo mieliśmy chwilę przerwy.
- Myślicie, że się pokłócili? - wtrącił Zach, który również wyglądał na przejętego.
Wstałem.
- Cokolwiek się stało, wytrąciło go z równowagi tak bardzo, że wrócił wcześniej. Pójdę z nim pogadać, może czegoś się dowiem.
Po tych słowach skierowałem się na górę.
Zapukałem do drzwi. Cisza. Sprawdziłem klamkę. Zamknięte.
- Stary! Wpuść mnie, chcę pogadać! - zero odzewu. Postanowiłem spróbować inaczej. - Pamiętaj, że to też pokój Zacha i Corbyna. A on wraca za kilka godzin i gdzie się podzieje?
Dobiegło mnie stłumione westchnienie i odgłos stóp na panelach. Czekałem.*JONAH POV*
Leżałem na łóżku i słuchałem jak Daniel dobija się do drzwi. Nie bardzo miałem ochotę z kimkolwiek rozmawiać, ale wiedziałem, że i tak będę musiał im powiedzieć, a może jakoś mi pomogą.
Westchnąłem ciężko i otworzyłem drzwi z klucza. Potem ponownie skierowałem się w głąb pokoju.
Daniel zajrzał do pomieszczenia jakby oceniał zagrożenie.
Przewróciłem oczami.
- No przecież cię nie zjem.
Zaśmiał się lekko i wszedł. Po chwili rozległo się głośne ŁUBUDU. Spojrzałem w stronę źródła hałasu. Seavey wyrżnął o walizkę, którą zostawiłem koło wejścia i zaliczył bliskie spotkanie z podłogą.
To na chwilę wyrwało mnie z krainy ponurych myśli i ryknąłem głośnym śmiechem, gdy przyjaciel, mamrocząc pod nosem karalne groźby pod adresem moim i mojego bagażu, zbierał się z dywanu.
Doprowadził się w końcu do stanu używalności i skierował na mnie poważne spojrzenie. Oprzytomniałem.
- Jonah. Wiem, że prawdopodobnie nie będziesz chciał o tym gadać, ale przyszedłem profilaktycznie spytać: co się stało? Dlaczego wbiłeś do domu jak burza, bez słowa? To do ciebie niepodobne. I w dodatku wróciłeś od rodziny dwa dni wcześniej...
- Nie mów mi o nich, proszę cię - rzuciłem przez zaciśnięte zęby i zobaczyłem, że niebieskooki zamarł.
- Ahaa - rzekł, jakby coś do niego dotarło. Bo chyba dotarło. - Pokłóciliście się?
- Gdybym musiał zwiewać z domu do innej części kraju z powodu każdej kłótni, miałbym naprawdę trudne dzieciństwo stary - odparłem, z nadzieją, że rozmowę uda się skierować na inny tor.
On jednak nie odpuszczał.
Wbił we mnie zdecydowane spojrzenie.
- Mów. Łatwiej ci będzie, uparty ośle, jeśli się wygadasz.
- Ehh...***
Przyjaciel przypatrywał mi się w ciszy. Jedyny dźwięk z jego strony podczas całej mojej opowieści wydała jego szczęka, gdy zderzyła się z podłogą. Teraz powoli przetrawiał te rewelacje.
- Popraw mnie, jeśli coś źle zrozumiałem. Twój ojciec powiedział ci wczoraj, że twoja matka nie jest twoją prawdziwą matką i że masz w innym kraju przyrodnią siostrę, i ogólnie, że praktycznie 19 lat twojego życia to kłamstwo?
Siedziałem w ciszy.
Lepiej bym tego nie ujął, bracie.
- Wiesz, że prędzej czy później chłopaki się dowiedzą? - spytał Daniel.
- Od ciebie? - rzuciłem prowokacyjnie.
- Nie - stwierdził stanowczo. - Od ciebie. Znam cię i wiem, że mimo całej swojej siły jesteś wrażliwy i masz tendencję do analizowania każdej sprawy i rozmyślania o niej godzinami. Oni nie są głupi - widzieli, że coś jest nie tak.
- Racja, racja. Chyba im szybciej, tym lepiej, co? - Podniosłem się i, z kumplem podążającym za mną, zszedłem na dół, by pogadać z resztą.
Zach, Jack i Corbyn, który zdążył widocznie już wrócić, siedzieli na kanapie i, gdy weszliśmy, rzucili nam zaciekawione spojrzenia.***
Powtórzyłem im słowo w słowo to, co usłyszał ode mnie Daniel. Reakcja też była podobna.
- No i co teraz zamierzasz zrobić? - spytał przytomnie blondyn.
- Jak to co? Poznać ją - odpowiedziałem zdecydowanym tonem. Już nad tym myślałem.
- Ale jak? Przecież mało co o niej wiesz...
- Wiecie, zanim postanowiłem, że to za dużo, gadałem z tatą, chciałem zrozumieć czemu, jak to. Wiem więc całkiem dużo. Znam jej imię i nazwisko, wiem skąd jest, mam nawet aktualne zdjęcie, bo okazuje się, że tata i moja biologiczna matka cały czas są w kontakcie. Ma jeszcze jednego syna. Ma teraz chyba koło 12 lat.
- A siostra? Jak ona ma w ogóle na imię?
- Veronica. Podobno niedawno skończyła 17.
Chłopcy popatrzyli po sobie. Zach poklepał mnie po ramieniu.
- Powodzenia stary. Przyda ci się.
CZYTASZ
The Unexpected || ZAKOŃCZONE
Fanfiction- Żartujesz sobie, prawda? Musisz sobie żartować. Haha mamo, wszystko super, ale już odpuść. Spojrzała na mnie z poczuciem winy. - Skarbie... Ale to nie jest żart... grudzień 2020 (coś dobrego w tym szatańskim roku😂❤️) #1 - zachherron #4 - whydont...