*RONNIE POV*
- Tak mamo, wszystko jest super - mówiłam do głośnika, trzymając telefon między uchem a ramieniem i krzątając się po kuchni. Resztę wygoniłam na zakupy, bo lodówka świeciła pustkami (dzięki Bogu, że znalazłam jakieś składniki na spaghetti), został tylko Jonah. Byliśmy w połowie robienia makaronu, kiedy zadzwoniła mama, chcąc wiedzieć, co robię i najlepiej kiedy wracam. Mi oczywiście wcale się nie spieszyło, bo tu czułam się cudownie i przy okazji chłopaki byli na wyciągnięcie ręki, a nie, tak jak na co dzień, na innym kontynencie. To znacznie utrudniało kontakt. Pewnie, dzwoniliśmy do siebie często, pisaliśmy prawie codziennie, ale to nie to samo, co widzieć kogoś na żywo. - Mhm. Obiecuję. Pozdrów tatę i Louisa. Też całuję. - Rozłączyłam się i westchnęłam. - "Kiedy wracasz Veronica?", "Co tam robisz Veronica?", "Nie robisz nic głupiego?" - zaczęłam parodiować pytania mamy, na co Jonah parsknął śmiechem. - Ona się pewnie po nocach zamartwia, że najpierw mnie porwaliście, a potem pewnie planujecie zgwałcić i zabić.
Brat zerknął na mnie, unosząc brwi.
- Cóż, gwałtem bym tego nie nazwał, ale Daniel na pewno już się tobą zajął, nieprawdaż? - Poruszył sugestywnie brwiami. Zdzieliłam go ścierką.
Przez chwilę kręciliśmy się po kuchni w milczeniu, ale potem on je przerwał.
- Myślisz, że Olivia sobie poradzi? Znaczy no, nie codziennie zostajesz ciotką, nie?
Gwałtownie odwróciłam głowę w jego stronę.
- O czym ty mówisz?
Zmieszał się od razu.
- O rany, to ty nic nie wiesz? Nie powiedziała ci? W takim razie zapomnij, że cokolwiek mówiłem.
- Ale...
- Żadnych "ale". Myślałem, że gadałyście. W takim razie powinna ci powiedzieć sama. Spytaj jej jak wróci - dodał, widząc, że chcę zadać więcej pytań. - Nic więcej ci nie powiem. - Udał, że zamyka usta i wyrzuca kluczyk.
Przez następne pół godziny mało co się odzywaliśmy. Podniosłam w końcu głowę znad patelni.
- Boże Jonah, jesteśmy głupi.
Sięgnęłam po mój telefon i na pełną głośność odpaliłam Trust Fund. Zaczęliśmy skakać po kuchni i śpiewać do prowizorycznych mikrofonów, którymi okazały się być drewniane łyżki.
- Co tu się...
- I don't really want a trust fund baby
I like my women independent!
And I say to people... O, hej wam - przerwałam darcie ryja, kiedy dostrzegłam skołowane towarzystwo na progu.
Olivia minęła mnie, wciskając mi w ręce siatki z zakupami.
- Nie chcę wiedzieć.***
- Oliv... - Zapukałam i zajrzałam do pokoju. Livvy siedziała na podłodze, oparta plecami o łóżko i wpatrywała się w telefon. - Jezu Oliv. - Weszłam, zamykając drzwi, i usiadłam obok niej. Przygarnęłam ją do siebie i spytałam: - Co się dzieje?
Odwróciła głowę jeszcze bardziej. Założę się, że płakała albo była na granicy i nie chciała, żebym dopytywała. Rozumiałam, ale zaczynałam się naprawdę martwić, jeszcze te rewelacje, które usłyszałam od Jo...
- Liv...
- Dlaczego coś miałoby się dziać? - odparła i prawie udało jej się sprawić, żeby jej głos nie zadrżał.
Ruszyłam się i przykucnęłam naprzeciwko niej, zmuszając ją do spojrzenia na mnie.
- Myślisz, że cię nie znam? - prychnęłam. - Olivia porozmawiaj ze mną. Ty mi pomogłaś, kiedy cię potrzebowałam. Teraz pozwól mi pomóc tobie.
Zacisnęła mocno oczy, aby odgonić łzy i wypuściła głośno powietrze.
- Po prostu wszystko się wali.
- Wyrzuć to z siebie. Chociaż podejrzewam, że wiem co nieco. - Rzuciła mi pytające spojrzenie spod zmarszczonych brwi, więc pospieszyłam z wyjaśnieniem. - Jo wyrwało się dzisiaj coś o Fabienie...
Zacisnęła usta w wąską kreskę i nie odpowiedziała od razu.
- To prawda? - zapytałam cichutko.
- Tak. - Zacisnęła zęby i znowu odwróciła głowę. Po kilku minutach ciszy znów się odezwała. - Słuchaj, przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale to było tak nieprawdopodobne i przytłaczające, że...
- Nie tłumacz się. - Przytuliłam ją. - Rozumiem. Ale to chyba nie wszystko co cię dręczy. - Przyjrzałam jej się badawczo.
DING.
- O.
Wyjęłam z kieszeni telefon i sprawdziłam Instagrama.@martinezz has posted a photo
martinezz te amo @l.grace
- Awwww - wyrwało mi się. - Wyglądają uroczo, no nie?
- Nie.
Prawie skręciłam sobie kark, kiedy dokonałam gwałtownego zwrotu szyi, żeby spojrzeć na blondynkę.
- Możesz mnie już zostawić?
- Jasne.
Rzuciłam jej ostatnie, pełne niepokoju i niezrozumienia, spojrzenie i wyszłam.***
*OLIVIA POV*
Boże, co się ze mną dzieje. Tyle lat Lucas starał się mnie gdzieś wyciągnąć, a ja nie chciałam. Nie czułam takiej potrzeby. Ale teraz, kiedy jest szczęśliwy z Maxem... Wiem, że to nienormalne i okropne, że tak czuję, ale chyba zaczynam być zazdrosna. Nie wiem czy bardziej o samego Luke'a, czy po prostu o to szczęście, którego doświadczają wszyscy poza mną. Ronnie i Daniel, Bean i Tina, Max i Luke... Nawet Zach i Jack są jak taka para (braci). Zaczęłam obwiniać cały świat, że nie wyszło mi z Jonah.
I o to, że wszystko się pieprzy.
Że mam nieodpowiedzialnego starszego brata i będę ciotką za parę miesięcy.
Że opuściłam się w nauce i nie dostanę się na te studia, na które chcę.
Przez ostatnie dni byłam kłębkiem nerwów, ale nie mogłam tego po sobie pokazać. Jedyną osobą, przy której mogłam sobie pozwolić na chwile słabości była Ronnie. Ale teraz nie chciałam jej widzieć, bo wiedziałam, że szybko umiałaby ze mnie wyciągnąć, co się dzieje i wyszłabym na okropną sukę, która nie umie cieszyć się szczęściem przyjaciela. Chryste, kiedyś życie było łatwiejsze...***
*RONNIE POV*
Zajrzałam do kuchni, gdzie zastałam Zacha siedzącego przy stole z telefonem w ręku i wpatrującego się w dal tęsknym wzrokiem.
- Jak tam? - zapytałam znienacka, stając za nim.
Zgodnie z moimi oczekiwaniami wydał z siebie pisk, którego nie powstydziłaby się moja siedmioletnia kuzynka i szybko zablokował komórkę.
- Co tam chowasz? - Wskazałam na jego telefon.
- Nic, nic... - Starał się wstać, ale stałam nieugięta.
Uniosłam brwi.
- Ach tak?
Ja mam sposoby na uzyskanie informacji.
Zaczęłam go łaskotać, a jego krzyki niosły się po całym domu.
- Jezu przyszła po moją duszę! IDŹ PRECZ, SZATANIE! Czy ja nikogo nie obchodzę w tym domu?! POMOCY NOO!
CZYTASZ
The Unexpected || ZAKOŃCZONE
Fanfic- Żartujesz sobie, prawda? Musisz sobie żartować. Haha mamo, wszystko super, ale już odpuść. Spojrzała na mnie z poczuciem winy. - Skarbie... Ale to nie jest żart... grudzień 2020 (coś dobrego w tym szatańskim roku😂❤️) #1 - zachherron #4 - whydont...