Jimin POV
- Zostaw mnie! Nie waż się! Nie zbliżaj się z tym do mnie! - z rozszerzonymi oczyma patrzyłem na starszego, który, z delikatnym uśmiechem, powoli się do mnie zbliżał. - Daj mi się chociaż przebrać! - krzyknąłem, gdy Min lekko podrzucił trzymany w dłoni przedmiot.
- Uspokój się - stanął w miejscu. - Przecież to zwykły proszek.
- A co jeśli później nie do- - rzucił we mnie woreczkiem. - ZGINIESZ ŚMIERCIĄ TRAGICZNĄ!
Starszy patrzył na mnie przez chwilę (widziałem, jak kąciki ust mu drżą), po czym rzucił się w kierunku kiosku, w którym wcześniej kupił proszek. Miałem ochotę pobiec gdzieś, tylko... gdzie? Ja do tej pory nie poznałem nazwy miasta, więc dokąd mógłbym teraz pójść? Tutaj też zabłądziliśmy. Gdybym nie pomylił się przy rozwidleniu, teraz nie byłbym z tego proszku. Na szczęście to był granatowy. Na razie miałem dość różowego. Pomińmy fakt, że przez około dwa miesiące będę miał ten kolor na głowie...
- Trzymaj - podał mi małą, białą reklamówkę. - Ja gram według zasad fair play. - mrugnął do mnie. - Tam gdzieś - pomachał ręką na wschód - jest rynek czy coś w tym stylu. Podobno ma być tam jakaś wielka bitwa na te proszki.
- Wolałbym już wracać, a nie ty mnie jeszcze po jakiś wojnach ciągasz.
- Przeżyjesz.- A jeśli ktoś rzuci tym we mnie za mocno?
- To po prostu tego pożałuje - wzruszył ramionami.
- Ym... Nie jestem pewien czy zacząć się bać, czy na to już za późno...
- Przecież bym tego kogoś nie pobił! Na pewno nie przy ludziach. - dodał ciszej.
Westchnąłem i pokręciłem powoli głową.
- Dlaczego ja nie mam normalnych znajomych? - spytałem sam siebie.
Yoongi to usłyszał i popatrzył na mnie zmrużonymi oczyma. Posłałem mu słodki uśmiech, a w następnej chwili poczułem, jak splata nasze palce. Przyzwyczaiłem się już do tego. Przez ostatnie dni tutaj ciągle tak robiliśmy. Oczywiście po to, żeby się nie zgubić.
Ruszyliśmy na rynek. W drodze zemściłem się na Yoongim - pobrudziłem jego spodnie zielonym proszkiem.
Na miejscu było już kilka osób. Każdy jeszcze był czysty. Oprócz nas.
Yoongi POV
Usłyszałem cichy pisk. Zwróciłem głowę w stronę Jimina, ale on wpatrywał się w czubki swojego obuwia. Po chwili pociągnął mnie za dłoń i wskazał na prawy but. Zauważyłem na nim... motyla. Trąciłem jego stopę swoją, dzięki czemu owad odleciał. Młodszy popatrzył na mnie z wdzięcznością i delikatnie uniósł kąciki ust.
- Gotowy? - zapytałem chłopaka, widząc, że inni już się szykują do walki.
- Mogę się jeszcze wycofać? - spytał cicho i zrobił mały krok w tył.
- ZACZYNAMY! - ktoś się wydarł i rzucił w jakąś kobietę proszkiem.
- Raczej już za późno - uśmiechnąłem się do niego i pociągnąłem go w kolorowy dym.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
Podbiegłem do oddalonej o kilka metrów ławki i usiadłem na niej. Zacząłem szukać wzrokiem Jimina, który tam został. Nagle wypadł z wielkiej, kolorowej chmury. Potuptał trochę w miejscu, żeby strzepnąć z siebie proszek. Widziałem, że za nim skrada się jakaś dziewczyna. Wybuchnąłem śmiechem, kiedy zrzuciła na jego głowę kilka torebek. Różowe włosy zmieniły się teraz w paletę kolorów malarza. Po kilku dłuższych chwilach chłopak w końcu mnie zobaczył i natychmiast podszedł.
- Starczy mi. - opadł ciężko obok.
- No co ty? Brakuje mi na tobie - zlustrowałem go wzrokiem - białego!
Rozglądnąłem się, mając nadzieję zobaczyć gdzieś woreczek właśnie z tym kolorem. Na moje nieszczęście młodszy znalazł go szybciej i rozwalił na moich plecach.
- Szach mat. - wyszczerzył się w moją stronę.
- Idziesz w złą stronę! - krzyknąłem, gdy Park poszedł w przeciwnym kierunku niż powinien, aby dotrzeć do naszego domku.
Bez słowa obrócił się na pięcie i żwawym krokiem ruszył we właściwym kierunku. Przy bramie z wyjścia z rynku odwrócił się do mnie i pomachał ręką. Pokręciłem głową. Jimin podskoczył parę razy w miejscu, wymachując rękami. Walnąłem się otwartą dłonią w czoło. Z uniesionymi brwiami i delikatnym uśmiechem na ustach szedłem do niego.
- Jesteś głupi. - skwitowałem, za co dostałem kuksańca w bok.
- Możesz mi przypomnieć, w którą stronę powinienem teraz się udać?
- Przypomnij sobie.
- Uhm... Prawo?
- A może lewo?
- A może nad morze?
- Spacer?
- Brzegiem morza.
- Więc idziemy.
CZYTASZ
Please, help me || Yoonmin ✔
FanfictionJimin pisze do nieznajomych, w tajemniczy sposób prosząc ich o pomoc. Jedynie Yoongi zostaje przy mężczyźnie, po tym jak dowiaduje się, że młodszemu dzieje się krzywda. Uwagi: BTS nie istnieje