Yoongi POV
Siedziałem na dachu samochodu. Obserwowałem Jimina, który kilka metrów dalej zbierał kwiaty. Wcześniej za ucho wsadził mi koniczynę polną, która mając zbyt krótką łodygę, wypadła mi. Udało mi się ją złapać, dzięki czemu nie upadła na ulicę.
Różowowłosy po kilku minutach podszedł do samochodu i wrzucił do niego zebrane rośliny. Podał mi rękę, więc pomogłem mu usiąść obok.
- Yoongi, długo mamy na niego jeszcze czekać? Zbieranie kwiatków zaczyna mnie nudzić. - spytał od razu.
- Idź jeszcze na to pole. Może wkrótce będziesz mógł kwiaciarnię założyć, jeśli jeszcze trochę pozbierasz. - zaśmiałem się cicho.
- Musiałbym pójść tam dalej, - machnął ręka przed siebie - bo tutaj z brzegu już wszystkie kwiatki pozbierałem. Dużo ich nie było.
- Więc może chciałbyś coś zjeść? Jeszcze nic dzisiaj nie jadłeś.
- Wstaliśmy jakieś czterdzieści minut temu! Mam czas na jedzenie! Poza tym nie jestem głodny i to jeszcze nie pora śniadania. Jin coś do jedzenia podaje dopiero koło ósmej lub dziewiątej, a jest dopiero szósta.
- Śniadanie i bez gadania - zmarszczyłem groźnie brwi.
Westchnął i zsunął się z dachu. Rozszerzyłem oczy, gdy zobaczyłem, że źle wylądował, przez co upadł.
- Widzisz? Nie masz nawet siły, żeby stanąć na nogach. - szybko zszedłem ze swojego miejsca i pomogłem mu wstać.
Chłopak spojrzał na mnie, mrużąc oczy. Nie mówiąc nic, wygrzebał z jednej z toreb dużą reklamówkę z jedzeniem. Wyjął z niej cztery kanapki i podał mi je. Odłożył resztę z powrotem na miejsce i odebrał ode mnie dwie. Po skrzyżnemu usiadł na ulicy.
- Widziałem tam rzeczkę. - powiedział, przełknąwszy ostatni gryz pierwszej kanapki i pokazał na lewo.
- I w związku z tym...?
- Przejdziemy się?
- Po co? Za dalekooo...
- Proszę~
- Najpierw zjedz.
- A co jeśli nie jestem głodny?
- Jeśli teraz nie zjesz, to później zgłodniejesz i będziesz chciał zjeść więcej.
- Twoja logika jest niesamowita.
- Zrozumiałeś mnie przynajmniej?
- Nie. Idziemy?
- A jeśli akurat Hoseok przyjedzie?
- Weź telefon.
- A jeśli nie ma tam zasięgu?
- Na pewno będzie.
- A jeśli-
- Więc idę sam!
Oznajmił i włożył bułkę do ust. Podpierając się rękami o jezdnię, wstał. Otrzepał się z brudu. Wyciągnął chleb spomiędzy warg i puścił do mnie oko.
- Ty nie żartujesz?
- Nie.
Odpowiedział krótko i pobiegł we wcześniej wskazanym kierunku. Czasami podskakiwał, a ja patrzyłem na niego i myślałem, czy nie upadnie. Kilka razy się potknął, ale nie przewrócił. Po kilkunastu metrach odwrócił się twarzą do mnie i przywołał ruchem ręki. Krzyknąłem "nie". Pobiegł dalej i nagle zniknął.
*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*
- Głupek - powtórzyłem po raz dziesiąty lub jedenasty.
- Nie spodziewałem się, że tam nagle urywa się ta łąka!
- Takiej dziury w ziemi nie da się przeoczyć! - westchnąłem, patrząc na przemoczonego chłopaka.
- Najwyraźniej się da. - przeczesał dłonią mokre włosy.
- O ile rozumiem twoją nieuwagę... No dobra, nie pojmuję tego, ale jeszcze bardziej nie widzę sensu kopania dziury na środku łąki i wlania do niej wody.
- Jak komuś się nudzi, to tak już jest. Opowiedzieć ci historię życia? - pokręciłem na jego pytanie głową. - Nie? To słuchaj. Pamiętam, jak kiedyś wróciłem do domu po kilkudniowym obozie tanecznym i co zobaczyłem pierwsze, gdy wszedłem do kuchni? Totalny bałagan i polukrowane babeczki na stole. Kto to zrobił? Kook z pomocą Jina. A dlaczego? Bo się nudzili.
- Posprzątali później?
- Miałem nadzieję, że to zrobią, więc zostawiłem wszystko tak, jak było. Gdy obudziłem się rano, dalej panował nieporządek. Oczywiście ja to musiałem sprzątnąć, bo chłopaki nagle gdzieś zniknęli.
- Ale przecież Jin jest najstarszy i to on raczej powinien to zrobić.
- Robił mi przez kilka następnych dni kakao, więc było dobrze.
- Doskonałe układy.
- Wiem... Długo mamy jeszcze na niego czekać?
- Nie wiem, gdzie jest.
- Zadzwoń do niego.
- Dzwoniłem wcześniej. Nie odbiera.
- Spróbuj znowu.- Jiminnie, ode mnie on zawsze przyjmuje połączenia, więc nie widzę sensu, żeby próbować. Oddzwoni.
Chłopak otworzył usta, ale szybko je zamknął i wzruszył ramionami.
Zerknijcie do mojego Namjina-----> 'Hospital'
CZYTASZ
Please, help me || Yoonmin ✔
FanfictionJimin pisze do nieznajomych, w tajemniczy sposób prosząc ich o pomoc. Jedynie Yoongi zostaje przy mężczyźnie, po tym jak dowiaduje się, że młodszemu dzieje się krzywda. Uwagi: BTS nie istnieje