Dzwoniła. Setki nieodebranych połączeń. Nie chciał z nią rozmawiać.
Olgierd, kocham cię! Przepraszam za wszystko... wybacz mi. Nie mogę bez ciebie żyć!
Odłożył telefon, by pogrążyć się we własnych myślach. Po chwili znowu usłyszał ten uporczywy dźwięk, który dręczył go kolejny dzień.
-Daj mi spokój! Nie chce z tobą rozmawiać! - wykrzyczał do słuchawki.
-Słucham? - odezwał się znajomy zimny głos.
Połączenie zakończone.
-Cholera! Jeszcze tego mi brakowało! - uderzył ręką w stół.
Postanowił wyjść. Przestać użalać się nad sobą. Zostawić mieszkanie, w którym ciągle znajdował jej rzeczy. Chociaż na chwilę.
Przyszedł do ogromnego budynku, z którego zza każdego rogu wyłaniało się ludzkie cierpienie. Rozglądał się dookoła.
W końcu zauważył przyjaciela. Załamanego, zalanego łzami bruneta.
-Cześć - rzucił chłodno.
-Cześć - powtórzył tamten.
-Co z nią? - zapytał.
Ten w odpowiedzi wskazał palcem szybę, za którą Olgierd zobaczył policjantkę. Była przytomna.
Nieopodal jej łóżka spostrzegł znajomą postać.
-Cholera, co on tu robi?
Przybity wzruszył ramionami.
-Wybaczysz jej? - powiedział przyciszonym głosem Roguz.
-Nie - oświadczył zdecydowanie Mazur, po czym dodał:
-Narobiłem sobie niezłego badziewia...
-Pomyśl jeszcze nad tym... - radził mu przyjaciel.
Niespodziewanie ruszył w stronę drzwi. Zdezorientowany Olgierd złapał go za nadgarstek, na co ten oznajmił:
-Zniszczę go. Udowodnię Natalii, że miałem rację.
Wyszedł. Zostawił starszego kolegę samego na korytarzu.
Skierował się do parku, w którym czekała na niego ciemnowłosa kobieta.
-Masz? - pytał pełen nadziei.
-Mam - potwierdziła, jednocześnie przekazując mężczyźnie teczkę.
Otworzył ją.
-Wiedziałem! Będę ci dłużny przysługę! - wykrzyknął.
-Nie trzeba - odparła - Albo wiesz co? Powiedz Olgierdowi, żeby następnym razem trochę się opanował.
Odeszła. Zależało jej na nim. Zabolało ją, że tak ją potraktował. Zwłaszcza, że nie znała powodu jego zachowania. Była silna. Nie mogła dać po sobie poznać, że cierpi.
Kuba wrócił do szpitala. Jego przyjaciel nadal tam był. Czekał.
-Gdzie byłeś? - odezwał się błękitnooki.
-Na spotkaniu.
-Jakim spotkaniu?
Na twarzy bruneta pojawiło się zamyślenie. Zaczął zastanawiać się nad słowami kobiety.
-Co jej zrobiłeś? - odrzekł w końcu.
-Komu? - dopytywał Olgierd.
-Wilk - przyznał.
Zapomniał już o tej niezręcznej rozmowie. Zwłaszcza, że była ona pomyłką. Dodatkowo była to Łucja. Tylko Łucja.
-Naskarżyła ci już na mnie? - uśmiechnął się kpiąco.
-Olo, przestań. Po prostu z nią porozmawiaj - nalegał Roguz.
-Rozmowa z tą zołzą to ostatnia rzecz, na którą mam teraz ochotę - skrzywił się.
Niedługo po tej rozmowie Olgierd opuścił szpital. Zastanawiał się, gdzie powinien jechać. Do domu? Do tego pustego miejsca bez niej? Miał mętlik w głowie.
Przeszło mu nawet przez myśl, żeby napisać do byłej naczelniczki. Jego problemy nie były jej winą. Miał wyrzuty sumienia.Przepraszam za naszą dzisiejszą rozmowę. Myślałem, że rozmawiam z kimś innym. Nie bierz tego do siebie.
Nie odpisała. Mężczyzna po kilku momentach czekania schował telefon do kieszeni spodni, po czym ruszył do mieszkania.
Wszyscy myśleli, że pracuje. Tymczasem ona, zaszyta samotnie w swoich czterech ścianach, zużywała kolejne opakowanie chusteczek.
Była opuszczona. Pomimo świetnej pozycji w społeczeństwie, szacunku innych ludzi, pieniędzy czuła, że jej życie nie ma sensu.
Chciała poznać kogoś, kto by ten sens mu nadał. Być może szczęście było na wyciągnięcie ręki. Zwłaszcza teraz, gdy się rozstali.
Nie potrafiła mówić o swoich uczuciach. Taka kobieta, jak ona nie potrzebowała użalania się nad jej beznadziejnym losem. Współczucia.
Była silna. Niezależna. Samowystarczalna.
A może tylko jej się tak zdawało?
CZYTASZ
5 sezon moimi oczami / GLINIARZE
Fanfiction5 sezon "Gliniarzy" widziany moimi oczami. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?