-Stary, skąd ty w ogóle masz jego adres? - roześmiał się Krystian, podczas gdy oboje razem z Olgierdem wchodzili po schodach.
-A daj spokój - odburknął - Zaprosił Łucję na kolację, która całkiem przypadkiem okazała się być w jego domu. Napisała do mnie i podjechałem po nią, bo nie chciałem, żeby wracała sama po nocach...
-Okej, nie wnikam - zachichotał - Czekaj, słyszysz?
-Hm?
-Jaki to numer?
-Siódemka - oznajmił - To tutaj.
Mężczyźni usłyszeli ze środka niezidentyfikowane hałasy, a zdenerwowany Mazur zapukał do drzwi.
Cisza.
Ponowił próbę.
-Łucja, jesteś tam?
-Olg... - usłyszał zdławiony głos kobiety.
-Łucja! - powtórzył, naciskając na klamkę.
-Zamknij się! - usłyszeli ze środka.
-Łucja! - krzyknął przerażony i zaczął szarpać za rączkę, która wcale nie chciała się otworzyć.
Poczuł jak ogarnia go zwykła bezradność.
-Olo - odezwał się Górski - Dawaj - mówiąc to wskazał na drzwi.
-Co ty chcesz to wyważyć?!
-A masz lepszy pomysł?!
Oboje po krótkiej chwili oddechu wzięli rozbieg. Z całej siły poczęli napierać na wejście i z każdym kolejnym uderzeniem czuli, że są coraz bliżej. W końcu zawiasy puściły.
Widok jaki zastali wewnątrz zmroził im krew w żyłach. Zwłaszcza Olgierdowi, który bez zastanowienia rzucił się na półnagiego Oliwiera.
-Ty sku*wysynie!
Uderzył go pięścią w twarz, a Krystian momentalnie podjął próby rozdzielenia mężczyzn.
-Olo, zostaw go!
-Zabije cię, ku*wa słyszysz?! Po prostu cię zabije! - kontynuował.
-Zostaw go, nie warto! Mundurowi już jadą!
Mazur patrzył z nienawiścią na rozbawionego Uruskiego i chyba zastanawiał się co powinien zrobić, ale w końcu odpuścił.
Czym prędzej podbiegł do skulonej nieopodal w rogu kobiety. Spojrzał na rozerwaną w rogu sukienkę i momentalnie zdjął swoją kurtkę, okrywając nią roztrzęsioną Łucję.
-Łucja kochanie - zaczął, nie zważając ma obecność swojego partnera - Łucja, słyszysz?!
Nie odpowiedziała. Mocno ją do siebie przytulił i pocałował w skroń.
-Jestem tu - wyszeptał - Jesteś bezpieczna, słyszysz?
-Ja nie chciałam - pokręciła głową.
-Wiem - odparł, wycierając jej mokre policzki - Powiedz, że on ci nic nie zrobił...
-Nie zdążył - wydusiła łamiącym głosem.
-Chcieliśmy się tylko zabawić! - roześmiał się Oliwier - Z czego robicie takie wielkie halo...
-Stul pysk! - warknął Olgierd.
-Łucja ma takie doświadczenie, że żal nie skorzystać. Jeden klient mniej czy więcej nie robi jej różnicy... - dodał.
-K*rwa zamknij się! Jeszcze jedno słowo i nie ręczę za siebie!
-Nie chwaliła ci się jak zarabiała, hm? No w sumie racja - powodu do dumy raczej nie ma. Wiesz kim była? Była zwykłą dziwką!
-Nie byłam! - krzyknęła zapłakana kobieta.
-Morda, śmieciu!
(...)
Nadeszła noc. Łucja leżała w łóżku razem z Olgierdem, który przez cały czas gładził jej ciemne włosy. Żadne z nich nie mogło zasnąć, chociaż żadne z nich nie dawało tego po sobie poznać.
-Przepraszam - wyszeptała w końcu.
-Nie przepraszaj mnie - uśmiechnął się smutno - To ja przepraszam...
-Ja nie chciałam - pokręciła głową i wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem niż kilka minut temu - Ale on mnie nie słuchał...
Zrezygnowany mężczyzna ciężko westchnął i pocałował ją w zgrzane czoło. Chciał jej pomóc, ale wiedział, że w tej sytuacji nie jest w stanie nic zrobić. Był kompletnie bezradny.
-Wygrzebał najgorsze brudy - kontynuowała - Najgorsze syfy z mojej przeszłości...
W pewnym momencie chciał zapytać, ale w ostateczności postanowił przesunąć tą rozmowę na następny dzień. Słowa Oliwiera zasiały w nim ziarenko zwątpienia. Jakie syfy?
-Już - wyszeptał - Cichutko.
-A... t-ty wierzysz mi, prawda?
-Wierzę ci - zapewnił i naciągnął kołdrę głębiej na nich.
-Łucuś, spróbuj zasnąć...
-Nie - pokręciła głową - Boję się.
-Jestem tutaj - odparł, chowając jej wilgotną ze strachu dłoń w swojej - I będę cały czas. Nie pozwolę, żeby stała ci się jakakolwiek krzywda, słyszysz?
Rozbita położyła głowę na jego klatce piersiowej i objęła go tak mocno jak tylko potrafiła.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
Niebawem nadszedł nowy dzień. Kuba obudził się i od razu spojrzał na zegarek. Dochodziła dwunasta. Przeciągnął się i wyciągnął dłoń obok, jednak ta wylądowała na pustej poduszce.
-Natalia?
Wstał i czym prędzej udał się do kuchni. Przez chwilę nawet pomyślał, że kobieta po prostu uciekła. Przestraszyła się.
-Tu jesteś - uśmiechnął się i jednocześnie odetchnął z ulgą. Podszedł do niej i przytulił ją do siebie.
-A gdzie miałabym być? - zachichotała.
-W łóżku! - roześmiał się, składając na jej ustach długi pocałunek.
-Jeszcze ci mało?
-Mało, mało - wzruszył ramionami - Byłaś cudowna, wiesz?
-Byłaś? - uniosła brwi - Ja JESTEM cudowna - podkreśliła.
-No tak - odpowiedział rozbawiony - Co tam pichcisz?
-A co byś chciał?
-Zjem wszystko co zrobisz...
-W takim razie jajecznica - oświadczyła - I tosty.
-I kawcia?
-I kawcia.
-Idealnie - stwierdził.
Kiedy oboje zjedli śniadanie i doprowadzili się do ogólnego porządku usiedli przed telewizorem.
-To co dzisiaj robimy? - zapytał Roguz.
-A co byś chciał?
Ten w odpowiedzi uśmiechnął się zawadiacko.
-Oj Kubuś - westchnęła - Idziemy na zakupy.
-Na zakupy? - skrzywił się.
-Mhm - przytaknęła - No wiesz... zbliża się zima, a ja muszę kupić nowe buty... no i może kurtkę...
-Nie zrobisz mi tego.
-A właśnie, że zrobię - prychnęła śmiechem - A potem możemy odwiedzić Łucję i Olgierda.
-Wolę to niż galerię - przyznał.
-Ale do galerii i tak pójdziemy - uniosła brwi.
-Natalka...
-No chodź! - zachichotała, ciągnąc go do wyjścia.
CZYTASZ
5 sezon moimi oczami / GLINIARZE
Fiksi Penggemar5 sezon "Gliniarzy" widziany moimi oczami. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?