Rozdział 46

490 23 14
                                    

-Stary, skąd ty w ogóle masz jego adres? - roześmiał się Krystian, podczas gdy oboje razem z Olgierdem wchodzili po schodach.

-A daj spokój - odburknął - Zaprosił Łucję na kolację, która całkiem przypadkiem okazała się być w jego domu. Napisała do mnie i podjechałem po nią, bo nie chciałem, żeby wracała sama po nocach...

-Okej, nie wnikam - zachichotał - Czekaj, słyszysz?

-Hm?

-Jaki to numer?

-Siódemka - oznajmił - To tutaj.

Mężczyźni usłyszeli ze środka niezidentyfikowane hałasy, a zdenerwowany Mazur zapukał do drzwi.

Cisza.

Ponowił próbę.

-Łucja, jesteś tam?

-Olg... - usłyszał zdławiony głos kobiety.

-Łucja! - powtórzył, naciskając na klamkę.

-Zamknij się! - usłyszeli ze środka.

-Łucja! - krzyknął przerażony i zaczął szarpać za rączkę, która wcale nie chciała się otworzyć.

Poczuł jak ogarnia go zwykła bezradność.

-Olo - odezwał się Górski - Dawaj - mówiąc to wskazał na drzwi.

-Co ty chcesz to wyważyć?!

-A masz lepszy pomysł?!

Oboje po krótkiej chwili oddechu wzięli rozbieg. Z całej siły poczęli napierać na wejście i z każdym kolejnym uderzeniem czuli, że są coraz bliżej. W końcu zawiasy puściły.

Widok jaki zastali wewnątrz zmroził im krew w żyłach. Zwłaszcza Olgierdowi, który bez zastanowienia rzucił się na półnagiego Oliwiera.

-Ty sku*wysynie!

Uderzył go pięścią w twarz, a Krystian momentalnie podjął próby rozdzielenia mężczyzn.

-Olo, zostaw go!

-Zabije cię, ku*wa słyszysz?! Po prostu cię zabije! - kontynuował.

-Zostaw go, nie warto! Mundurowi już jadą!

Mazur patrzył z nienawiścią na rozbawionego Uruskiego i chyba zastanawiał się co powinien zrobić, ale w końcu odpuścił.

Czym prędzej podbiegł do skulonej nieopodal w rogu kobiety. Spojrzał na rozerwaną w rogu sukienkę i  momentalnie zdjął swoją kurtkę, okrywając nią roztrzęsioną Łucję.

-Łucja kochanie - zaczął, nie zważając ma obecność swojego partnera - Łucja, słyszysz?!

Nie odpowiedziała. Mocno ją do siebie przytulił i pocałował w skroń.

-Jestem tu - wyszeptał - Jesteś bezpieczna, słyszysz?

-Ja nie chciałam - pokręciła głową.

-Wiem - odparł, wycierając jej mokre policzki - Powiedz, że on ci nic nie zrobił...

-Nie zdążył - wydusiła łamiącym głosem.

-Chcieliśmy się tylko zabawić! - roześmiał się Oliwier - Z czego robicie takie wielkie halo...

-Stul pysk! - warknął Olgierd.

-Łucja ma takie doświadczenie, że żal nie skorzystać. Jeden klient mniej czy więcej nie robi jej różnicy... - dodał.

-K*rwa zamknij się! Jeszcze jedno słowo i nie ręczę za siebie!

-Nie chwaliła ci się jak zarabiała, hm? No w sumie racja - powodu do dumy raczej nie ma. Wiesz kim była? Była zwykłą dziwką!

-Nie byłam! - krzyknęła zapłakana kobieta.

-Morda, śmieciu!

(...)

Nadeszła noc. Łucja leżała w łóżku razem z Olgierdem, który przez cały czas gładził jej ciemne włosy. Żadne z nich nie mogło zasnąć, chociaż żadne z nich nie dawało tego po sobie poznać.

-Przepraszam - wyszeptała w końcu.

-Nie przepraszaj mnie - uśmiechnął się smutno - To ja przepraszam...

-Ja nie chciałam - pokręciła głową i wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem niż kilka minut temu - Ale on mnie nie słuchał...

Zrezygnowany mężczyzna ciężko westchnął i pocałował ją w zgrzane czoło. Chciał jej pomóc, ale wiedział, że w tej sytuacji nie jest w stanie nic zrobić. Był kompletnie bezradny.

-Wygrzebał najgorsze brudy - kontynuowała - Najgorsze syfy z mojej przeszłości...

W pewnym momencie chciał zapytać, ale w ostateczności postanowił przesunąć tą rozmowę na następny dzień. Słowa Oliwiera zasiały w nim ziarenko zwątpienia. Jakie syfy?

-Już - wyszeptał - Cichutko.

-A... t-ty wierzysz mi, prawda?

-Wierzę ci - zapewnił i naciągnął kołdrę głębiej na nich.

-Łucuś, spróbuj zasnąć...

-Nie - pokręciła głową - Boję się.

-Jestem tutaj - odparł, chowając jej wilgotną ze strachu dłoń w swojej - I będę cały czas. Nie pozwolę, żeby stała ci się jakakolwiek krzywda, słyszysz?

Rozbita położyła głowę na jego klatce piersiowej i objęła go tak mocno jak tylko potrafiła.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

Niebawem nadszedł nowy dzień. Kuba obudził się i od razu spojrzał na zegarek. Dochodziła dwunasta. Przeciągnął się i wyciągnął dłoń obok, jednak ta wylądowała na pustej poduszce.

-Natalia?

Wstał i czym prędzej udał się do kuchni. Przez chwilę nawet pomyślał, że kobieta po prostu uciekła. Przestraszyła się.

-Tu jesteś - uśmiechnął się i jednocześnie odetchnął z ulgą. Podszedł do niej i przytulił ją do siebie.

-A gdzie miałabym być? - zachichotała.

-W łóżku! - roześmiał się, składając na jej ustach długi pocałunek.

-Jeszcze ci mało?

-Mało, mało - wzruszył ramionami - Byłaś cudowna, wiesz?

-Byłaś? - uniosła brwi - Ja JESTEM cudowna - podkreśliła.

-No tak - odpowiedział rozbawiony - Co tam pichcisz?

-A co byś chciał?

-Zjem wszystko co zrobisz...

-W takim razie jajecznica - oświadczyła - I tosty.

-I kawcia?

-I kawcia.

-Idealnie - stwierdził.

Kiedy oboje zjedli śniadanie i doprowadzili się do ogólnego porządku usiedli przed telewizorem.

-To co dzisiaj robimy? - zapytał Roguz.

-A co byś chciał?

Ten w odpowiedzi uśmiechnął się zawadiacko.

-Oj Kubuś - westchnęła - Idziemy na zakupy.

-Na zakupy? - skrzywił się.

-Mhm - przytaknęła - No wiesz... zbliża się zima, a ja muszę kupić nowe buty... no i może kurtkę...

-Nie zrobisz mi tego.

-A właśnie, że zrobię - prychnęła śmiechem - A potem możemy odwiedzić Łucję i Olgierda.

-Wolę to niż galerię - przyznał.

-Ale do galerii i tak pójdziemy - uniosła brwi.

-Natalka...

-No chodź! - zachichotała, ciągnąc go do wyjścia.

5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz