Rozdział 28

557 26 11
                                    

-To wszystko moja wina... - kręcił głową. Nagle poczuł dłoń na swoim ramieniu.

-Olo, spokojnie - odezwał się Krystian - Słyszałeś lekarza, przecież to nie zależało od ciebie...

-Jak coś jej się stanie, to nigdy sobie tego nie wybaczę - ciągnął.

Zdziwiony poklepał przyjaciela po plecach.

-Będzie dobrze - westchnął - Łucja to twarda babka.

W tej samej chwili oboje usłyszeli dźwięk przychodzącej wiadomości. Mazur niechętnie wyjął telefon.

Długo nad tym myślałam. Doszłam do wniosku, że powinniśmy się spotkać i porozmawiać jak dorośli ludzie. W przyszłym tygodniu wracam do Warszawy.

Po odczytaniu SMS-a schował go z powrotem do kieszeni.

-Kto to? - zapytał Górski.

-Nikt ważny - oznajmił tamten.

-Okej... - uniósł brwi, po czym spojrzał na zegarek - Odwieźć cię do domu? Robi się późno.

-Nie, ja się nigdzie nie ruszam - odparł.

-Olo, ale one mają tu profesjonalną opiek...

-Mhm - przerwał mu - Przecież ty możesz iść. Wcale cię tu nie trzymam.

-Poradzisz sobie?

-A mam inne wyjście? - zapytał, a po jego słowach obaj mężczyźni pożegnali się i Krystian opuścił szpital.

Tymczasem spektakl właśnie dobiegł końca. Natalia wyszła przed budynek, a po chwili Kuba do niej dołączył. Posłał w jej stronę szczery uśmiech, po czym rozpoczął dialog:

-I?

-I? - zdziwiła się kobieta.

-Podobało ci się?

-Powiedzmy, że podobało - roześmiała się, a jej rozbawienie udzieliło się również mężczyźnie - Nie no, sztuka była naprawdę dobra.

-Tylko sztuka? - uniósł brwi.

-Oj Kubuś - pokręciła głową - Tak, twoje towarzystwo też.

-To w takim razie... - zaczął, jednocześnie otwierając jej drzwi do samochodu - wsiadaj. Zabieram cię do dobrej włoskiej restauracji.

Zmieszana Nowak spojrzała na telefon, na którego wyświetlaczu spostrzegła cyfry 22:08.

-Nie dzisiaj - odpowiedziała - Jutro musimy wstać, a chyba nie chcesz oglądać mnie zrzędzącą jeszcze w robocie. Jestem padnięta.

-Szybka kolacja - nalegał - Hm?

-Jestem zmęczona - upierała się.

-Ładnie proszę? - uśmiechnął się.

-Oj no, jak ci tak zależy na tej kolacji to chodźmy do mnie. Robiłam ostatnio rissoto, więc będziesz miał te swoje Włochy tylko, że w restauracji aspirant Nowak - roześmiała się, a on wzruszył ramionami.

-Nie mam nic przeciwko - rzucił i oboje odjechali w kierunku mieszkania Natalii.

Olgierd ocknął się, a potem spojrzał na zegarek. Dochodziła północ.

Wstał. Miał zamiar iść do lekarza prowadzącego Łucję, ale ten go wyprzedził. Właśnie wychodził z sali kobiety.

-Wszystko z nią w porządku? - zapytał.

-Jej stan jest stabilny - odparł - Najgorsze mamy za sobą.

-Mogę do niej wejść?

-Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł... - wydukał medyk.

-Na momencik - nalegał Mazur.

-Dobrze, ale na prawdę na momencik - powiedział - Pacjentka musi dużo odpoczywać.

-Oczywiście - ucieszył się, po czym ruszył do środka sali.

Wewnątrz zastał wyczerpaną Łucję, która ku jego zdziwieniu jeszcze nie spała. Na sam widok tak słabej kobiety, łzy mimowolnie cisnęły mu się do oczu. Uśmiechnął się do niej i zajął miejsce obok.

Brunetka podniosła rękę w celu odsłonięcia maski z tlenem, aby coś powiedzieć, ale ruch skutecznie uniemożliwił jej Olgierd.

-Zostaw - wyszeptał - Jestem.

Łucja delikatnie uśmiechnęła się w jego kierunku.

-Jak się czujesz?

Ta w odpowiedzi mrugnęła oczami.
Mazur strącił pojedynczą łzę, która stoczyła się po jego policzku.

-Napędziłaś mi niezłego stracha, wiesz? - stwierdził, cały czas patrząc prosto w jej wyczerpane zielone tęczówki.

Nagle ta poczęła błądzić po pościeli w poszukiwaniu dłoni mężczyzny. Zauważając to, złapał ją za rękę, po czym mocno ją ścisnął.  Spostrzegł jej uśmiech, a zarazem ciężkie oczy, które z każdą chwilą zamykały się coraz bardziej. W krótce zmęczenie udzieliło się również jemu. Nie puszczając jej ręki podparł swoją głowę. Przez ten cały czas zdążył przyzwyczaić się do Łucji, a pomiędzy nimi czuł więź, której nie potrafił nazwać. Dopiero sytuacja, kiedy mógł ją stracić uświadomiła mu, że stała się dla niego ważna. Czyżby zaczęło mu na niej zależeć? Nie mógł tego przyznać, w końcu dalej był z Mają. Zwłaszcza teraz, kiedy była nadzieja to wszystko uratować.

Tylko czy on chciał to ratować?

W tym samym czasie Natalia razem z Kubą skończyli jeść obiecaną kolację. Kobieta poszła pozmywać, a jej wzrok utkwił na zegarze. Niebawem wróciła do salonu. Zastała tam Kubę, który obracał w rękach ramkę ze zdjęciem. Raptownie odłożył ją z powrotem na szafkę.

-Grzebiesz mi w rzeczach? - zapytała lekko zirytowana, chowając zdjęcie do kartonu obok.

-Ja? Nie, tylko leżało na wierzchu... - zaczął speszony.

-Nie lubię tego - przerwała mu - Zapomniałam zapakować je do rzeczy Wojtka, które...

Zawiesiła się, a jej głos zaczął się łamać. Po chwili Roguz zauważył łzy, które mimowolnie cisnęły jej się do oczu. Wstał z sofy, po czym podszedł do niej bliżej i mocno ją do siebie przytulił.

-Ej - odezwał się - Nie płacz. Przepraszam.

Uniósł jej podbródek do góry i popatrzył głęboko w jej oczy. Jego ciało przeszły dreszcze.

W tym momencie poczuł, że musi spróbować. Jego wargi delikatnie musnęły usta kobiety. Zdziwiona poczęła oddawać jego pocałunki, a on delikatnie przyparł ją do ściany.

W końcu Natalia oprzytomniała. Wyrwała się z jego objęcia, po czym oznajmiła:

-Wyjdź.

-Natalia...

-Kuba, wyjdź - rozkazała.

-Przepraszam, ja...

-Wyjdź stąd! - krzyknęła, a on nie potrafił znaleźć sensownego argumentu, aby ją uspokoić. Pośpiesznie ubrał buty i kurtkę. Chwycił za klamkę, rzucając jeszcze w jej kierunku:

-Przepraszam... 



5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz