-Łucuś - westchnął Olgierd, siadając na łóżku obok - Wstań. Zrobiłem ci obiad.
-Nie chcę - wyszeptała cały czas wpatrując się w jeden martwy punkt.
-Leżysz tak tutaj od rana... - odparł i pogładził ją po policzku - Wstań. Pójdziemy gdzieś z Marysią, hm?
-Nie chcę - powtórzyła.
-Łucja...
Złapał ją za rękę i jednym gestem przyciągnął do siebie. Zrezygnowana kobieta wtuliła się w niego i wypuściła powietrze z płuc.
Nie płakała. Nie miała już siły płakać.-Musimy porozmawiać - zaczął, spoglądając prosto w jej zielone tęczówki.
-Wiem - odpowiedziała, bawiąc się kawałkiem jego koszuli - Obiecuję, że wszystko ci powiem. Tylko ty musisz mi obiecać, że wysłuchasz mnie do końca.
-Obiecuję.
-Skoro już zdecydowaliśmy się być razem to... to powinieneś wiedzieć o mnie kilka rzeczy...
-Tak?
-Kiedy miałam sześć lat moi rodzice spowodowali poważny wypadek samochodowy - zaczęła - Oboje... z-zginęli na miejscu. Pamiętam ich jak przez mgłę. Ja cudem przeżyłam. Po tym wszystkim nie miałam nikogo, kto mógłby się mną zająć i... i trafiłam do domu dziecka.
W tym momencie podwinęła swoją bluzkę i wskazała na dość sporą bliznę ciągnącą się od ramienia aż w okolice piersi.
-Pytałeś o nią ostatnio. To właśnie "pamiątka" z tamtego zdarzenia... - zatrzymała się na moment, a do jej oczu napłynęły łzy.
-Miałam nie płakać - dodała, starając się opanować emocje.
-Łucja... - uśmiechnął się smutno.
-Ja... - kontynuowała - Ja skończyłam liceum. Bardzo chciałam iść na studia, bo bardzo chciałam, żeby moi rodzice byli ze mnie dumni. Początkowo dostawałam wsparcie finansowe od mojego wychowawcy, który traktował mnie jak własną córkę, ale...
-Spokojnie - złapał ją za rękę.
-Ale niedługo on też mnie zostawił - wyszlochała - Zmarł na nowotwór. Olgierd, ja zostałam kompletnie sama, rozumiesz? Nie miałam z czego żyć. Na dodatek nie miałam nikogo bliskiego. Bo w końcu kto chciałby pomagać dziewczynie z bidula? Przyszedł taki czas, kiedy nie miałam nawet z czego zapłacić czynszu. Kupić jedzenia. Ja nie miałam wyboru... - pokręciła głową.
Z każdym kolejnym wypowiadanym przez nią słowem widziała u niego coraz większe niedowierzanie. Coraz większe przerażenie.
-Łucja... - wykrztusił - Czyli on mówił prawdę? Byłaś...
-Nie! - wtrąciła - Ja... ja pracowałam jako tancerka w klubie nocnym na obrzeżach Warszawy. Ale to był tylko taniec, nic więcej! Czasami prywatny, ale nadal tylko taniec...
Nastała niezręczna chwila milczenia, która zdawała się trwać całą wieczność.
-Nie wiem jak on to odgrzebał... Ja wiem, że to co robiłam było obrzydliwe i nie jestem z tego dumna... Ale ja nie miałam wyjścia...
-Olgierd... powiedz coś... - mówiąc to złapała za jego dłoń, którą momentalnie wyrwał - Olgierd...
-Zawsze jest jakieś inne wyjście - odparł.
-Nie - zapłakana pokręciła głową - Ja nie miałam. Nie oceniaj mnie...
Ponownie złapała jego dłoń, jednak ten ponownie ją wyrwał.
CZYTASZ
5 sezon moimi oczami / GLINIARZE
Fanfiction5 sezon "Gliniarzy" widziany moimi oczami. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?