Rozdział 44

626 26 10
                                    

Sobota. Pomimo, że była zima na bezchmurnym niebie dało zauważyć się słońce, które swoimi promieniami wkradło się do sypialni Olgierda.

-Mmm... - wymruczał, zakrywając swoją twarz dłońmi.

Otworzył oczy i rozejrzał się dookoła pokoju. Po chwili obrócił się w drugą stronę, gdzie zastał jeszcze śpiącą Łucję. Odruchowo na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Patrzył tak na nią już dłuższy czas, kiedy nieznacznie przybliżył się do niej, a jego usta zaczęły pieścić jej szyję.

-Hmm... - odezwała się uśmiechnięta, a jej dłoń dotknęła jego policzka.

-Wstajeeemy - wyszeptał.

-Już? - zapytała i niepewnie otworzyła swoje oczy.

-Dzień dobry, moja śpiąca królewno - roześmiał się, składając na jej wargach delikatny pocałunek.

-Wcale nie śpiąca - oburzyła się.

-Już nie - wzruszył ramionami.

-No właśnie. Byłaby śpiąca, gdybyś jej nie obudził.

-Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać - zachichotał - Chyba się nie gniewasz?

-Zastanowię się - uniosła brwi - Będziesz musiał mi to jakoś wynagrodzić...

-Tak? - uśmiechnął się zawadiacko i położył się nad nią - Już chyba wiem nawet jak...

-Czyżby? - odparła rozbawiona, a ten w odpowiedzi wpił się w usta kobiety z czasem pogłębiając ich pocałunki.

Tymczasem Natalia weszła do szpitala. W końcu nadszedł długo wyczekiwany przez wszystkich dzień wypisu Kuby do domu.

Idąc wzdłuż korytarza bez problemu znalazła dobrze znaną jej salę. W środku zastała ubranego mężczyznę, który z widocznym pośpiechem pakował swoje rzeczy do torby.

-Dzień dobry! - przywitała się uśmiechnięta - Wolność?

-Czas najwyższy - stwierdził, gdy do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba.

-Witam państwa - zaczął mężczyzna - Dzisiaj krótko. Tutaj - mówił, wręczając Roguzowi pojedynczą kartkę papieru - ma pan wypis. Proszę przestrzegać wszystkich moich zaleceń no i cóż? Życzę panu dużo, dużo zdrowia. Mam nadzieję do szybkiego nie zobaczenia.

Cała trójka wybuchnęła śmiechem.

-Dziękuje - odrzekł - Dziękuje za wszystko.

-Nich pan nie dziękuje, to moje obowiązki. No i proszę na siebie uważać.

-Będzie uważać - wtrąciła Natalia - Już ja tego osobiście dopilnuję.

-W takim razie zostawiam pana w dobrych rękach - oświadczył lekarz - Jeszcze raz życzę dużo zdrowia. Do widzenia!

-Do widzenia - odpowiedzieli zgodnie.

-W takim razie wolność - uśmiechnął się brunet, kiedy tamten zniknął za drzwiami. W jedną rękę wziął swoją torbę, a drugą chwycił dłoń kobiety, pośpiesznie ciągnąc ją do wyjścia.

-W takim razie wolność - powtórzyła rozbawiona.

Niebawem nadeszło popołudnie. Po wspólnym zjedzeniu obiadu Olgierd wraz z Łucją i Marysią wybrali się na dłuższy spacer.

Oboje zdecydowali się usiąść w małej kawiarence. Mazur poszedł zamówić dwie kawy, podczas gdy Wilk kołysała ich córeczkę. Wolną dłonią sięgnęła po telefon, na którym spostrzegła dwie nowe wiadomości.

5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz