Rozdział 2

796 32 6
                                    

Nadszedł kolejny dzień.

Detektywi wydziału kryminalnego stawili się u naczelnika Piotra Zarębskiego, aby zapoznać się z nową sprawą.

-Witajcie - odezwał się Stary.

Wzrok policjantów zamiast na mężczyznę, skierował się na ciemnowłosą kobietę stojącą obok. Dobrze ją znali, lecz nie byli szczególnie szczęśliwi w związku z jej obecnością.

-Wezwałem was tutaj, żeby zaznajomić was z nowym śledztwem. Nasze dochodzenie zbiegło się z Interpolem - zaczął, po czym spojrzał na funkcjonariuszkę.

-Łucja została oddelegowana, aby wam pomóc - dodał.

Olgierd ponownie spojrzał na brunetkę. Ta, w odpowiedzi opuściła wzrok.

-Szefie, ale... - odparł Krystian.

-Krystian, nie ma żadnego "ale" - przerwał mu - Bierzcie się do roboty.

Wszyscy posłusznie wykonali polecenie. Po ustaleniu z biegłą z zakresu cyberprzestępczości potrzebnych danych, ruszyli w drogę.

Sprawa nie należała do prostych, bo chodziło o handel żywym towarem.

-Musimy dotrzeć tam najpóźniej na dwunastą - przerwała milczenie aspirant Wilk.

-Dotrzemy, ale najpierw muszę wypić kawę. Chyba nie chcecie, żebym wam tu usnął... - oświadczył Górski.

-Nie mamy na to czasu! - wykrzyknęła.

Nie słuchał jej. Momentalnie samochód skręcił na stację, a ten wydobył się ze środka pojazdu.

Olgierd i Łucja zostali sami.

Ta niezręczna chwila na osobności zdawała się trwać wiecznie. Brunet popatrzył w lusterko. Ku jego zdziwieniu, ona uczyniła to samo.

-Słuchaj Łucja, mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła o tą akcję wczoraj. Napisałem ci wiadomość z wyjaśnieniami, ale nie odpisałaś - wydukał w końcu.

-W porządku - powiedziała bez emocji, jednocześnie obracając w dłoni swój telefon.

-Jak ci w tym Interpolu? - wymyślił po kolejnych minutach ciszy.

-W porządku - powtórzyła.

Jej spojrzenie skierowane w stronę okna wydawało się być smutne. Obserwowała spadające płatki śniegu.

-Wyjeżdżasz gdzieś na święta? - zapytał Mazur.

-Ja? - wymamrotała.

Na jej policzku zobaczył pojedynczą łzę, której szybko się pozbyła. Nie znał jej od tej strony. Nigdy nie pozwoliła, żeby ktokolwiek dostrzegł w niej emocje.

-Łucja... - zaczął i odwrócił się do tyłu.

W tej samej chwili do auta wszedł Krystian.

-Możemy jechać - oświadczył.

Całą drogę do domu podejrzanego Olgierd patrzył na byłą szefową. Zaintrygowała go. W prawdzie nigdy nie zastanawiał się czy ma kogoś bliskiego, ale w tym momencie to jedno pytanie krążyło po jego głowie.

Była całkiem sama?

Wkrótce dojechali na miejsce. Zapukali do drzwi, które otworzyła im starsza kobieta.

-Starszy aspirant Wilk, policja - przedstawiła się - Mazur oraz Górski.

-Policja? Do mnie? W jakiej sprawie? - dziwiła się staruszka.

-Poszukujemy Jacka Soboty - oznajmił Krystian, kiedy spojrzał na nakaz.

- To mój syn, ale obecnie nie ma go w domu. Powinien wrócić do godziny... - odrzekła.

-Poczekamy. W tym czasie przeszukamy jego pokój - oświadczyła Łucja, tym samym wymachując kobiecie skrawkiem papieru przed oczami.

Poszli do pomieszczenia wskazanego przez matkę podejrzanego.

-Macie coś? - pytał Olgierd.

-Narazie pustka... - stwierdził Krystian.

-Bingo - uśmiechnęła się była naczelnik, jednocześnie wyciągając stertę zdjęć z materaca.

-Pieprzony gnój... - odezwał się gliniarz, w trakcie gdy przeglądał podpisane fotografie ukraińskich dziewczyn. Najprawdopodobniej na sprzedaż.

W tej samej chwili drzwi pokoju zatrzasnęły się, a do środka zaczął wdobywać się nieznany gaz.

Cała trójka poczęła się krztusić. Aspirant Mazur, który pozostawał w najlepszym stanie gwałtownie chwycił za klamkę okna. Zablokowane.

-Cholera - wykrztusił.

-To pułapka - wybełkotał półprzytomny Górski.

Niespodziewanie kobieta osunęła się na podłogę.

Mężczyzna złapał za krzesło, po czym ostatkiem sił uderzył w szybę.

Rozległ się niewyobrażalny huk.

Policjant po wzięciu koleżanki na ręce wyskoczył na zewnątrz. Jego czyn powtórzył partner.

Po nabraniu świeżego powietrza w płuca, Krystian spostrzegł poszukiwanego przestępcę. Od razu ruszył za nim w pościg.

Olgierd z kolei został przy nieprzytomnej Łucji. Wezwał pogotowie.

-Łucja? - klepał jej policzek - Łucja, słyszysz mnie?

Brak odpowiedzi z jej strony mocno zaniepokoił bruneta. Po sprawdzeniu oddechu czekał z niecierpliwością na przyjazd ratowników.

Jego zawodowy wspólnik w tym samym czasie zdążył złapać Sobotę, a także załadować go do radiowozu, który niebawem odjechał na komendę.

Jeszcze tego samego dnia cała sprawa została rozwiązania. Po przycisnięciu przestępca wyznał całą prawdę. Na granicy polsko-niemieckiej złapano całą szajkę handlarzy ludźmi.

Mazur właśnie skończył ciężki dzień pracy. Ku jego zdziwieniu po jego głowie cały czas krążyła Łucja.
Zastanawiał sie, czy nie powinien odwiedzić jej w szpitalu.

Ostatecznie zmęczenie wzięło górę. Po napisaniu krótkiego SMS-a pojechał do domu, gdzie wkrótce zapadł w twardy sen.




5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz