Rozdział 25

559 32 7
                                    

Nazajutrz Olgierda obudził odgłos budzika. Zaspany podniósł się z łóżka, po czym poszedł do łazienki. Po porannej toalecie, umyciu zębów i ubraniu się do pracy skierował się w stronę kuchni. Przed pracą chciał jeszcze zjeść śniadanie.

Starał się robić to cicho, jednak w momencie przekrajania bułki, nóż upadł mu na podłogę, robiąc przy tym niemały hałas. Jego czyn od razu spotkał się z odezwem Łucji.

-Olgierd... - wydukała z pół zamkniętymi oczami, podnosząc się na sofie.

-Przepraszam! - odpowiedział pośpiesznie - Nie chciałem cię obudzić!

-Już wychodzisz? - koontynuowała - Która godzina?

-Wpół do ósmej - oznajmił.

Kobieta przetarła oczy, po czym nadal zaspana popatrzyła na Mazura.

-Ale ty możesz jeszcze spać - stwierdził - Nie przejmuj się mną.

-Aż tak źle wyglądam? - zaśmiała się, a jej rozbawienie momentalnie udzieliło się również jemu.

-Ty nigdy nie wyglądasz źle - palnął bez głębszego zastanowienia, a jego słowa podziałały lekko krępująco na Łucję.

-Poza tym - koontynuował, siadając obok - Teraz potrzebujecie dużo snu.

Pogładził jej brzuch, dodając:

-Bądź grzeczna. Nie dawaj popalić mamie!

-Teraz to na pewno będzie - uśmiechnęła się - A ty leć na komendę, bo się spóźnisz!

-Nie spóźnię, nie spóźnię - oświadczył - Łucja, od jutra biorę wolne. Nie chcę, żeby ci się coś stało, gdy mnie nie będzie. Poród jest coraz bliżej, a ty...

-A ja sobie poradzę - przerwała mu - Dawałam radę przez czterdzieści lat mojego życia to i teraz dam. Nie chcę, żebyś brał urlop tylko ze względu na mnie.

-Ja wiem, że pani Wilk sobie zawsze poradzi - odrzekł, kładąc swoje dłonie na jej ramionach -Ale wiem też, jakie te ostatnie dni są ciężkie.

-Wiesz? -zachichotała - Byłeś kiedyś w ciąży?

-Nic się nie zmieniłaś - roześmiał się mężczyzna - Zadajesz zdecydowanie za dużo pytań...

-A ty - wtrąciła - Powinieneś już zdecydowanie iść - mówiąc to wskazała na zegarek.

Oczom Olgierda ukazały się cyfry 7:47. Raptownie podniósł się z kanapy i pobiegł ubierać buty.

-W kuchni - zaczął wołać z przedpokoju - masz zrobione kanapki. Będę po piątej! 

-Olgierd, ale ty nic nie zjad... - odpowiedziała, ale ten już wyszedł.  Pokręciła tylko głową, a potem położyła się jeszcze na chwilę pod kołdrę.

Tymczasem na komendzie trwały już prace przy nowej sprawie. Tym razem chodziło o pobicie. Natalia razem z Kubą siedzieli w swoim gabinecie, przeglądając stare akta.

-To chyba nie to... - odezwała się Nowak - Źle szukamy.

-Na to wygląda - wzruszył ramionami Roguz - A monitoring?

-Lena nad tym pracuje - odpowiedziała.

-Ok...  - westchnął.

Postanowił skorzystać z chwili wolnego i z kieszeni kurtki wyciągnął dwie małe, podłużne kartki. Zaczął machać nimi przed nosem, aż w końcu zwrócił uwagę kobiety.

-Gorąco ci, że musisz wachlować się jakimiś biletami? - roześmiała się - Mamy wrzesień.

-Zastanawiam się tylko - zaczął - kogo zabrać do tego teatru...

-Jakiego teatru?

-Wygrałem wczoraj dwa bilety na dzisiejszy spektakl...

-Mhm... - uśmiechnęła się zaczepnie - I?

-I padło na ciebie! - stwierdził, po czym wstał i wręczył jej bilet.

-Dziś o dwudzietej... - uniosła brwi - Nie wiem czy dam rad...

-Tak, wiem - przerwał jej roześmiany - Masz mnóstwo rzeczy do roboty, ale dwie godzinki relaksu nikomu jeszcze nie zaszkodziły.

-Słuchajcie - odrzekła Lena, która właśnie wpadła do pokoju - Odzyskałam nagrania. Chodźcie.

Bez zbędnych protestów cała trójka udała się do gabinetu biegłej z zakresu cyberprzestępczości. Po przejrzeniu kilku kaset policjanci postanowili ponownie jechać do parku, gdzie mieli nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej. Cała sprawa pochłonęła ich bez reszty. Postawili sobie za cel rozwiązanie jej jeszcze dzisiaj.

Tymczasem Łucja po przyrządzeniu obiadu usiadła na kanapie. Zbliżała się szesnasta. Do powrotu Olgierda pozostawała jeszcze godzina, postanowiła więc zabrać się za czytanie książki.

Po przewróceniu kilku kartek wstała, a po chwili poczuła ból w okolicach brzucha.

-Malutka... - odezwała się - Przestań...

Usiadła z powrotem na sofie z nadzieją, że uciążliwy ból zaraz minie.

Niebawem ponownie podniosła się na nogi. Ból nie ustępował, wręcz przeciwnie - z każdą chwilą nasilał się coraz bardziej. Skuliła się pod ścianą, gdy dostała silnego skurczu.

Szybko sięgnęła po telefon.

-Łucja? - usłyszała w słuchawce.

-Olgierd...

-Nie mogę teraz rozmawiać, prowadzimy przesłuchanie. Niedługo będę - przerwał jej.

-Olgierd...

-Za godzinkę będę...

-Kur*a, Olgierd! - wykrzyknęła.

-Nie denerwuj się!

-Przyjedź tu... - wydusiła.

-No przyjadę. Za godzinkę.

-Olgierd... - mówiła z coraz większym trudem - Zaczęło się...

-Co? Łucja, co się zaczęło?!

-Ja rodzę... - wysapała, a mężczyzna usłyszał dźwięk, po którym nastąpiło zakończenie połączenia. Dźwięk upuszczonej na podłogę komórki.

5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz