Rozdział 33

498 26 8
                                    

Około godziny dwudziestej dojechali do domu. Droga upłynęła im w wręcz grobowym milczeniu. Ani Olgierd, ani Łucja nie wiedzieli jak w tej całej sytuacji powinni się zachować.

Wkrótce znaleźli się na piętrze zamieszkania Mazura. Ściągnęli kurtki, a potem postanowili zjeść kolację. Kobieta zabrała się za jej przygotowywanie, a on w tym czasie zajmował się Marysią.

Po zjedzeniu posiłku oboje wykąpali dziewczynkę.

W końcu usiadła na sofie. Sięgnęła po telefon, na który wciąż przychodziły nowe wiadomości.

Nie wiedziała, co tak naprawdę powinna. Przecież w końcu będzie musiała się stąd wyprowadzić. I zostanie sama. A właśnie tego bała się najbardziej. Samotności.

-Zasnęła - usłyszała za sobą. Gwałtownie odłożyła smartfon na ławę.

-W porządku - odpowiedziała, a mężczyzna zajął miejsce obok niej.

-To od niego? - zapytał, kiedy SMS-y wcale nie ustawały.

-Mhm... - oznajmiła, jednocześnie wyłączając telefon.

-Bezczelny - prychnął.

-Mhm.. - westchnęła smutno.

-Łucja? - uniósł brwi - Co jest?

-Nic - wzruszyła ramionami, a następnie wstała - Idę się przewietrzyć.

-Zwariowałaś? Jest ciemno, a na dodatek zimno.

-Olgierd... - przewróciła oczami, jednocześnie ubierając kurtkę - Muszę po prostu poukładać swoje myśli...

Nie czekając na jego odpowiedź wyszła. Powoli zeszła po schodach. Stanęła przed klatką i zaczerpnęła świeżego, lecz zimnego październikowego powietrza.

Wolnym krokiem zaczęła iść przed siebie. Miał rację. Było zimno. Ale nie za zimno na przemyślenia.

-Halo, halo - usłyszała za sobą męski głos.

Obróciła się. Jej oczom ukazała się trójka mężczyzn ubranych w brudne ubrania z alkoholem w ręku.

-Co taka lalunia robi sama o tej porze? - roześmiał się jeden z nich - Chodź, napijesz się z nami. Dotrzymamy ci towarzystwa.

-Nie jestem zainteresowana - oznajmiła, ruszając dalej, jednak ci nie odpuszczali.

-Gdzie tak pędzisz? Poczekaj...

Poczuła ścisk na swoim nadgarstku.

-Puść mnie - warknęła - Nie jestem zainteresowana. Nie wyraziłam się wystarczająco jasno?

-Mmm ostra... - powiedział, spoglądając na kolegów.

-Lubimy takie - dodał drugi, dotykając jej dolnych partii ciała.

Gwałtownie odtrąciła jego dłoń.

-Zostawcie mnie! - krzyknęła - Jesteście obrzydliwi!

-Za to ty jesteś całkiem całkiem... - roześmiał się, ciągnąc ją na bok - Chodź, zabawimy się...

Zaczęła się wyrywać, jednak nie była w stanie przeciwstawić się trzem silniejszym od niej mężczyznom.

-Zostawcie mnie! - krzyczała, a do jej oczu naszły łzy.

-Zamknij się, bo będzie bolało!

-Puśćcie ją! - usłyszała za sobą. Naraz poczuła jak wszystkie ściski ustępują. Upadła na ziemię. Przez zaszklone oczy patrzyła jak dwoje mężczyzn ucieka, a trzeci...

5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz