-Co ty tak wypytujesz o tą Łucję? - odezwał się Krystian, kiedy Emil zniknął za samochodem.
-Ja? To ty zacząłeś temat - odparł zakłopotany Olgierd.
Górski uniósł brwi.
-Łucja jest w ciąży? Łucja ma kogoś? - zaczął śmiać się policjant.
Mazur w odpowiedzi ciężko westchnął. Z twarzy jego partnera momentalnie zszedł szeroki uśmiech.
-Co jest stary?
-Nic - odrzekł pośpiesznie.
-Olgierd? - mówił Krystian - Nie potrafisz kłamać.
Brunet oparł głowę o kierownicę i rozpoczął wywód:
-Obiecaj, że to co ci teraz powiem zostanie między nami.
-Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć.
-Pamiętasz tą imprezę z okazji powrotu Natalii?
-No pewnie! Najlepsza biba na jakiej kiedykolwiek byłem.
-Łucja tam była - wyszeptał Olgierd.
-Każdy tam był. Nie rozumiem? - stwierdził Górski.
-Byliśmy pijani. Tańczyliśmy, a potem... - wyznał załamany.
-Stary? Czy ty chcesz mi powiedzieć, że do czegoś między wami doszło?
Brunet nie odpowiedział.
-Ta lepsza czy gorsza wersja? - drążył.
-Każda jest zła...
-Spałeś z nią? - ponowił pytanie.
-Na to wygląda - wyjąkał Olgierd i wypuścił powietrze z płuc. Spojrzał na swojego partnera.
-O stary... Z nią? Myślisz, że... to dziecko jest twoje?
-Nie wiem, Krystian. Naprawdę nie wiem. Dlaczego ona nic mi nie powiedziała?
-Może po prostu to ciebie nie dotyczy. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale weź pod uwagę, że ona faktycznie może mieć faceta.
-Co ja mam zrobić?
-Najlepiej to do niej zadzwoń - wzruszył ramionami mężczyzna.
-Nie odbiera.
-To jedź do niej do mieszkania? - zapytał policjant, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
Olgierd po przemyśleniu sprawy uznał, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Pożegnał się z przyjacielem.
Nagle przypomniał sobie o obietnicy złożonej Mai. Po kilku chwilach wewnętrznej walki ze sobą stwierdził, że musi pojechać do Łucji. Musi to wyjaśnić.
Niebawem stał przed drzwiami byłej szefowej. Zapukał.
-Idę! - dało się usłyszeć zza drzwi.
Otworzyła mu brunetka w letniej długiej sukience, która delikatnie okrywała jej widocznie zaokrąglony brzuch.
-Kochanie, zrobiłam spaghetti i byłam w sklepie po twoje ulubione wino - mówiła patrząc w kierunku stołu. Zdawało się, że spodziewała się gościa.
-Cześć Łucja - odezwał się niepewnie Olgierd.
Ta w odpowiedzi spojrzała na niego i położyła dłoń na klamce. Zamknęła drzwi, ale policjant w ostatniej chwili ją zatrzymał.
-Porozmawiajmy!
-Porozmawiajmy? Nie mamy o czym. Poza tym nie mam czasu.
-Spodziewasz się gościa? Nie chwaliłaś się, że masz faceta - odparł oburzony.
-Słucham? Jesteś śmieszny. Nie muszę ci się zwierzać ze swojego życia prywatnego. Ty tego nie robisz. Wracaj do Majki.
-Poczekaj! - zawołał ponownie zatrzymując kobietę - Przepraszam. Tylko jedna rozmowa. Mogę wejść?
Brunetka niechętnie wpuściła go do środka. Usiadła na sofie, po czym oznajmiła:
-Masz pięć minut.
-Łucja... - zaczął, a jego wzrok skierował się na jej brzuch - Chyba domyślasz się w jakiej sprawie tu jestem.
-Nie - wzruszyła ramionami.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - wyszeptał zmieszany.
-O czym?
-Dobrze wiesz o czym - oświadczył i pokazał palcem na jej brzuch.
-To dziecko Wiktora. Nie martw się - uśmiechnęła się kpiąco.
-Łucja, ja nie jestem głupi. Jesteś w siódmym miesiącu ciąży, a siedem miesięcy temu...
-Tak - przerwała mu - Siedem miesięcy temu przeleciałeś mnie po pijaku, a potem uciekłeś jak pieprzony tchórz. Przecież "to był tylko seks".
-Łucja...
-Co Łucja, co Łucja! Może mówię nie prawdę? Sam wybrałeś, Olgierd. Zostaw mnie w świętym spokoju - mówiła wściekła.
-Pozwól mi wytłumaczyć!
-Idź już.
-To też jest moje dziecko!
-Wyjdź stąd! - wykrzyczała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Olgierd zaniemówił. Podszedł do niej. Ta, zaczęła bić pięściami w jego klatkę piersiową. Starał się ją uspokoić, co ostatecznie mu się udało. Po kilku minutach walki wyczerpana Łucja poddała się i pozwoliła przytulić się do policjanta. Pogłaskał ją po włosach.
-Csiiii....Przepraszam... przepraszam - mówił zrezygnowany.
Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Wilk jak rażona piorunem wyrwała się z objęć Mazura i pobiegła otworzyć.
-Cześć, skarbie - powiedział zalotnie męski głos. Wszedł do środka i zaczął całować całkiem zdezorientowaną i rozbitą brunetkę.
Policjant przeczyścił gardło.
-Masz gościa? - zdziwił się.
-Nie. Kolega z byłej pracy. Nikt ważny - wydukała cicho, jednocześnie ocierając swoją twarz.
-Płakałaś? - zmartwił się przybyły i dotknął jej wilgotnego jeszcze policzka.
Gliniarz poczuł jak emocje w nim wzbierają. Gotują się. Z jednej strony czuł się winny, a z drugiej wściekły.
-Nie - skłamała - Alergia.
-Na pana już chyba czas - odezwał się do Olgierda z wyraźną nieufnością.
-Tak. Do zobaczenia, Łucja. Do widzenia - pożegnał się brunet obdarzając zielonooką delikatnym uśmiechem.
Wyszedł. Oparł się o ścianę na klatce schodowej. To była jedna z tych sytuacji, na które nie miał żadnego pomysłu. Każde rozwiązanie było złe.
CZYTASZ
5 sezon moimi oczami / GLINIARZE
Fanfic5 sezon "Gliniarzy" widziany moimi oczami. Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?