Rozdział 9

628 29 10
                                    

-Co ty tak wypytujesz o tą Łucję? - odezwał się Krystian, kiedy Emil zniknął za samochodem.

-Ja? To ty zacząłeś temat - odparł zakłopotany Olgierd.

Górski uniósł brwi.

-Łucja jest w ciąży? Łucja ma kogoś? - zaczął śmiać się policjant.

Mazur w odpowiedzi ciężko westchnął. Z twarzy jego partnera momentalnie zszedł szeroki uśmiech.

-Co jest stary?

-Nic - odrzekł pośpiesznie.

-Olgierd? - mówił Krystian - Nie potrafisz kłamać.

Brunet oparł głowę o kierownicę i rozpoczął wywód:

-Obiecaj, że to co ci teraz powiem zostanie między nami.

-Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć.

-Pamiętasz tą imprezę z okazji powrotu Natalii?

-No pewnie! Najlepsza biba na jakiej kiedykolwiek byłem.

-Łucja tam była - wyszeptał Olgierd.

-Każdy tam był. Nie rozumiem? - stwierdził Górski.

-Byliśmy pijani. Tańczyliśmy, a potem... - wyznał załamany.

-Stary? Czy ty chcesz mi powiedzieć, że do czegoś między wami doszło?

Brunet nie odpowiedział.

-Ta lepsza czy gorsza wersja? - drążył.

-Każda jest zła...

-Spałeś z nią? - ponowił pytanie.

-Na to wygląda - wyjąkał Olgierd i wypuścił powietrze z płuc. Spojrzał na swojego partnera.

-O stary... Z nią? Myślisz, że... to dziecko jest twoje?

-Nie wiem, Krystian. Naprawdę nie wiem. Dlaczego ona nic mi nie powiedziała?

-Może po prostu to ciebie nie dotyczy. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale weź pod uwagę, że ona faktycznie może mieć faceta.

-Co ja mam zrobić?

-Najlepiej to do niej zadzwoń - wzruszył ramionami mężczyzna.

-Nie odbiera.

-To jedź do niej do mieszkania? - zapytał policjant, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.

Olgierd po przemyśleniu sprawy uznał, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Pożegnał się z przyjacielem.

Nagle przypomniał sobie o obietnicy złożonej Mai. Po kilku chwilach wewnętrznej walki ze sobą stwierdził, że musi pojechać do Łucji. Musi to wyjaśnić.

Niebawem stał przed drzwiami byłej szefowej. Zapukał.

-Idę! - dało się usłyszeć zza drzwi.

Otworzyła mu brunetka w letniej długiej sukience, która delikatnie okrywała jej widocznie zaokrąglony brzuch.

-Kochanie, zrobiłam spaghetti i byłam w sklepie po twoje ulubione wino - mówiła patrząc w kierunku stołu. Zdawało się, że spodziewała się gościa.

-Cześć Łucja - odezwał się niepewnie Olgierd.

Ta w odpowiedzi spojrzała na niego i położyła dłoń na klamce. Zamknęła drzwi, ale policjant w ostatniej chwili ją zatrzymał.

-Porozmawiajmy!

-Porozmawiajmy? Nie mamy o czym. Poza tym nie mam czasu.

-Spodziewasz się gościa? Nie chwaliłaś się, że masz faceta - odparł oburzony.

-Słucham? Jesteś śmieszny. Nie muszę ci się zwierzać ze swojego życia prywatnego. Ty tego nie robisz. Wracaj do Majki.

-Poczekaj! - zawołał ponownie zatrzymując kobietę - Przepraszam. Tylko jedna rozmowa. Mogę wejść?

Brunetka niechętnie wpuściła go do środka. Usiadła na sofie, po czym oznajmiła:

-Masz pięć minut.

-Łucja... - zaczął, a jego wzrok skierował się na jej brzuch - Chyba domyślasz się w jakiej sprawie tu jestem.

-Nie - wzruszyła ramionami.

-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - wyszeptał zmieszany.

-O czym?

-Dobrze wiesz o czym - oświadczył i pokazał palcem na jej brzuch.

-To dziecko Wiktora. Nie martw się - uśmiechnęła się kpiąco.

-Łucja, ja nie jestem głupi. Jesteś w siódmym miesiącu ciąży, a siedem miesięcy temu...

-Tak - przerwała mu - Siedem miesięcy temu przeleciałeś mnie po pijaku, a potem uciekłeś jak pieprzony tchórz. Przecież "to był tylko seks".

-Łucja...

-Co Łucja, co Łucja! Może mówię nie prawdę? Sam wybrałeś, Olgierd. Zostaw mnie w świętym spokoju - mówiła wściekła.

-Pozwól mi wytłumaczyć!

-Idź już.

-To też jest moje dziecko!

-Wyjdź stąd! - wykrzyczała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Olgierd zaniemówił. Podszedł do niej. Ta, zaczęła bić pięściami w jego klatkę piersiową. Starał się ją uspokoić, co ostatecznie mu się udało. Po kilku minutach walki wyczerpana Łucja poddała się i pozwoliła przytulić się do policjanta. Pogłaskał ją po włosach.

-Csiiii....Przepraszam... przepraszam - mówił zrezygnowany.

Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Wilk jak rażona piorunem wyrwała się z objęć Mazura i pobiegła otworzyć.

-Cześć, skarbie - powiedział zalotnie męski głos. Wszedł do środka i zaczął całować całkiem zdezorientowaną i rozbitą brunetkę.

Policjant przeczyścił gardło.

-Masz gościa? - zdziwił się.

-Nie. Kolega z byłej pracy. Nikt ważny - wydukała cicho, jednocześnie ocierając swoją twarz.

-Płakałaś? - zmartwił się przybyły i dotknął jej wilgotnego jeszcze policzka.

Gliniarz poczuł jak emocje w nim wzbierają. Gotują się. Z jednej strony czuł się winny, a z drugiej wściekły.

-Nie - skłamała - Alergia.

-Na pana już chyba czas - odezwał się do Olgierda z wyraźną nieufnością.

-Tak. Do zobaczenia, Łucja. Do widzenia - pożegnał się brunet obdarzając zielonooką delikatnym uśmiechem.

Wyszedł. Oparł się o ścianę na klatce schodowej. To była jedna z tych sytuacji, na które nie miał żadnego pomysłu. Każde rozwiązanie było złe.

5 sezon moimi oczami / GLINIARZE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz