5.3

219 20 9
                                    


Fara z reguły tak długo nie ćwiczyła. Zazwyczaj tylko trzy czy cztery godziny, począwszy od porannego biegu po dźwiganie ciężarów. Co prawda, robiła drobne przerwy, choćby na jedzenie śniadania z przyjaciółmi, choć to było tak naprawdę jej drugie. Pierwsze śniadanie jadała dosłownie kilka minut po przebudzeniu. Musiała przecież mieć energię na ćwiczenia.

Lecz w kilka dni jej rutyna zmieniła się.

Nie było już drugiego śniadania w towarzystwie. Nie rozmawiała z innymi ludźmi, a jej ćwiczenia stawały się coraz dłuższe i cięższe.

Od kiedy odszedł Genji, dosłownie ignorując ból lekarki, kobieta chciała jak najlepiej wesprzeć Szwajcarkę. Chciała być silniejsza, by być przy dziewczynie i ją chronić. Jeszcze kilka lat temu nie była w stanie.

Niby była już silna, lecz nie dostatecznie, by ochronić blondynkę przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.

Cyborg ninja wrócił, bardziej zdeterminowany i silniejszy niż kiedykolwiek, by ponownie posiąść najbliższą jej osobę. Nie chciała dopuścić, by Angela znowu była przy jego boku. Nie chciała, by znowu ją skrzywdził. Nie chciała zobaczyć jeszcze raz jej łez po kolejnej nocy spędzonej z tym mężczyzną. Nie chciała ponownie zobaczyć jej złamanego serca...

Nie chciała...

W momencie, kiedy używała sprzętu zwanego wiosłami, złapał ją skurcz w przedramieniu.

Egipcjanka syknęła z bólu i odruchowo złapała się za przedramię, puszczając przy tym wiosło, które potem uderzyło ją z impetem w bok, z powodu tego, że nie zostało do końca pociągnięte i wróciło na swoje miejsce.

Eahira!– warknęła i zamachnęła się pięścią w metalowy pręt. Po jej dłoni przeszedł dziwny pulsujący ból, ale zignorowała go.

Całe to zamieszanie zauważyła Zaria, kiedy weszła do siłowni. Widząc sfrustrowaną Egipcjankę i malujący się grymas bólu na jej twarzy, postanowiła podejść do niej.

– друг, wszystko w porządku? – zapytała różowowłosa, klękając przy niej.

Fara tylko pośpiesznie kiwnęła głową.

– Tak, tak... Wszystko w porządku... To tylko drobne zranienie, nic więcej. – Mówiąc to, ponownie złapała wiosła i ponowiła próbę ćwiczenia, lecz rwący ból w ramieniu nie pozwalał jej na to. Znowu puściła sprzęt i chwyciła się za ramię.

–Nie widziałam cię na śniadaniu– odezwała się nagle Rosjanka. – Plus widzę, że siedzisz tutaj w siłowni już z dobre trzy godziny.– Z tymi słowami delikatnie złapała jej ramię.– Musiał złapać cię skurcz, musisz pójść do Angeli...

–NIE!– zawołała nagle ciemnoskóra kobieta, zabierając od niej ramię, ale znowu poczuła ból. Ponownie chwyciła się za obolałe miejsce.– Nie chcę... By zobaczyła mnie w takim stanie...– Zacisnęła wolną dłoń w pięść, nie zerkając ani razu na Zarię.

Aleksandra westchnęła cicho i przyjrzała się bardziej kobiecie. Widocznie coś mocno ciąży na jej sercu... Widać, że chce przelać swój ból w ćwiczeniach- pomyślała.

– Coś cię dręczy, nieprawdaż? – stwierdziła ostrożnie. Dopiero wtedy Fara podniosła na nią wzrok.– Chcesz o tym porozmawiać?– zapytała ją z delikatnym uśmiechem na twarzy.

Egipcjanka zagryzła dolną wargę i odwróciła chwilowo wzrok od młodej Rosjanki. Zastanowiła się przez chwilę, a następnie podniosła ponownie wzrok na różowowłosą.

– Może... – bąknęła cicho. Wtedy Zaria wstała i podała jej dłoń.

–Wstań, usiądź, odpocznij trochę i opowiedz mi.

Poison | Overwatch Fanfik [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz