Uwaga, bo to kolos
Mężczyzna wciąż stał osłupiały nagłą reakcją dziewczyny, mimo tego nie pobiegł za nią. Coś mu mówiło, żeby tego nie robić, chociaż miał dziwne podejrzenia wobec niej. Nie umknęło w ogóle jego uwadze, że coś złego się z nią dzieje. To nie tak, że w ogóle się tym nie interesował. Po prostu miał jakieś obawy, że jeśli zacznie ją wypytywać, co się dzieje, to stanie się coś strasznego.
Smoki wyraźnie mu o tym mówiły. Ostrzegały go przed zbliżającym się niebezpieczeństwem i kazały trzymać się od tego z daleka. W końcu miał być w tej bazie neutralny i nie wnikać w głębsze sprawy członków Overwatch. Chociaż nie był pewny, czy na ten moment bycie neutralnym było dobrym pomysłem...
– Och, Hanzo. Jeszcze tutaj jesteś? – usłyszał głos Łaski wychodzącej z gabinetu.
Starszy Shimada odwrócił się w jej stronę.
– Yhm... Czekałem na Mei – odpowiedział krótko.
Angela uniosła delikatnie brew i przekręciła głowę na bok, po czym rozejrzała się dookoła. Nie dostrzegając nigdzie niskiej Chinki, ponownie spojrzała na Japończyka.
– W takim razie, gdzie ona jest? – spytała łagodnym głosem, aczkolwiek nieco zdziwionym.
Hanzo zastanowił się przez chwilę, czy powinien opowiedzieć o tym, co przed chwilą się wydarzyło. Równocześnie coś mu podpowiadało, że lepiej tego nie robić...
– Odeszła szybko... – Zastanowił się przez chwilę. – Czy coś się wydarzyło w gabinecie? – zapytał.
Kobieta zmarszczyła brwi.
– Nie... Wszystko było w porządku... A co masz konkretnie na myśli?
– No nie wiem... Jakieś były negatywne wyniki lub coś podobnego? – podpytywał się.
Zdziwiła się, słysząc jego pytanie, lecz po krótkim zastanowieniu chyba zaczęła się domyślać o co chodziło mężczyźnie.
– Wszystko jest w porządku jeśli chodzi o stan zdrowia dziewczyny... A możesz mi wyjaśnić, czemu zadajesz mi takie pytania? Martwisz się o nią? Bo jeśli tak, to nie ma czym, naprawdę. – Blondynka uśmiechnęła się łagodnie, na co łucznik tylko przytaknął.
– To dlaczego wybiegła z gabinetu po badaniach? – spytał.
Na jego pytanie Angela zamrugała powiekami.
– Wybiegła? – powtórzyła, a potem zastanowiła się przez chwilę. Zastanowiła się przez dłuższą chwilę. Wybiegła z gabinetu? Ale dlaczego?- myślała kobieta. Nie wiedziała czym to było spowodowane, ale coś podpowiadało jej, że coś się stało ... Wówczas wyciągnęła klucze z kieszeni i dała starszemu Shimadzie. – Popilnuj na chwilę skrzydło szpitalne. Zaraz wrócę. – Z tymi słowami zostawiła na korytarzu zaskoczonego mężczyznę.
*
Miejsce: Tajna Baza Szponu
Kraj: Położenie nieznane
– CIOOOOCIAAAAA! – zawołała Sombra, wparowując do laboratorium z wyraźnym grymasem bólu na twarzy.
Podeszła szybkimi krokami do genetyczki, która siedziała przy komputerze, mocno trzymając przy tym swoją lewą dłoń.
Moira zignorowała ją, kiedy usłyszała przezwisko, którego szczerze nie cierpiała. Niech zwróci się do niej normalnie, dopiero wtedy spojrzy na nią i się odezwię.
– No Moira, proszę cię! – pisnęła wyraźnie obalała Meksykanka, kurczowo trzymając się za rękę.
Irlandka tylko przewróciła oczami, a potem obróciła się na krześle w stronę dziewczyny.
CZYTASZ
Poison | Overwatch Fanfik [PL]
Fanfiction,,Trucizna powinna zabijać powoli i po cichu..." Szpon szuka sposobu, by złamać szeregi Overwatch od wnętrza. Moira podjęła się wyzwania, głównie dlatego, że chciała przeprowadzić mały eksperyment. Jeśli jej się nie powiedzie, prawdopodobnie nic się...