Nadszedł ranek, choć na zewnątrz nie dało się tego wyraźnie dostrzec. Całe niebo zostało przysłonięte ciemnymi chmurami. Co było trochę zaskakujące. No bo przecież wczorajszy dzień był upalny i bezchmurny. Taki obrót sprawy sprowadził ponury nastrój w bazie.
– Tatko nie przyjedzie dzisiaj – powiedziała Brigitte widocznie z przygaszonym humorem, wchodząc do salonu, gdzie zastała Reinhardta na kanapie.
–Wiem. Rano do mnie dzwonił, że zostaje jeden dzień we Francji. Mówił, że są straszne utrudnienia i opóźnienia, przez nagłą nawałnicę – powiedział starszy mężczyzna, zerkając na swoją chrześniaczkę, która przysiadła obok niego. Westchnęła tylko.
–A wiadomo chociaż, ile będzie to trwało?
Wilhelm pokręcił głową na jej zapytanie.
–Powiedział, że długo, a jak długo, to nie wiem. Musisz pójść spytać Mei, bo poniekąd zajmuje się badaniem pogody.
–Nie wiem czy ona jeszcze nie śpi przypadkiem, bo dość wcześnie jest. – Kobieta oparła się o kanapę i zerknęła na zegar, który wisiał na ścianie.
–Czy ja wiem? Mei dosyć wcześniej wstaje od wszystkich, po to właśnie by zająć się badaniami – stwierdził, na co miedzianowłosa kobieta pokręciła głową.
–W ostatnim czasie to nie. Czasami śpi nawet do dziewiątej. No... Jest dopiero dwadzieścia po siódmej – dodała, po czym westchnęła głośno, kładąc szyję na poduszkach, przy tym wbijając wzrok w sufit.– A tak bardzo chciałam się zobaczyć z tatkiem. – jęknęła smutno.
–Oj! Nie martw się kochana, za nim się obejrzysz, stanie przed drzwiami z otwartymi ramionami.– Na koniec zaśmiał się głucho, na co Brigitte uśmiechnęła się ciepło.
Wtedy do pomieszczenia weszła Fara, a właściwie przeszła tylko i przelotnie przywitała się z Reinhardtem i Brigitte. Szwedka zauważyła, że targała jakieś pudło, ale za nim zdążyła spytać, co w nim się znajduje, Egipcjanka odeszła.
–Ach, ta Fara! Jak zwykle zapracowana! Widać, że chce bardzo odciążyć Angelę od ciężkiej roboty, i to jeszcze z samego rana! – Reinhardt zachichotał, wziął duży kubek z herbatą i się napił. A kiedy odstawił z powrotem na stolik, spojrzał na swoje odbicie w ciemnej cieczy na dnie naczynia. – Ana byłaby z niej taka dumna. – Westchnął z widocznym żalem w głosie.
Kobieta przez chwilę wpatrywała się, jak sylwetka Fary zniknęła za drzwiami, po czym powolnie odwróciła się w stronę widocznie rozżalonego mężczyzny. Poklepała go po ramieniu, a potem przytuliła.
Nie próbowała go pocieszać, bo wiedziała doskonale, że nic to nie da. Za bardzo znała Reinhardta. Gdyby próbowała to zrobić, to mężczyzna popadłby w jeszcze w głębszy smutek. Nie warto było go dobijać. Najlepiej zacząć nowy temat i nieco bardziej luźniejszy, aby staruszek mógł się odprężyć i przez chwilę zapomnieć o Anie, w której był widocznie nieszczęśliwie zakochany. Czegoż można było się spodziewać? Przecież Ana miała męża, nie mógł liczyć na jakiekolwiek szanse, by z nią być...
–Reinhardzie... A zauważyłeś w ogóle, że nagle Fara zaczęła strasznie kręcić się wokół doktor Ziegler? – zapytała się Szwedka swojego ojca chrzestnego.
Na jej pytanie mężczyzna zachichotał.
–A co w tym dziwnego? Fara i Angela są najlepszymi przyjaciółkami, więc nie dziw się, że często przebywa w jej towarzystwie – stwierdził, na co dziewczyna pokręciła głową.
–Chodzi mi oto, że kilka dni wcześniej zaczęła mocno ćwiczyć, a potem nagle przestała i jakby nie spojrzeć, całymi dniami siedzi u Angeli. Nie wydaje ci się to dziwne? – wyjaśniła, a Wilhelm ją uważnie słuchał. – Do tego jeszcze dochodzi Genji, który widocznie stara się...
CZYTASZ
Poison | Overwatch Fanfik [PL]
Fanfiction,,Trucizna powinna zabijać powoli i po cichu..." Szpon szuka sposobu, by złamać szeregi Overwatch od wnętrza. Moira podjęła się wyzwania, głównie dlatego, że chciała przeprowadzić mały eksperyment. Jeśli jej się nie powiedzie, prawdopodobnie nic się...