13

1.1K 65 7
                                    

Po czym zaczął się demonicznie śmiać i trząść. Ciecz wypływająca z jego ust dołem materaca wypłynęła na podłogę zżerając wszystko co napotkała na drodze. Przyjaciele odwrócili się szybko w stronę drzwi, zamiast jednych były trzy pary.

Nie straszne.

Straszne.

Bardzo straszne.

- Wchodziliśmy tymi środkowymi! - Isa podeszła do środkowych ale Riche pociągnął ją do tych od okna. Otworzyli te drzwi, ciemność. 

- Gdzie mój but? - Ten sam słaby głos Betty tym razem przyprawił wszystkich o gęsią skórkę.

Bill zaświecił żarówkę pociągając za mały dzyndzelek. Teraz widzieli całą Betty, no połowę jej. Bo dziewczyna nie miała nóg! Ciemnowłosa pisnęła demonicznie układając usta w okropny uśmiech.

- Gdzie do kurwy jej nogi! ? - krzyknął Richie potrząsając Isą w tył i przód.

- Richie pamiętasz plakat? - powiedziała Bowers łapiąc chłopaka za ramiona. - Nie był prawdziwy, to też nie jest. - dziewczyna złapała chłopaka za rękę by choć trochę dodać mu otuchy. - Gotowy - Zapytała.

- Nie. - odpowiedział zgodnie z prawdą.

- Raz, dwa, trzy. - powiedział Bill i otworzył drzwi i dzięki Bogu ukazał się im dolny korytarz.

- Dzięki kurwa. - Odetchnął Tozier, jego błogość nie trwała długo bo z końca korytarza było słychać krzyki.

-Eddie!

Krzyknęła dziewczyna ruszając na pomoc koledze. Tuż za nią biegli chłopcy tak samo przejęci stanem niskiego chłopaka. Wbiegli bodajże do starej kuchni gdzie ten sam klaun co atakował Richie'go zabierał się do jedzenia Eds'a.

- Eddie! - krzyknął jeszcze okularnik widząc w jakim położeniu znajduje się jego przyjaciel.

Klaun odwrócił się w ich stronę łapiąc ręką szyje Eddie'go. Mniejszy chłopak ledwo łapał oddech, na ten widok niebieskookiej zebrały się łzy w oczach. Chciała od razu podejść i go stamtąd zabrać, ale to była misja samobójcza.

- To nie jest dla ciebie prawdziwe Billy? Nie jestem dla ciebie prawdziwy - powiedział ''płaczliwym'' głosem klaun. - Dla Georgie'go byłem prawdziwy. - stwierdził uśmiechając się paskudnie, atakując trójkę stojącą pod ścianą.

Jak mam umrzeć to w wygodnej pozie.

Pomyślała Isa wtulają się w Richie'go. Kiedy klaun był blisko nich Beverly pojawiła się jak z powietrza i wbiła pręt w głowę klauna. Ten zatrzymał się w miejscu a jego krew poleciała w górę unosząc się. Było to lekko zadziwiające, ale po tym co dzisiaj zobaczyła nic nie było w stanie wprawić ją w stan osłupienia.

- Bierzcie Eddie'go! - Krzyknęła Isa a za nią powtórzył Richie.

Kiedy cała ósemka była w pobliżu astmatyka klaun zaczął warczeć odwracając się powoli w ich stronę. Jego skóra na ustach rozerwała się na jednej połowie tworząc potworny uśmiech, wysunął pazury rozrywając białe rękawiczki, stąpał powoli w stronę Beverly, Bill'a, Eddie'go, Isy i Richie'go. Pochylił się do przodu krzycząc co wywołało zamierzony efekt dzieciaki bały się jeszcze bardziej. Zaczął się paskudnie śmiać, odwrócił się zamaszyście do tyłu rozcinając Ben'owi brzuch. Kiedy był przy drzwiach skłonił się lekko wychodząc z pomieszczenia.

- Nie dajmy mu uciec! - powiedział Bill podążając za klaunem, za plecami słyszał tylko głosy przyjaciół.

Japa Richie! |TozierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz