15

1K 60 5
                                    

W pierwszej kolejności pojechała do domu chłopaka który znajdował się kilka ulic dalej, tam go nie było. Jego mama powiedziała że pojechał do salonu gier więc tam się udała, tam też go nie było. Postanowiła sprawdzić park w którym chłopak przyznał się do swojego strachu, chybiła i tym razem. Była przy wejściu w gdzie Ben wpadł do wody, tam się poznali. Była nawet przy miejscu wojny na kamienie.

Gdybym była zła i chciałabym się uspokoić gdzie bym pojechała?

- Kamieniołomy! - wykrzyknęła i podskoczyła, a pani obok niej patrzyła na nią jak na wariatkę. Podbiegła do roweru i gdy miała ruszać zatrzymała ją czyjaś ręka na nadgarstku. 

- Do domu. - Wysyczał przez zęby Henry. - Co ty sobie myślałaś? Że niby kolejny raz będziesz mnie zwodzić. Jesteś równie żałosna co twoi frajerowaci przyjaciele. Więcej się z nimi nie spotkasz - Dziewczyna spuściła głowę, chciała przeprosić i wsiąść do samochodu Belch'a ale przypomniał jej się Richie.

- Nigdzie nie jadę - Oznajmiła ze stoickim spokojem.

Wyrwała swoją rękę kopiąc chłopaka z kostkę by od razu nie zaczął jej gonić. Był dobrym bratem, kiedy miał na to ochotę i humor, resztę czasu był po prostu sobą. Rozumcie to jak chcecie. Wsiadła na rower i pojechała w stronę kamieniołomów. Na miejscu zobaczyła chłopaka, od razu rzuciła rower na ziemie podchodząc do niego.

- Richie palancie szukam cię po całym mieście! - przytuliła do siebie chłopaka i słabo się uśmiechnęła.

- Ja...

Chłopak stał z roztwartymi ramionami jakby przestraszył się dziewczyny która go przytula, kiedy zrozumiał że to Isabell, stopniowo przybliżał do niej ręce by po chwili oddać przytulasa.

- Ja... Przepraszam za kłopot.

- Te słowa to naprawdę ty czy pomyliłam osobę do przytulania. - zaśmiała się wdychając perfumy chłopaka.

- I spróbuj tu być miłym! - Krzyknął żartobliwe przez co szatynka się zaśmiała. 

Rozmawiali jeszcze naprawdę długo, zatraceni w widoku z urwiska i pięknie zachodzącego słońca. Kiedy Isa już przysypiała do głowy Richie'go wpadł szatański pomysł. Podniósł dziewczynę z ziemi i stanął z nią tuż obok krawędzi. Złapał jej podbródek tak jakby chciał ją pocałować ale w drugiej leżał już w wodzie.

- GNOJU CHCIAŁEŚ MNIE WEPCHNĄĆ!

- JEDNAK TY WEPCHNĘŁAŚ MNIE!

Dziewczyna zaczęła się śmiać po czym sama wskoczyła do wody. Chlapali się nawzajem zupełnie jakby zapomnieli przez co się tutaj znaleźli.

****

Jej, troszkę słodyczy :3

Japa Richie! |TozierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz