Rozdział 6

582 15 2
                                    

Po chwili Jane wróciła do salonu a za nią szedł jakiś umiesniony chłopak. I on na mnie spojrzał a ja od razu złapałam Alexa z rękę i on wyczuł w tym geście całe moje emocje, które we mnie buzowały we mnie i on ścisnoł moją dłoń i dodał mi otuchy. I odpowiedziałam spojrzeniem na spojrzenie tego chłopaka i do niego powiedziałam.
-Co cię do nas sprowadza?
+Wyczulismy was.
-Kim jesteś?
+Wilkołakiem.
-Aha. I co chcesz nam powiedzieć?
+Chcieliśmy wiedzieć czy jesteście tacy jak Cllunei'owie.
-O co?
+Po kolorze waszych tęczowek widzę, że nie pijecie zwierzęcej krwi.
-Niestety nie.
+To muszę prosić was abyście polowali na ludzi gdzie indziej.
-Dobrze.
I ten chłopak wyszedł z naszego domu a ja odetchnelam z ulga. I wstałam z sofy a Alec wstał razem z mną i wyszedł ze mną z salonu i poszedł ze mną do mojego pokoju. I gdy byłam w swojm pokoju on usiadł na łóżku a ja się położyłam na łóżku i ukryłam twarz w poduszkę.
+Bella-powiedział w końcu, głaszcząc moja rękę przez jedwabny materiał sukienki-nie mogę znieść, że jesteś nieszczęśliwa. Porozmawiaj że mną.
-Nie mam pojęcia, co miałabym ci powiedzieć. Sądziłam, że między nami wszystko znowu się prostuje. - Jeszcze mocnej objęłam poduszkę.
+Nie denerwuj się, Bella. Boli mnie, kiedy odsuwasz się od mnie.
Odsuwalam się, bo on na mnie cisnął. Odwracając się, pchnęłam Alexa na plecy, po czym go dosiadłam. Śliska sukienka rochyliła się, kiedy okraczałam nogami jego biodra. Przejechałam paznokciami po jego  szerokiej klatce piersiowej, zostawiając czerwone smugi na bladej skórze. Zaczęłam kolysac biodrami, przyciskajac się sromem do jego nabrzmiewającego fiuta. Przez cieniutkie jedwab czułam każdą wypukłość, każdą żyłkę na jego penisie. Po sposobie, w jaki jego oczy pociemniały, a kształtne usta rozychyliły się w przyspieszonym oddechu, zorientowałam się, że on również wyczuł moje zarys i ich wilgotne ciepło.
-Czy to jest dla ciebie takie okropne? - zapytałam, kołysząc się na nim.-Czy naprawdę leżysz teraz i myślisz, że nie dajesz mi tego, czego pragnę, ponieważ nie ty kontroluje sz sytuację?
Alec położył dłonie na moich biodrach. Nawet ten gest wydawał się dominujący.
Zdenerwowanie i zaostrza koncentracja, które wyczułam w nim przed chwilą, nagle nabrały dla mnie sensu-nie powstrzymywał już swej woli.
Potężna moc, kłębiąca się w mrocznych zakamarkach jego duszy, zostały teraz skierowane na mnie, niczym wrzący strumień magmy.
+Mówiłem ci, że będę cię brał jak tylko będę mógł.
-Jasne. Nie myśl sobie, że nie zdaję sobie sprawy, że próbujesz zdominować mnie, nawet będąc pode mną.
Jego usta wygięły się w pozbawiony skruchy rozbawieniu.
Ześlizgując się niżej, zaczęłam drażnić koniuszkiem językiem płaską tarczę jego sutka. Odkryłam go swoim ciałem, tak jak on robił to wielokrotnie rozciągając Siena jego biodrach i nogach, z dłońmi wysuniętym pod jego cudowny tyle, by ściskać jędrne mięśnie i przyciskć go jeszcze mocniej. Jego fallus napierała na mój brzuch niczym stalowy drąg, rozbudzając na nowo mój seksualny apetyt.
+Chcesz mnie ukarać, zadając mi rozkosz? - zapytał cicho.-Możesz rzucić mnie na kolana, Bello.
Oparłam czoło na jego piersi, wzdychając głośno.
-Chciałbym.
+Proszę, nie martw się. Damy sobie z tym radę, jak i z całą resztą.
-Jesteś taki pewny, że masz rację. - Moje spojrzenie się zaostrzyło. - Próbujesz ją tylko udowodnić.
+Tak jak ty swoją. - Alex oblizał dolną wargę, a moja wagi a zacisnęła się w niemym żądanie.
W jego oczach kryły się trudne do rozszyfrowania emocje. Cokolwiek działo się w naszym związku, nie zmieniło to faktu, że byliśmy dla siebie stworzeni.
I zaraz miałam dowieść tego w praktyce.
Szyja Alexa wygięła się w łuk, kiedy zaczęłam całować jego tors.
-Och, Bella.
+Twój świat zaraz się rozkołysze, panie Volturi.

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz