Rozdział 7

542 11 1
                                    

Czując się głupio ze swoim kobiecym triumfem, siedząc naprzeciwko Alexa przy stole i napawałam oczy jego widokiem. W głowie wciąż miałam obraz tego, jak jeszcze chwilę temu dyszał i ociekał potem, jęczącna przemian i kląć, kiedy ja niespiesznie syciłam się jego smakowitym ciałem.
Przełknewszy łyk krwi, która dzięki podgrzewaczom nadal była gorąca, Alex powiedział spokojnym głosem.
-Jesteś nienasycona.
+No chyba. Nie wiem, czemu się dziwisz. Jesteś cudowny, seksowny i całkiem nieźle wyposażony.
-Bardzo jesteś łaskawa. Przy okazji, jestem też niesamowicie bogaty.
Machnęłam ręką, niedbale ogarniając tym gestem apartament, który musiał kosztować co najmniej pięćdziesiąt milionów dolarów.
+A kogoż to obchodzi?
-Tak w zasadzie to mnie. - Na jego ustach zadrgał uśmiech.
Wzięłam kolejny łyk krwi.
+Twoje pieniądze zainteresowałyby mnie tylko wtedy, gdyby stać cię było, aby przestać pracować w zamian za przywilej szwendania się stale po domu jako mój seks niewolnik.
-Finansowo mógłbym sobie na to pozwolić, owszem. Ale wtedy znudziłabyś się mną i zostawiła z dnia na dzień. I co bym wtedy zrobił? - Spojrzenie miał przepełnione ciepłem i wesołością.-Uważasz, że udowodniłaś swoją rację, prawda?
Przełknęłam krew, po czym odparła.
+Mam ją udowodnić jeszcze raz?
-To, że nadal jesteś napalona i szukasz pretekst, by znowu zaciągnąć mnie do łóżka, w rzeczywistości tylko dowodzi mojej racji.
+Hmm. - Upiłam kolejny łyk krwi. - Widzisz to w wyobraźni.
Rzucił mi wymowne spojrzenie i od niechcenia upił kolejny łyk krwi.
Nagle zaniepokoiła mnie pewna myśl, więc zaczerpnąwszy tchu, zapytałam:
-Powiedziałbyś mi, gdyby nasz seks cię nie satysfakcjonował.?
+Bello,nie bądź śmieszna.
Co innego mogło skłonić go do tej rozmowy akurat po naszej czterodniowej rozłące?
-Fakt, że nie należę do typu kobiet, w których zazwyczaj gustujesz, na pewno nie ułatwia sprawy. No i nie używaliśmy żadnej z tych zabawke z hotelu...
+Przestań gadać.
-Że jak?
Alex odstawił kieliszek na bok.
+Nie mam zamiaru wysłuchać tego, jak depczesz poczucie własnej wartości.
-Słucham? Myślisz, że tylko ty masz prawo zabierać głos?
+Możesz sprowokować kłótnie, Bella, ale i tak nie wydębisz w ten sposób seksu.
-A kto powiedział, że... - Zamilkłam,kiedy rzucił mi gniewne spojrzenie. Miał rację. Nadal go pragnęłam czuć go na sobie rozpalonego nieposkromionym pożądanie, całkowicie kontrolującego i dominującego.
Wstał nagle od stołu, rzucając krotko:
+Zaczekaj tutaj.
Po chwili był z powrotem. Położył na stole skórzane etui na pierścionek i z powrotem usiadł na przeciwko mnie. Poczułam się niemal fizycznie przytoczone całą tą sytuacją. Przeszło mnie zimne ukłucie strachu, wypierane powoli przez tęsknotę, która paliła jak ogień.
Moje dłonie, spoczywające na kolanach, zaczęły się trząś. Po chwili uświadomiłam sobie, że drży całe moje ciało. Zagubiona podniosłam oczy, by poszukać odpowiedzi na dręczą ę mnie pytanie w twarzy Alexa.
Dotyk jego palców, głaszczących mój policzek, uspokoił targające mną niepewności, pozostawiające tylko tę nieukojoną tęsknotę.
-To nie ten pierscionek-wyszeptał delikatnie. - Jeszcze nie. Nie jesteś gotowa.
W pierwsze chwili poczułam, jakby coś we mnie o umarło. Potem wypełniła mnie ulga. Było za wcześnie. Żadne z nas nie było na to gotowe. Jeśli jeszcze się zastanawiałam, jak bardzo zakochałam się w Alexsie, teraz dostałam swoją odpowiedź.
Przytaknęłam.
+Otwórz-zachęcił mnie.
Ostrożnie przysunęłam pudełko do siebie i kciukiem uchyliłam wieczko.
-Och.
W środku, na czerwonym aksamicie, spoczywał pierścionek inny niż wszystkie. Złote obręcze przypominające liny przeplatały się z dekoracyjnym znakami X, wysadzanymi diamentami.
+Więzy-wyszeptałam. - Osłaniane krzyże.
-Nie do końca. Dla mnie linie reprezentują różne wątki, różne ścieżki twojej złożonej osobowości, a nie zniewolenie czy skrępowania. Ale masz rację, X symbolizuje mnie trzymająceho się ciebie. Delikatnie, opuszkami palców- Dopił krew i znów napełnił nasze kieliszki.
Siedziałam w bezruchu, starając się ogarnąć wypadki dzisiejszego dnia. Wszystko, czym się zajmował podczas naszej rozłąki- zdjęcia, pierścionek, wizyta u doktora Petersena, replika mojej sypialni czy śledzący mnie samochód--wszystko to umacniało mnie w przekonaniu że przez większość tego czasu nie przestawł o mnie myśleć, jeśli w ogóle przestawł.
+Oddałeś mi klucze-powiedziałam cicho, nadal mając w pamięci nieopisany ból, który czułam w tamtym momencie.
Przykrył dłonią moją dłoń.
-Jest mnóstwo powodów, dla których to zrobiłem. Wybiegłaś, mając na sobie tylko szlafrok, bez kluczy. Nie mogę przestać myśleć o tym, co mogłoby się stać, gdyby Cary'ego nie było w domu i gdyby nie wpuścił cię od razu do mieszkania.
Podnosząc jego rękę do ust, pocałowałam wierzch dłoni, po czym puściła ją i zamknęłam wieczko pudełka.
+Jest piękny, Alexsie. Dziękuję. Ten gest wiele dla mnie znaczy.
-Ale nie będziesz go nosić.-To  nie brzmiało jak pytanie.
+Po rozmowie, którą dzisiaj odbyliśmy, czułabym się z nim na palcu jak w obroży.
Nie odezwał się przez chwilę, po czym przytaknął.
-W pewnym sensie masz rację.
W sercu mnie zakuło, a w głowie czułam tępe pulsowanie. Cztery niemalże bezsenne noce upomniały się o swoje. Chociaż sama nie potrafiłam bez niego żyć, wciąż nie mogłam zrozumieć, jakim cudem on czuł to samo w stosunku do mnie i dlatego byłam dla niego taka ważna. W Nowym Jorku były tysiące kobiet, które mogły zastąpić mnie u jego boku, ale tylko jeden Alex Volturi.
+Czuję się, jakbym cię zawiodła, Alexsie. Po tym wszystkim, o czym dzisiaj rozmawialiśmy... Mam wrażenie, że to początek końca.
Odsuwając krzesło do tyłu, nachylił się ku mnie i dotknął mojego policzka.
-Nieprawda.
+Kiedy widzimy się z Doktorem Petersenem?
-Idę do niego sam we wtorek. Jeśli porozmawiasz z nim i zgodzisz się na sesję dla par, możemy pójść razem w czwartek.
+Dwie godziny wyjęte z twojego napiętego kalendarza co tydzień. Nie licząc drogi tam i z powrotem. To poważne zobowiązanie. - Odgarnęłam mu włosy z policzka. - Dziękuję.
Alex chwycił moją rękę i pocałował wewnętrzną cześć dłoni.
-To żadne poświęcenie, Bell.
Potem poszedł do gabinetu, żeby jeszcze trochę popracować, a ja zabrałam pudełko z pierścionkiem do łazienki. Myjąc żeby i szczotkując włosy, wciąż przyglądałam się z zaciekawieniem tej niecodziennej biżuterii.
Pod skórą czułam lekkie napięcie, uparte pobudzenie, które nie miało prawa istnieć po tylu oragazmach przeżytech  tego dnia. To była emocjonalna potrzeba połączenia się z Alexem, abym mogła upewnić się, że między nami było w porządku.
Kiedy przyszłam do sypialni, postawiłam pudełeczko na

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz