Rozdział 14

127 5 0
                                    

Cary dołączył do nas w salonie i wspólnie raczylismy się doskonałą chinszczyzna, słodkim winem sliwkowym oraz poniedziałkowym wieczorem filmowym. Skakalismy po kanałach i nabijalismy się z dziwacznych nazw niektórych reality show, a ja miałam okazję patrzeć, jak dwaj najważniejsi mężczyźni mojego życia cieszyli się chwilą relaksu w swoim towarzystwie. Dogadywali się świetnie, kpiac z siebie i żartobliwie obrzucajac się obelgami w ten typowy dla facetów sposób. Nigdy wcześniej nie widziałam Alexa w takim wydaniu i byłam nim zachwycona.
Podczas gdy ja rozwalilam się na całej długości sofy, moi mężczyźni siedlisk po turecku na podłodze i jedli kolacje przy stoliku do kawy. Obydwaj mieli na sobie luźne spodnie dresowe oraz przylegające do ciała T-shirt, dzięki czemu mogłam cieszyć się niezwykle atrakcyjnym widokiem. Czyż nie byłam szczęściara?
Pstrykajac palcami, Cary dramatycznie przygotował się do wyjęciu wróżby ze swojego ciasteczka.
-Zobaczymy? Czy będę bogaty? Sławny? Wkrótce spotkam apetyczna wysoka brunetka? Albo brunetka? Będę podróżować na odległe wyspy? A wam co wyszło?
+Moja przepowiednia jest beznadziejna - powiedziałam. - Nim nastanie koniec, wszystko stanie się jasne. A to ci dopiero! Nie potrzebuje wróżby, żeby wiedzieć coś takiego.
Alex przełamał swoje ciasteczko i przeczytał na głos.
-Dobrobyt zapukała wkrótce do twoich drzwi.
Prychnelam. Cary posłał mi wymowne spojrzenie.
+Myślisz to, co ja? Pewnie zwedziles to ciasteczko, Cross.
-Niech lepiej trzyma się z dala od cudzych ciastek - ostrzeglam sucho.
Alex wyciągnął dłoń i wyrwał pół ciastka z moich dłoni.
+Nie martw się, aniołku. Twoje ciasteczko jest jedynym, którego pragnę. - Powiedziawszy to, wrzucił je sobie do ust i murgnal porozumiewawczo.
-Bo się porzygam-bruknal Cary. - Znajdzcie sobie pokój.
Potem otworzył swoją wrózbe zamaszystym gestem i gniewie zmarszczyl brwi.
+Co to, kura, jest?
Nachylilam się w jego stronę.
-Co tam jest napisane?
Alex puścił wodze wyobraźni i zaimprowizowal:
+Konfucjusz nauczą gremialnie, że mężczyzna z dłońmi w kieszeniach czuje się geni-t-alnie.
Cary cisnął w niego połowa ciastka. Alex złapał je zręcznie i zarechotal jak satyr.
-Pokaz mi to - Wyrwalam wrózbe z rąk Cary'ego i przeczytałam, po czym wybuchnelam smiechem.
+Wal się, Bella.
-I co? - dopytywal się Alex.
+Wybierz inne ciasteczko.
Alex się uśmiechnął.
-Los cie olał.
Cary rzucił w niego druga częścią ciasteczka.
Przypominały mi się podobne wieczory spędzone z Carym, kiedy studiowała na uniwersytecie w San Diego. Te wspomnienia sprawiły, że zaczęłam zastanawiać się, jak wyglądały czasy studenckie Alexa. Z przeczytanych artykułów wiedziałam, że odbył studia licencjackie na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, po czym skupił się na rozwoju swojej firmy.
Czy trzymał się z innymi studentami? Czy należał do bractwa? Czy brał udział w imprezach, pieprzyl się z kim popadnie albo upijal się w trupa? Był tak bardzo zdycyplinowany i opanowany, że nie potrafiłam wyobrazić go sobie bawiacego się beztrosko, a przecież dokładnie tak zachowywał się teraz ze mną i z Carym.
Zerknal na mnie, wciąż się uśmiechając, a moje serce zabiło szybciej. Po raz pierwszy wyglądał na swój wiek, młody i tozluzniony, tak bardzo normalny. W tym momencie byliśmy zwyczajna para dwudziestoklikulatkow odpoczywająca w towarzystwie współlokatora przed telewizorem. Był po prostu moim chłopakiem, z którym miło spedzalam czas. Ta iluzja zwykłego szczęścia - taka słodka i nieskomplikowana - wzruszyłam mnie.
Zabrzeczal domofon i Cary zerwał się z podłogi, aby odebrać. Zerknal na mnie z uśmiechem.
-Może to Trey.
Podniosła w górę dłonie, zaciskajac kciuki.

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz