Rozdział 23

73 1 0
                                    

Cary spal, wiec razem Alexem urzadzilsmy sobie prywatna kolacje przy swiecach przy duzym stole. Forma posilku byla byla nieco zbyt wyszukana w zestawieniu ze spranymi T-shhirtami i spodniami dresowymi, w ktore się przebralismy po tym, jak kolejno wzielismy prysznic. Wprawdzie marrtwilam sie trochę o Cary'ego, ale spokony wieczór we dwoje byl tym, czego naprawdę potrzebowalismy.
-Wczoraj w biurze jadłem lunch z Magdalenę-powiedział, ledwie zaczęliśmy zaczęliśmy się cieszyc pierwszymi kesami posilku.
+O? To ciekawe. - Kiedy ja biegalam jak szalona po sklepach, szukając dla niego idealnego podarunku, Magdalene spedzala czas z moim mężczyzna? Sam na sam?
-Nie mow do mnie tym tonem-upomnial mnie. - Jadla lunch w biurze udekorrowanym twoimi kwiatami, z toba slaca mi calusy z biurka. Bylas tam obecna tak samo jak ona.
+Przepraszam, odruchowa reakcja.
Podniósł moja rękę do ust i zlozyl szybki, mocny pocałunek na jej przegubie.
-Może zabrzmi to trochę dziwnie, ale z duza ulga przyjmuje fakt, że po tym wszystkim nadal jesteś o mnie zazdrosna.
Westchnelam. Przez cały dzisiejszy dzień miotaly mna emocje i trudno bylo mi ustosunkowac sie do czegokolwiek.
+Czy wspomniales jej o Christopherze?
-Taki byl cel naszego wspólnego lunchu. Pokazalem jej nagranie wideo.
+Co? - Zamarlam. Pamietalam, ze moj telefon rozladowal się w jego samochodzie. - Jakik cudem to zrobiles.
-Wzialem twój telefon do biura i sciagnalem nagaranie na pamiec flash. Nie zauwazylas, że gdy odnioslem go wczoraj, był w pełni naładowany?
+Nie. - Odlozylam srebne sztucce na bok. Abstrahujac od jego tendencji do dominacji, Alex i ja musielismy poprwcowac nad tym, których granic nie mogl przekraczać, by nie doprowadzac mnie do obledu. - Nie możesz tak po prostu wlamywac się do mojego telefonu, Alexsie.
-Wcale się do niego nie wlamalem. Nie ustawilas jeszcze żadnego hasla.
+Nie o to chodzi! To poważne naruszenie mojej pieprzonej prywatności! Chryste... - Dlaczego nikt z bliskich mi osob nie potrail zrozumieć, że nie zyczylam sobie takiego traktowania? - Czy chciałbyś, żebym grzebala w twoich rzeczach?
-Nie mam nic do ukrycia. - Wyciagnal smartfona z kieszeni spodni i podal mi go. - I ty też nie będziesz miała.
Nie miałam teraz ochoty na klotnie, wszystko i tak już drzalo w posadach, ale widocznie za długo omijalam ten temat.
+Nie chodzi o to, czy istnieja sprawy, o których wolalabym, żebyś nie wiedział. Mam prawo do prywstnosci i wlasnej przestrzeni i zanim użyjesz mojej wlasnosci albo wykorzystasz moje informacje w jakikolwiek sposób, powinienes mnie o to zapytać. Musisz skonczyc z braniem wszystkiego, co ci się tylko spodoba,bez mojej zgody.
-Co w tym bylo prywatnego? -zapytal, marszczac brwi. - Sama mi to pokazalas.
+Nie zachowuj sie jak moja matka, Alexsie! - krzyknelam. - Nie dam rady znieść więcej tego szalenstwa.
Odsunal się na widok mojej gwaltownej reakcji, najwyrazniej zaskoczony tym, jak bardzo byłam zdenerwowana.
-Rozumiem, przepraszam. Przykro mi.
Oproznilam swój kieliszek wina, starajac sie zapanowac nad gniewem i irytacja
+Przykro ci, że jestem zla? Czy przykro ci, że to zrobiłeś?
Minelo kilka uderzen serca, zanim odpowiedział.
-Przykro mi, że jesteś zła.
On naprawdę tego nie rozumial.
+Naprawdę nie widzisz, jak bardzo jest to dziwne i niewlasciwe.
-Bella.-Westchnal i szybkim ruchem ręki przeczesal wlosy. - Czawta czesc kazdego dnia spędzam w tobie, będąc czescia ciebie. Kiedy zaczynasz wyznaczac jakies granice, ignorujac ten fakt, muszę traktowac je jako arbitralne.
+No coz, ja nie postrzegam ich jako arbitralnych. Dla mnie sa niezwykle wazne. Jesli jest coś, co chcesz wiedziec, musisz mnie o to zapytac.
-W porządku.
+Mowie powaznie, Alex - ostrzeglam go. - Nie rob tego więcej.
Zacisnal szczęki.
-Dobrze. Rozumiem.
Naprawdę nie miałam ochoty na klotnie, dlatego w końcu dalam za wygrana i przeskocxylam na inny temat.
+Co powiedziala, kiedy obejrzala nagranie?
Wyraźnie się rozluznil.
-No cóż, nie ukrywam, że bylo ciężko. Swiadomosc tego, że i ja to widzialem, nie ulatwila sprawy.
+Ona widziała nas w bibliotece.
-Nie rozmawialsmy o tym, ale z drugiej strony o czym było mowic? Nie mam zamiaru przepraszac za to, że kochalem się ze swoją dziewczyną w zamknietym pokoju. - Odchylil się na krzesle i westchnął głęboko. - Widok twarzy Christophera, uswiadomienie sobie, co tak naprawdę o niej myślał-to właśnie zabolalo ja najbardziej. Nielatwo jest przyhac do wiadomości, że zostało się wykorzystanym w taki sposób. Zwłaszcza przez kogoś, kogo, zdawaloby sie, znasz. Kogoś, komu powinno na tobie zalezec.
Aby ukryć swoja zywiolowa reakcje na jego slowa, zajęłam się napelnianiem kieliszków. Alex z takim   przejeciem, jakby wspominal własne doświadczenia.
W jaki sposób tak naprawdę został skrzywdzony?
Wlewajsc w siebie duży łyk wina, zapytalam.
+A co ty masz zamiar z tym zrobic?
-A co mogę zrobić? Latami staralem się z calych sil dotrzeć do Christophera. Probowalem napychac mu kieszenie pieniedzmi. Probowalem mu grozic. Ale on nigdy nie wykazal zadnej checi poprawy. Dawno temu zdalem sobie sprawę, że jedyne, co mogę zrobić, to minimalizowac szkody. I trzymac ciebie z dala od niego, jak dalece to mozliwe.
+Teraz, kiedy już wiem, pomoge ci w tym.
-Swietnie. - Upil trochę wina, patrząc na mnie znad krawędzi kieliszka. - Nie pytasz, jak mi poszlo spotkanie z doktorem Petersenem.
+Bo to nie moja sprawa. Chyba że chcesz o tym powiedzieć. - Odzwajemniłam spojrzenie, prmając nadzieję, że zechce to zrobic. - Jestem tutaj, gotowa wysłuchać wszystkiego, co masz mi do powiedzenia, ale nie mam zamiaru zmuszac cię do niczego. Otworzysz się przed mną, kiedy będziesz na to gotowy. Tak czy inaczej, bardzo chciałbym wiedzieć, czy go polubiles.
-Można tak powiedzieć, przynajmniej na razie. - Usmiechnol się. - Tak kieruje rozmową, że zmusza mnie do gadania w kolko o tym samym. Niewielu ludzi może się tym pochwalić.
+To prawda, podchodzi cię sposobem i sprawia, że na pewne sprawy patezysz zupełnie innej perspektywy, myśląc sobie :,, dlaczego sam na to nie wpadłem? ".
Palce Alexa biegaly w te i z powrotem po nozce kieliszka.
-Przepisal mi cis, ci powinienem brac przed pojciem do łóżka. Wykupilem recepte, zanim tu przyszedlem.
+Jak się z tym czujesz?
Spojrzal na mnie udreczonymi oczami.
-Wiem, że to konieczne. Musze być z tobą i zrobie wszystko, co trzeba, abys była bezpieczna. Doktor Petersen powiedzial, że leki w połączeniu z terapia przyniosa efekty w innych wypadkach leczenia nietypowej parasomnii o podlozu seksulnym. Nie pozostaje mi nic innego,jak w to wierzyć.
Siegmelam przez stol i scisnelam jego dlon. Branie lekow bylo ogromnym krokiem naprzód, zwłaszcza dla kogos, kto do tej pory unikal stawiania czola wlasnym problemom.
+Dziękuję ci.
Alex odzwajemnił uscisk.
-Okazuje się, że liczba ludzi z tym schorzeniem jest tak znaczna, że mialy miejsce specjalne badania snu pod tym katem. Doktor Petersen powiedział mi, że istnieje udokumentowany przypadek mężczyzny, który wykorzystywal seksualnie swoja zone podczas snu przez dwanascie lat, zanim zglosil się o pomoc.
+Dwanascie lat? Jezu.
-Rzekomo jednym z ważniejszych powodow, dla których zwlekali z leczeniem tak dlugo, bylo to, że facet byl o niebo lepszym kochankiem, kiedy spal-powiedzial sucho. - Czy to nie najbardziej morderczy cios dla ego, jaki mozna zadac?
Gapilam się na niego osupiala, zupelnie nie wiedzac, jak to skomentowac.
+O kurwa-zablysnelam w końcu elokwencja.
-Nic dodac, nic ujac. - Cierpki usmiech, który na chwilę rozjasnil jego twarz, zaraz się ulotnil. - Ale nie chce cie zmuszac do dzielenia ze mną lozka, Bella. Nie istnieje coś takiego, jak magiczna pigulka. Mogę spać na kanapie albo pojechać do domu. Chociaż szczerze mowiac , z tych dwoch opcji wolalbym kanape. Caly moj dzien jest znacznie lepszy, gdy rano przygotowuje się do niego z tobą.
+Tak samo jest ze mną.
Alex uniosl moja dlon do ust i pocałował.
-Nigdy nie marzylem, ze doswiadcze w życiu czegos takiego...ze bede mial kogos, komu bede mogl zaufac, kto bedzie tyle o mnie wiedzial. Z kim bede mogl porozmawiać w trakcie kolacji o moich wszystkich pieprzonych porażkach, bo będę wiedział, że akceptuje mnie mimo wszystko... Jestem bardzo szczęśliwy, że ciebie mam, Bello.
Moje serce zabilo szybciej ze szczescia. Potrafil mowic tak pięknie, z takim uczuciem.
+Czuje to samo wobec ciebie, mój najdroższy. - Mozliwe, że moje uczucia byly jeszcze glebsze, ponieważ go kochalam. Ale nie powiedzialam tego na glos. Mialam nadzieję, że i on dojdzie do tego pewnego dnia. Miałam zamiar walczyć do końca o to, by byl całkowicie i nieodwolalnie moj.

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz