Rozdział 10

234 6 1
                                    

Przez moment zastanawiałam się, czy koszmary Alexa w jakis sposób związane były z Christopherem, ale szybko odrzuciłam te myśl. To nie miało sensu. Alex był o kilka lat starszy i pod każdym względem silniejsz od brata. Skopałby Christoperowi tylek.
-Uwaza, że kiedy byliśmy mali, ja znajdowałem się w centrum uwagi - wyjaśnil Alex znużonym głosem-ponieważ wszyscy martwili się o to, jak daje sobie radę po samobójstwie ojca. Więc teraz pragnie wszystkiego, co jest moje. Wszystko, na czym może położyć swoje łapy.
Od wróciłam się ku niemu, wsuwajac ręce pod jego marynarkę, aby być bliżej. W jego głosie zabrzmiało coś co sprawiło, że zrobiło mi się go żal. Jego rodzinny dom, jak sam powiedział, nawiedza go w koszarach, a on był tak bardzo oddalony od rodziny.
Nigdy nie był kochany. To było tak proste i skomplikowane zarazem.
+Alexsie?
-Hmm?
Odchylilam się, aby na niego spojrzeć. Uniosłam dłoń i pogladzilam łuk jego brwi.
+Kocham cię.
Wzdrygnal się tak gwałtownie, że potrzasnol również mną.
-Nie chciałam cię przestraszyć-zapewniam go szybko, odwracając twarz, żeby nie czuł się skrępowany moim wzrokiem. - Nie musisz nic z tym robić. Po prostu nie chciałam już czekać ani minuty, żeby ci o tym powiedzieć. Teraz możesz się tym udlawic.
Jedna dłonią objol mnie za kark, a druga niemalże boleśnie chwycił w talii. Trzymał mnie tak unieruchomiona, zamknięta w swoim uścisku,jakby się bał, że mógłby mnie porwać podmuch wiatru. Oddech miał nierówny, a puls przyspieszony. Przez resztę drogi do pracy nie odezwał się ani słowem, ale nie wypuścił mnie również z objęci.
Planowałam powiedzieć mu to jeszcze raz kiedyś w przyszłości, ale uważałam, że jak na pierwszy raz, oboje daliśmy sobie radę.
Punktualnie o dziesiątej posłałam dwa tuziny czerwonych róż do biura Alexa z karteczki:
Dla uczczenia czerwonych sukienek i przejażdżk limuzyna.
Dziesięć minut później otrzymalam firmowa kopertę z liscikiem:
Musimy to powtórzyć. Szybko.
O jedenastej poprosiłam o dostarczenie do jego biura czarno-białej kompozycji kalijek etiopskich z notatka:
Z okazji czarno-białych sukienek koktajlowych i igraszek w bibliotekach...
Po dziesięciu minutach przyszła odpowiedz:
Jeszcze chwila, a skotluje cię na podłodze...
W południe wybrałam się na wycieczkę po sklepach. Żeby kupić sygnet. Oblecialam ich sześć, zanim znalazłam taki, który uznałam za idealny. Wykonany z platyny, z osadzonymi czarnymi diamentami, miał industrialny styl i kazał mi myśleć o władzy i zniewolenie. Był to sygnet dominanta, bardzo odważny i męski. Musiałam otworzyć nowy rachunek, aby pokryć jego koszt, ale uznałam, że warto był miesięcy spłacania kredytu.
Zadzwoniłam do biura Alexa i razem ze Scottem nam znaleź w wypełnionym po brzegi kalendarzu Alexa puetnastominutowe okienko, w które mogłam się wslizgnac.
-Dziękuję ci bardzo za pomoc, Scott.
+Nie ma za co. Z radością obserwowałem, jak odbierał dzisiaj kwiaty od ciebie. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widział go tak uśmiechniętego

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz