Cześć 2

368 6 1
                                    

-Nie do chodź-powtórzył ochryple. - Powstrzyma to.
+Ja n-nie mogę... To takie cudowne. Boże, Alexsie... - Łzy pocueklycz kacikow moich oczu. - Jestem... jestem w tobie za... zatracona.
Zalkalam cicho, bojąc się wyznać mu miłości zbyt szybko, aby nie ryzykować naruszenia delikatnej równowagi między nami.
-Och, Bell. - Otarł się policzki o moją twarz. - Marzyłem o tobie tak mocno i tak często, że musiałaś się zisci.
+Blagam-prosiłam cicho. - Zwolnij.
Alex podniósł głowę i spojrzał na mnie, jednocześnie szczypiac moje sutki tak umiejętnie, ząb zadać mi tylko odrobinę bólu. Elastyczne mięśnie mojego wilgotnego tunelu zacisnely się tak mocno, że przy mastepnym pchnięciu sam zamruczal z rozkoszy.
-Proszę. - Zaskomlilam po raz kolejny, drzac z wysiłku powstrzymuje nadchodzącego nieuchronnie orgazmu.-Dojde,jesli nie zwolnisz.
Jego spojrzenie oblewalo zarem moja twarz, jego biodra, szarzowaly do przodu w wymierzonym tempie, które powoli odbierał mi resztę zmysłów.
+A nie chcesz dojść, Bell? -wychrypial kuszący głosem, jakim mógłby mnie zabić nawet w ogień piekielny, gdzie pobiegła um z rozmarzonym uśmiechem na twarzy. - Czy nie do tego dazylas przez cały wieczór?
Mój kark wygial się w łuk, gdy jego usta bladzily po mojej szyi.
-Tylko kiedy mi na to pozwolisz-wydyszalam. - Tylko... Kiedy pozwolisz.
+Aniołku. - Uniósł dłoń ku mojej twarzy, odgarniajac nieskladne kosmyki włosów klejące mi się do wilgotnej skóry. Pocałował mnie z uczuciem, zapamiętałem, zanurzajac język głęboko w moje usta.
Tak...
-Dojdz dla mnie - wysapal, ni to zadając, ni prosząc, i zwiększył tempo. - Dojdz, Bell.
I orgazm uderzył we mnie niczym huragan, ogarnia jąć ciało chaosem niewyobrazalnych doznań. Pulsujace ciepło przetaczalo się we mnie fala za fala, obkurczajac cipke i zwezajac mnie w środku. Krzyknęła. Najpierw z mojego gardła wydarl się niearytuklowany jęk dzikiej rozkoszy, a zaraz potem imię mojego kochanka. Powtarzałam je jekliwie raz za razem, podczas gdy on nie przestawł posuwac mnie tym cudownym dragiem, przedłużający moje szczytowa nie, by wepchnac w objęcia następnego orgazmu.
-Dotknji mnie-wykrzyczal ochryple, kiedy ja rozpadłam się pod nim na kawałki. - Złap mnie.
Uwolniony od jego rozkazu puściłam poduszkę i przywarlam do niego całym wilgotnym ciałem - rękami i nogami. Wspierał się we mnie mocno i głęboko, w niestrudzonej pogoni za orgazmem. Doszedł, wydając z siebie dziki ryk. Odrzucił głowę do tyłu i tryskal we mnie przez długie sekundy. Trzymała go mocno, dopóki nasze ciała się nie rozluznily, a nasze oddech nie zwolnił. W końcu stoczył się ze mnie, ale niedaleko. Przytulił się do moich pleców i szepnął.
-A teraz śpij.
Nie pamiętam, czy byłam przytomna na tyle długo, by mu odpowiedzieć.

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz