Rozdział 11

224 4 1
                                    

Przepelnialo mnie ciepłe uczucie miłość. Chciałam uszczęśliwiac Alexa. Mówiąc jego słowami, po to żyłam.
Wróciłam do pracy z promiennym uśmiechem na ustach. O drugiej posłałem do biura Alexa tygrysia lilie razem z prywatna notatka zamknięta w firmowej kopercie:
W podziece za drapieżny seks.
Odpowiedział:
Odpuść krav mage. Ja ci zapewnie odpowiednia formę.
Za dwadzieścia czwarta-pięć minut przed moim spotkaniem z Alexem-zrobiłam się nerwowa.
Wstałam z krzesła nieco chwiejnie, a po chwili w windzie przestepowalam z nogi na nogę. Teraz kiedy przyszedł moment wręczenia mu prezentu, zaczęłam się obawiać, czy wogule mu się spodoba... W końcu nie wiedziałam nigdy, aby nosił jakieś sygnet.
Czy nie było to zbyt nieaktywne, zbyt zaborcze z mojej strony, aby zmuszać go do zakładania biżuterii tylko dlatego, że ja nosiłam podobna?
Rudowlosa recepcjonistka nie robiła żadnych problemów z wypuszczenie mnie do środka. Scott wstał zza biurka i przywitał mnie z szerokim uśmiechem. Już po chwili zamykał za mną drzwi gabinetu Alexa.
Od razu poczułam cudowny zapach kwiatów, który unosił się w pomieszczeniu. Zaskoczyło mnie, jakiej ciepłej atmosfery nabrało to a sceptycznie nowoczesne biuro dzięki kilku bukietom.
Alex spojrzał znad monitora, podnosząc brwi. Płynie wyprostowal swoje imponujące ciało.
-Bella, czy coś się stało?
Dostrzeglam, jak błyskawicznie przeszedł z trybu biznesowego na prywatny, jak zlagodnial jego wzrok, gdy na mnie spojrzał.
+Nie, nic. Ja tylko... - Wzięłam głęboki oddech i podeszlam do niego - Mam coś dla ciebie.
-Jeszcze coś.? Czyzbym zapomniał o jakieś ważnej okazji?
Postawiłam etui z sygnetem na środku biurka, po czym niepewnie odwróciłam wzrok. W myślach zaczęłam kwestionować sens mojego spontanicznego prezentu. Teraz wydało mi się to głupim pomysłem.
Co miałam powiedzieć, żeby zwolnić go z poczucia winy, jeśli prezent mu się nie spodoba? Jakby tego było mało, że rzuciłam w niego bomba z wyznaniem miłości, to teraz jeszcze musiałam wyskoczyć z tym cholerny sygnetem. Na pewno już czuł te kule u nogi i łańcuch, który brzeczalby za nim, gdyby chciał uciec w popłochu... I te pętle zaciskajaca się na jego szyi...
Usłyszałam, jak otworzył wieczko, po czym gwałtownie wypuścił powietrze z płuc.
-Bella.
W jego głosie krył się mrok i niebezpieczeństwo. Obróciłam się ostrożnie w jego stronę, wzdrygajac się na widok surowości jego rysow i chłodu spojrzenia. Dłonie kurczowo zaciskal na pudełku.
+To za dużo? - zapytałam ochryplym głosem.
-Tak. - Odstawil pudełko na miejsce, po czym okrazyl biurko. - Cholernie za dużo. Nie mogę usiedziec w miejscu, nie mogę się skoncentrować. Nie mogę pozbyć się ciebie z głowy. Jestem cholernie pidmionowany, co mi się nigdy nie zdarza, gdy jestem w pracy. Jestem na to zbyt zajęty. A ty prowadzisz oblężenie.
Dobrze wiedziałam, jak wymagające jest jego praca, a mimo to zupełnie nie wzięłam tego pod uwagę, kiedy wpadłam w szał robienia niespodzianek.
+Przepraszam, Alexsie. Nie pomyślałam.
Podszedł do mnie tym swoim seksownym krokiem, który tak dobitnie sugerował, jak dobry był w łóżku.
-Nie przepraszaj. To najlepszy dzień mojego życia.
+Naprawdę? - Przyglądałam się, jak wkłada sygnet na serdeczny palec. - Chciałam cię uszczęśliwić. Pasuje? Musiałam zgadywac rozmiar...
+Jest idealny. Ty jesteś idealna - Alex chwycił moją dłoń i pocałował mój pierścionek. Następnie obserwował, jak jak powtarzam jego gest, składając pocałunek na jego sygnecie. - Sprawiasz, że czuję się... Bello, to aż boli.
Mój puls przyspieszył.
-Czy to źle?
+To cudownie. - Dotknol mojej twarzy a ja poczułam zimno sygnet na policzku. Pocałował mnie z pasją, spragnionymi wargami zawzięcie domagającymi się moich, z językiem wdzierajacym się się z nie na wyprawa do moich ust.
Pragnęłam więcej, ale powstrzymalam się, wiedząc, że już wystarczająco przesadziłem jak na jeden dzień. Poza tym byl tak zaskoczony moja niezapowiedziana wizyta, że nie zanatowil szklanej ściany, aby zapewnić nam prywatnośc.
-Powiedz mi jeszcze raz to, co powiedziałaś w samochodzie - wyszeptal.
+Hmm...no nie wiem. - Musnelam dłonią jego kamizelkę. Bałam się powiedzieć mu jeszcze raz, że go kocham. Za pierwszym razem przyjął to niełatwo i nie byłam pewna, czy w pełni zdawał sobie sprawę, co moje wyzn oznaczało dla nas. Dla niego. - Wiesz, jesteś nidorzecznie przystojny. Za każdym razem, gdy cię widzę, po prostu tracę głowę. W każdym razie...nie chcę ryzykować, że cię odstrasze.
Nachylajac się nad mną, położył swoje czoło do mojego.
-Zalujesz tego, co powiedziałaś, prawda? Te wszystkie kwiaty, sygnet...
+Naprawdę ci się podoba? - zapytałam podejrzliwie, odchylajac się lekko w tył, by widzieć jego twarz. Chciałam wyczuć, czy przypadkiem nie próbuje ukryć prawdy. - Nie chce, żebyś nosił go tylko po to, by sprawić mi przyjemność, jeśli Ci się nie podoba.
Przesunął palcami po krawędzi mojego ucha.
-Jest idealnym. W taki sposób mnie postrzegasz. Jestem dumny, że mogę go nosić.
Byłam szczęśliwa, że zrozumiał moje intencje. Oczywiście dlatego, że byłam jego.
+Jeśli masz zamiar wycofać się z tego, co powiedziałaś, wcześniej, i to jest twój sposób, żeby złagodzić cios... - zaczął, a jego spojrzenie zdradzał zaskakujący niepokój.
Nie mogłam oprzeć się skrytej prośbie w jego oczach.
-Mówiłam prawdę, Alexsie.
+Sprawie, że powiesz to jeszcze raz - zagroził uwodzicielski głosem. - Wykrzyczysz to w ekstazie, zanim z tobą skończę.
Blysnelam zębami w uśmiechu i cofnelam się o krok.
-Wracaj do pracy, maniaky.
+Podrzucę cię do domu o piątej. - Nie spuszcza ze mnie wzroku.,kiedy szłam w stronę drzwi. - Chce, by twoja cipka była naga i wilgotna, kiedy zejdzie sz do samochodu. Jeśli będziesz musiała się tam dotykać, to nie wąż się sama dojść, bo będą konsekwencje.
Konsekwencje. Po moim ciele przebiegł lekki dreszcz, ale był to rodzaj groźby, która mogłam znieść. Ufalam Alexsowi i wierzyłam, że wiedział, jak daleko może się ze mną posunąć.
-A ty będziesz twardy i gotowy?
Na jego twarzy pojawił się drwiacy uśmiech.
+A kiedy nie byłem przy tobie? Dziękuję ci za dzisiaj, Bella. Zakaźna minute.
Posłałem mu całus, patrząc, jak oczy zachodzą mrokiem pożądania. To spojrzenie towarzyszyło mi przez resztę dnia.

Aro Volturi & Bella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz