kisses & abandoned amusement park

2.6K 367 48
                                    

- Dokąd idziemy? - zapytał fioletowowłosy podążając za starszym. - Daleko jeszcze?

- Zobaczysz. Nie marudź. Już jesteśmy blisko. - odpowiedział Changbin idąc w tylko sobie znanym kierunku zatrzymując się przed wysokim płotem porośniętym ciemno zielonym bluszczem.

- I co teraz? - młodszy zwrócił się do tatuażysty wytrzeszczając oczy gdy zobaczył jak ciemnowłosy wspina się i po chwili ląduje na drugiej stronie. Szybko wdrapał się na ogrodzenie i zwinnie przeskoczył na drugą stronę. Changbin posłał mu szeroki uśmiech i ruszył w stronę starego nieczynnego już wesołego miasteczka.

- Po co tu jesteśmy? To miasteczko nawet nie działa. - mruknął Felix przyglądając się zardzewiałym karuzelom i ledwie trzymającym się kupy budkom w których kiedyś mieściły się gry i loterie z nagrodami.

- Kto powiedział, że nie działa. - Seo uśmiechnął się tajemniczo następnie otwierając drzwiczki małej skrzyneczki i przełączając kilka przełączników. Całe miasteczko w jednej chwili rozbłysło kolorowymi światełkami, karuzele zaczęły się powoli obracać skrzypiąc z poczatku, nastrojowa muzyka zaczęła grać sprawiając, że miasteczko wyglądało prawie jakby nie było zamknięte.

- I jak ci się podoba? - zapytał Changbin obracając się w stronę młodszego.

- Jest niesamowicie. - westchnął Felix. - Skąd znasz to miejsce?

- Chodź chce ci coś jeszcze pokazać. - starszy złapał fioletowowłosego za rękę i pociągnął go za sobą. Po krótkim spacerze stanęli przed drzewem na którego gałęziach znajdował się domek. Po wejsciu do środka obaj usiedli na ziemi wpatrując się w siebie.

- Wracając do twojego pytania. - zaczął tatuażysta. - Znalazłem je kiedy byłem jeszcze w szkole i uciekłem z domu po tym jak powiedziałem rodzicom co chce robić w życiu. - mówił bawiąc się swoimi palcami. - Potem często przychodziłem tu żeby oczyścić umysł i ochłonąć. Jesteś pierwszą osobą którą tu przyprowadziłem.

Na te słowa policzki Felixa zaróżowiły się, a delikatny uśmiech wpłynął na jego twarz.

- To wyjątkowe miejsce. - stwierdził Lee czując się niewyobrażalnie szczęśliwy w tym momencie.

- Dlatego cię tu przyprowadziłem.

- Czy to jakiś dziwny sposób na powiedzenie mi, że jestem wyjątkowy? - zaśmiał się fioletowowłosy.

- Nie wiem, ty mi powiedz. - mruknął starszy wstając na równe nogi i wychodząc na taras otaczający domek, oparł się na balustradzie wpatrując się w kolorowe światełka migające w dole. Chwilę później dołączył do niego młodszy.

- Piękny widok. - mruknął Felix rozglądając się na wszystkie strony, przymknął oczy i pozwolił delikatnej bryzie otulić jego zaczerwienione policzki. Changbin przytaknął na słowa studenta uważnie go obserwując. W myślach liczył któryś raz z rzędu ile piegów opsypywało policzki i nos fioletowowłosego.

- Changbin, oczy przed siebie, a nie na mnie. - zaśmiał się Lee.

- Widziałem to już milion razy. - mruknął starszy nie odwracając wzroku od swojego obiektu westchnień.

- Changbin.. - zaczął młodszy odwracając głowę w stronę ciemnowłosego tylko po to aby momentalnie zamilknąć. Powietrze jakby magicznym dotykiem zostało skradzione z jego płuc i jedyne co mógł zrobić to patrzeć w te piękne ciemne oczy niższego które z każdą chwilą zdawały się błyszczeć co raz bardziej. I pewnie gdyby ktoś zapytał Felixa co wstąpiło w niego i skąd nagle tyle śmiałości u tego zapomonalskiego chłopaka to nie byłby w stanie odpowiedzieć. Ale w tym momencie, w tej właśnie chwili poczuł, że to właśnie było właściwe, więc nachylił się w stronę tatuażysty i złączył ich usta w słodkim pocałunku. Było to zaledwie muśnięcie warg, króciutka chwila która sprawiła, że gdy młodszy odsunął się od Changbina ten po raz pierwszy w życiu nie wiedział co ma zrobić. Dopiero śmiech młodszego wyrwał go z transu w jakim się znalazł.

- I czego się tak cieszysz? - burknął starszy udając onrażonego.

- Nic, nic. - wydusił Felix ocierając kąciki oczu z łez. Warto było zebrać się na odwagę i zdobić pierwszy krok.

Nagle Changbin znalazł się bliżej młodszego i spojrzał mu głęboko w oczy. Felix zupełnie się tego nie spodziewając przestał się śmiać i w jednej sekundzie poczerwieniał niczym dorodny pomidor, później zwali całą winę na chłodne powietrze. Jednak teraz odwzajemniał spojrzenie tatuażysty czując każde uderzenie serca ze zdwojoną siłą, miał tylko nadzieję, że w tej ciszy jaka zapadła starszy nie był w stanie usłyszeć jak szybko jego serce wybija swój rytm. Minęło kilka sekund i nic. Changbin nadal patrzył na fioletowowłosego, nic poza tym. Felix był pewien, że starszy chce go pocałować jednak teraz, gdy ciemnowłosy nie wykonał żadnego ruchu zaczął wątpić. Był tak pochłonięty swoimi myślami, że nie zauwarzył przebiegłego uśmieszku który przez ułamek sekundy pojawił się na twarzy niższego. Z zamyślenia wyrwało go szarpnięcie w dół, spojrzał zdezorientowany   na Seo który teraz uśmiechał się jak głupi w dłoniach ściskając szalik drugiego.

- C- co ty robisz? - zająknął się Lee zdając sobie sprawę jak blisko siebie są, dzieliły ich zaledwie milimetry.

- A jak myślisz? - zapytał Changbin spoglądając na pełne malinowe usta znajdujące się przed nim.

Zanim Felix zdążył odpowiedzieć ciemnowłosy pokonał dzielącą ich przestrzeń i po raz kolejny tego wieczoru złączył ich wargi. Tym razem jednak pocałunek trwał dłużej, mimo to nadal był delikatny. Oderwali się od siebie dopiero gdy w płucach zabrakło powietrza.

- Co ty ze mną robisz, Seo Changbin. - mruknął Felix łapiąc się za czerwone policzki uśmiechając się przy tym uroczo.

- To samo co ty ze mną, Lee Felix. - odpowiedział tatuażysta również się uśmiechając.

a/n : wybaczcie, że tak długo ale tak jak obiecałam jest długi rozdział Changlixów, najdłuższy jaki kiedykolwiek napisałam do tego ficzka.

Midnight Train ; Changlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz