12

17.8K 630 19
                                    

Byłam właśnie po pierwszym treningu z Sethem oraz jak się wcześniej okazało Jonasem. Byłam zmęczona, ale nie chciałam siedzieć sama, ponieważ mój przeznaczony poszedł do  gabinetu. Wzięłam prysznic, a potem chciałam iść do Lydii, która siedziała w salonie. Jednak zostałam zauważona przez mamę Setha przechodząc obok jadalni.

- Ana chodź, usiądź ze mną.

Powiedziała z delikatnym uśmiechem, a ja usiadłam obok niej.
Kobieta położyła mi filiżankę i nalała do niej gorącej herbaty. Upiła łyka swojej i spojrzała na mnie.

- Czy coś się stało? - zapytałam niepewnie.

- Nie kochanie, po prostu czasami czuję się samotna w tym domu. Oczywiście jeżeli się spieszysz możesz iść.

- Nie, właściwie zostanę z luną.

- Słyszałam, że pomagasz dziewczynom w kuchni.

- Ja..Właściwie tak, ale to nic złego prawda?

- Prawda, po prostu zastanawia mnie fakt dlaczego. Słyszałam też, że prosiłaś o życie ludzkich istnień.

- Um..

- To nic złego złotko - złapała mnie za dłoń w matczynym geście.- Bardzo mnie to cieszy. Masz dobre serce, a mój syn potrzebował takiej osoby przy sobie.

- Nie chciałam, żeby to wpłynęło źle na cokolwiek. Po prostu ci ludzie byli niewinni, nie mogłam pozwolić, żeby zginęli.

- Są głupcami, którzy polują na nas z nadzieją, że coś im się uda.

- Wiem, że nie zawsze możemy ich ratować, nie każdy na to zasługuje.

- Nie zrozum mnie źle skarbie, ale tutaj jest nasza rodzina..Cała wataha jest jedną wielką familią, jeżeli ktoś nam zacznie grozić, musi liczyć się z..

- Tak, rozumiem - przerwałam jej.

- To się cieszę. Właściwie to może chciałabym czasami coś ze mną ugotować? - zmieniła temat.

- Bardzo chętnie, myślę, że razem z luną stworzyły byśmy coś niesamowicie smacznego.

- Też tak uważam. Może jutro na obiad?

- Pewnie.

Nie wiem ile jeszcze spędziłam czasu na piciu herbaty i rozmowie, ale zbliżał się obiad. Dziewczyny zabrały naczynia i zaniosły do kuchni, a ja udałam się na moment do salonu gdzie nadal była Lydia.

- Co tam? - zapytała.

- Chyba dobrze.

- Dzisiaj miałaś pierwszy trening?

- Tak.

- I jak?

- Boleśnie, ale przeżyłam.

- Myślałaś o tej uroczystości?

- Nie. Nie miałam kiedy.

- A ja tak, więc zajęłam się tym i..

- Nie musiałaś...

- Ale chciałam, więc tak, myślę, że twoje włosy potrzebują regeneracji, po pierwsze trochę je skrócimy.

- Co? Ale długo je zapuszczałam, wcale nie są takie zniszczone - pokazałam jej pasmo.

- To tylko centymetr. Nie martw się wiem co robię, będziesz wyglądać ślicznie.

- Skończyłaś kurs fryzjerski?

- Fryzjerki, kosmetyczki i makijażystki - uśmiechnęła się dumnie.

- Dobra, oddam się w twoje ręce - zaśmiałyśmy sie.

Moja Na WiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz