Byłam właśnie po pierwszym treningu z Sethem oraz jak się wcześniej okazało Jonasem. Byłam zmęczona, ale nie chciałam siedzieć sama, ponieważ mój przeznaczony poszedł do gabinetu. Wzięłam prysznic, a potem chciałam iść do Lydii, która siedziała w salonie. Jednak zostałam zauważona przez mamę Setha przechodząc obok jadalni.
- Ana chodź, usiądź ze mną.
Powiedziała z delikatnym uśmiechem, a ja usiadłam obok niej.
Kobieta położyła mi filiżankę i nalała do niej gorącej herbaty. Upiła łyka swojej i spojrzała na mnie.- Czy coś się stało? - zapytałam niepewnie.
- Nie kochanie, po prostu czasami czuję się samotna w tym domu. Oczywiście jeżeli się spieszysz możesz iść.
- Nie, właściwie zostanę z luną.
- Słyszałam, że pomagasz dziewczynom w kuchni.
- Ja..Właściwie tak, ale to nic złego prawda?
- Prawda, po prostu zastanawia mnie fakt dlaczego. Słyszałam też, że prosiłaś o życie ludzkich istnień.
- Um..
- To nic złego złotko - złapała mnie za dłoń w matczynym geście.- Bardzo mnie to cieszy. Masz dobre serce, a mój syn potrzebował takiej osoby przy sobie.
- Nie chciałam, żeby to wpłynęło źle na cokolwiek. Po prostu ci ludzie byli niewinni, nie mogłam pozwolić, żeby zginęli.
- Są głupcami, którzy polują na nas z nadzieją, że coś im się uda.
- Wiem, że nie zawsze możemy ich ratować, nie każdy na to zasługuje.
- Nie zrozum mnie źle skarbie, ale tutaj jest nasza rodzina..Cała wataha jest jedną wielką familią, jeżeli ktoś nam zacznie grozić, musi liczyć się z..
- Tak, rozumiem - przerwałam jej.
- To się cieszę. Właściwie to może chciałabym czasami coś ze mną ugotować? - zmieniła temat.
- Bardzo chętnie, myślę, że razem z luną stworzyły byśmy coś niesamowicie smacznego.
- Też tak uważam. Może jutro na obiad?
- Pewnie.
Nie wiem ile jeszcze spędziłam czasu na piciu herbaty i rozmowie, ale zbliżał się obiad. Dziewczyny zabrały naczynia i zaniosły do kuchni, a ja udałam się na moment do salonu gdzie nadal była Lydia.
- Co tam? - zapytała.
- Chyba dobrze.
- Dzisiaj miałaś pierwszy trening?
- Tak.
- I jak?
- Boleśnie, ale przeżyłam.
- Myślałaś o tej uroczystości?
- Nie. Nie miałam kiedy.
- A ja tak, więc zajęłam się tym i..
- Nie musiałaś...
- Ale chciałam, więc tak, myślę, że twoje włosy potrzebują regeneracji, po pierwsze trochę je skrócimy.
- Co? Ale długo je zapuszczałam, wcale nie są takie zniszczone - pokazałam jej pasmo.
- To tylko centymetr. Nie martw się wiem co robię, będziesz wyglądać ślicznie.
- Skończyłaś kurs fryzjerski?
- Fryzjerki, kosmetyczki i makijażystki - uśmiechnęła się dumnie.
- Dobra, oddam się w twoje ręce - zaśmiałyśmy sie.
CZYTASZ
Moja Na Wieki
WerewolfAnastasia musiała zamieszkać z dziadkami chwilę po tym jak jej rodzice zostali wezwani na wojnę z wygnańcami. W tym czasie wraca syn Alfy powiadomiony o sytuacji przejęcia władzy w stadzie. Co jeżeli pewnej nocy Ana nieświadomie przekroczy granicę i...