32

8.3K 377 0
                                    

Kiedy znaleźliśmy się w domu głównym wiedziałam, że będę musiała wszystko wyjaśnić. Jednak pierwsze co to wzięłam prysznic i zmieniłam ubrania. Automatycznie poczułam sie lepiej. Wyszłam z łazienki i udałam się do gabinetu gdzie Seth rozmawiał z Samem.
Weszłam do środka, a widząc przy nich Josepha uśmiechnęłam się delikatnie.
Sam wstał z krzesła na znak powitania i szacunku, a ja przekazałam mu w myślach, żeby usiadł.

- Zamieszkacie w naszym mieście, przez najbliższy czas mogę was utrzymać, ale po miesiącu musicie mieć już własne dochody na utrzymanie i wynająć coś swojego bądź kupić - oznajmił Seth kiedy stanęłam przy jego boku.

- Dziękuję.

- To są osoby, które zgodziły się was przejąć, obok są adresy - podał mu jakąś karteczkę.

- Sam, nie robcie problemów w mieście i pilnuj Iana - powiedziałam.

- Tak alfo - chwilę później go nie było.

- Co się działo podczas twojej mini podróży? - zapytał Joseph.

Uśmiechnęłam sie delikatnie i zaczęłam wszystko opowiadać. Pominęłam tylko fakt ugryzienia przez wampira i zatrucie tojadem, ale dzięki długiemu rękawowi nie było tego widać. Kiedy skończyłam dowiedziałam się, że moi dziadkowie naprawdę wrócili do swojego domu. Jednak ta noc była spokojna, a ja wiedziałam, że nic im teraz nie grozi.

- Co zrobiłaś z Johnem? - zapytał Seth.

- Ivan miał się nim zająć. Nie wiem co zrobił.

- Miejmy nadzieję, że oddał go radzie, a nie sam skazał na wyrok - powiedział Joseph.

- Tak powinien zrobić - oznajmił mój przeznaczony, a jego ojciec zrobił poważną minę prawdopodobnie dlatego, że ktoś powiedział mu coś w myślach.

- Muszę iść, mam nadzieję, że zjemy w szóstkę obiad - wyszedł.

- Szóstkę? - spojrzałam na bruneta.

- Lydia i Paul - odpowiedział i wziął mnie na swoje kolana.- Co się stało?

- Co?

- Kochanie chyba zapominasz, że jesteśmy połączeni - pociągnął mój rękaw i spojrzał na ugryzienie.

- Seth ja...Kiedy John tam był, nie był sam. Musieliśmy walczyć z wampirami, jeden mnie ugryzł wprowadzając jad.

- Bardzo boli? - sięgnął po coś w biurku.

- Da się wytrzymać - powiedziałam, a on zakrył ranę.

- Nigdy więcej nie pozwolę ci odejść.

- Nie odeszłam..

- Bałem się, że nie wrócisz - przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego.

- Wróciłam.

- Bardzo cię kocham skarbie.

Nie odpowiedziałam, po prostu położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchałam się w jego serce. Uspokoiłam się będąc w jego ramionach i chciałam tak zostać przez dłuższy czas.

- Anastasia.. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś alfą piątego stada?

- Nie planowałam tego.

- Wiem kochanie...Może chcesz nawiązać sojusz?- zapytał z zadziornym uśmiechem.

- Na czym miałby polegać?

- Oh no nie wiem..Mogłabyś rządzić na moich terenach jako Luna i może pozwoliłbym zamieszkać twoim ludziom u mnie.

- A to wszystko wzamian za?

- Nic wielkiego. Jeden niewinny pocałunek.

- Niewinny?

- Może troche - uśmiechnął się.

Złączyłam nasze usta i zatraciłam się w miękkości jego warg. Poczułam jak przyciągnął mnie bardziej na swoje krocze, a wtedy wypukłość w jego spodniach dała o sobie znać.
Przygryzłam jego wargę i wplotłam palce w ciemne kosmyki, dając mu chwilę później głębszy dostęp.
Nasze języki stoczyły walkę o dominację, ale on odpuścił i pozwolił mi przejąć kontrolę. Jednak kiedy złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, a mój brzuch dotknął jego syknęłam z bólu.

- Przepraszam aniołku..

- Nic mi nie będzie. Uleczę się - posłałam mu uśmiech, a potem zostaliśmy zawołani na obiad.

Moja Na WiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz