Od wielu dni nie rozmawiałam z Sethem. Tęskniłam jak cholera, ale miał rację, byłam uparta. Nie dałam za wygraną i nie odzywałam się do niego ani razu od tamtego dnia. Najgorzej mijały mijały mi posiłki. Jego zapach powodował, że nie mogłam się na niczym skupić, a jedzenie nie przechodziło mi przez gardło i ledwo jadłam. Nie raz widziałam jak jego spojrzenie na mnie wędrowało. Oboje odczuwaliśmy brak drugiej połówki, ale żaden z nas nie odpuścił.
Nawet postanowiłam spać u Lydii, która nie miała nic przeciwko.
Spędzałam też więcej czasu nad zdjęciem zaklęcia ochronnego, jednak brakowało mi jednej rośliny i nie miałam bladego pojęcia co to było.
Jednak dzisiaj postanowiłam sobie odpuścić, ponieważ to dziś miało się okazać kto zostanie następcą alfy.
Od rana siedziałam w pokoju siostry swojego mate, a ona zajmowała się mną. Pierw zajęła się moimi włosami i podcięła je delikatnie. Później zakręciła je lokówką w fale, następnie makijaż i na końcu moja suknia.
Piękna, błękitna z delikatnym wcięciem dekoltu. Górą część pokrywały białe małe kwiaty, które zostały doszyte i rozchodziły się w dół, a później już ich nie było. Była ona długa, dlatego obawiałam się czy dam radę w niej chodzić i ani razu nie wywrócę się.
Dostałam też białe obcasy z paskiem wokół kostki. Miały one może sześć centymetrów, co w zupełności mi wystarczało.- Uwaga! Proszę państwa! Oto przyszła Luna! - krzyknęła Lydia i ściągnęła materiał z stojącego lustra, a ja zobaczyłam siebie.
Piękną, dojrzałą kobietę, która sama nie mogła uwierzyć, że widzi siebie.
Przygryzłam policzek od środka i podeszłam bliżej lustra. Patrzyłam na swój delikatny makijaż i nie mogłam uwierzyć, że dziewczynie tak naprawdę z niczego udało się osiągnąć taki efekt.- Dziękuję, bardzo - przytuliłam ją, a ona to odwzajemniła.
- Nie ma za co, czego nie robi się dla członka rodziny - odsunęła się delikatnie z uśmiechem.
- Teraz twoja kolej, może w końcu spotkasz swojego mate.
- Mam nadzieję - westchnęła i zajęła się swoim makijażem, a ja usiadłam na jej łóżku.
- Lydia.
- Mam dwadzieścia jeden lat, dlaczego jeszcze go nie poznałam?
- Kochana to nie twoja wina, może po prostu nie było dane wcześniej się wam spotkać i dzisiaj to się wydarzy?
- Tak myślisz?
- Wierzę w to z całego serca.
Półtorej godziny później byłam razem z dziewczyną oraz Ivanem, który nas zawoził na salę. Szukałam luny, która chciała, żebym udała się do niej zaraz po przybyciu. Czułam wzrok każdego na sobie i nie sprawiało to, że czułam się dobrze. Gdyby nie fakt, że moja samoocena była tego wieczoru wysoka, zapadłabym się pod ziemię.
Rozglądałam się za Marie, ale nie zauważyłam jej. Zamiast tego spotkałam się wzrokiem ze swoim mate. Nagłe ciepło jakie poczułam jest nie do opisania. Jego tęczówki stały się wiśniowe, a ja wiedziałam, że moje na pewno przybrały złoty kolor. Zaczął iść w moją stronę, ale wtedy jego tata wyszedł na środek i przemówił.
- Dziękuję wszystkim zgromadzonym za przybycie w ten wspaniały dzień - wszyscy zaczęli klaskać w dłonie, w tym ja, a luna stanęła przy jego boku.
- Bardzo miło wspominam wszystkie dni, które spędziłem przy boku niesamowitych osób oraz całego opiekowania się watahą. Teraz kiedy w tym roku obchodzę pięćdziesiąte urodziny, chciałbym, żeby całą sforę przejął jeden z moich synów - zapadła cisza.
- Myślę, że razem z moją żoną podjąłem słuszną decyzję. Wasz przyszły alfa oraz również partner innych stad jest człowiekiem dobrym, dążącym do celu, a przede wszystkim uczciwym - zamilkł na moment, a wszyscy czekali zniecierpliwieni.
CZYTASZ
Moja Na Wieki
WerewolfAnastasia musiała zamieszkać z dziadkami chwilę po tym jak jej rodzice zostali wezwani na wojnę z wygnańcami. W tym czasie wraca syn Alfy powiadomiony o sytuacji przejęcia władzy w stadzie. Co jeżeli pewnej nocy Ana nieświadomie przekroczy granicę i...