Dwa dni później zostałam zmuszona do siedzenia w gabinecie Setha. Miałam ochotę wyjść z siebie, czując się jak w męczarniach. Brunet przeglądał różne papiery, segregując je na te, które może rozpatrzy i do których nie miał zamiaru zaglądać.
Ułożyłam się wygodniej na kanapie i miałam nadzieję, że może się zdrzemnę, ale wtedy rozbrzmiał jego głos.- Masz może ochotę na spacer?
- Tak! - krzyknęłam zrywając się z kanapy, co go rozbawiło.
Jednak nie skomentował tego i zostawiając wszystko tak jak było, wyszedł zamykając drzwi. Złapał mnie za dłoń i pociągnął na dół.
Wyszliśmy, a ja byłam pewna, że oznajmił to Ivanowi telepatycznie.
Uśmiechnęłam się delikatnie czując jak promienie słońca przechodzą przez moją skórę. Zaczęłam biec w stronę lasu przy okazji rozrywając swoje ubrania i przemieniając się w ogromnego wilka. Ból był coraz mniejszy, a ja coraz szybciej potrafiłam stać się zwierzęciem.
Wsłuchiwałam się w każdy szelest, starając się jak najbardziej korzystać z swojego drugiego ja. Moje łapy uderzały o ściółkę i dokładnie słyszałam przesuwanie się liści pod nimi. Zawyłam czując coraz większą satysfakcję, a po mojej prawej pojawił się Seth. Jego oczy stały się wiśniowe gdy z pełną elegancją przeskakiwał pień drzewa. Nie mam bladego pojęcia ile tak biegaliśmy, ale zaczęło robić się ciemno. Zatrzymałam się z nim nad rzeką. Upadł zmęczony przy niej i zaczął pić.
Niedługo później wróciliśmy do domu, ubierając się w nim i starając się nie popaść w paranoję. Usiadłam na łóżku, a on wrócił z łazienki w samych dżinsach i mokrymi włosami, które mierzwił ręcznikiem.
Czułam jakby ktoś właśnie postawił przede mną greckiego Boga. Idealnie uśmięśniony brzuch, szerokie ramiona i ostre rysy twarzy. Niebieskie oczy zwróciły się w moją stronę, a ja czułam żar jaki mnie objął. Tak bardzo zapragnęłam jego oraz tego co podsuwała mi podświadomość. Podniosłam się i będąc jak w jakimś amoku podeszłam do niego. Musiałam się upewnić, że nie jest wytworem mojej wyobraźni i dotknęłam jego klatki piersiowej. Jęknęłam czując jego ciepło i zapach, który mnie otumnił. Przejechałam dłonią do jego brzucha, a on złapał mnie za biodra i złączył nasze usta. Ten pocałunek był bardzo namiętny, a czując jak zadrżał kiedy wplotłam palce w jego włosy i delikatnie pociągnęłam jego końcówki, wiedziałam, że czuje to co ja.
Powoli zaczął mnie pchać w stronę łóżka, a kiedy wylądowałam na miękkim materacu, splótł nasze palce i przygniótł je do poduszki. Z pasją zaczął całować moją szyję i puścił jedną moją dłoń, żeby wsunąć ją pod moją koszulkę. Sapnęłam kiedy znalazł mój czuły punkt i skupił się na nim. Wplotłam swoją wolną dłoń w jego włosy i bawiłam się nimi, czując ogromną przyjemność. Zjeżdżał ustami niżej, aż w końcu rozerwał moją koszulkę i rzucił ją na bok. Całował odstęp między moimi piersiami, aż nie przeszkodził mu biustonosz, wtedy poświęcił swoją uwagę na skórę na moim brzuchu, aż do linii spodni. Wrócił do moich ust, przyciskając swoją klatkę piersiową do mojej. Jego język współgrał z moim dając mi niemożliwą ilość bodźców. Zaczęłam drżeć z podniecenia, a on zdawał sobie z tego sprawę.- Ana...
- Chcę, żeby każdy wiedział, że jestem twoja - spojrzałam w jego oczy, które zabłysły szczęściem.
- Moja, moja na wieki - powtórzył to kolejny raz i zaczął całować moją szyję.
Czułam jak jego kły kąsają delikatnie moją skórę. Jak cały mężczyzna jest równie upojony naszą bliskością, co ja. W końcu jego długie zęby zatopiły się we mnie, a ja poczułam błogą przyjemność połączoną z pieczeniem przez jego jad w mojej krwi.
Wtedy on przygniótł mnie jeszcze bardziej do materaca i wbił się mocniej w moją szyję, a ja zacisnęłam paznokcie na jego ramieniu. Po chwili odsunął się ode mnie, a jego oczy błyszczały wiśniowym kolorem, który pokochałam. Spojrzałam w nie dokładniej i zobaczyłam swoje odbijające się złotem.
CZYTASZ
Moja Na Wieki
WerewolfAnastasia musiała zamieszkać z dziadkami chwilę po tym jak jej rodzice zostali wezwani na wojnę z wygnańcami. W tym czasie wraca syn Alfy powiadomiony o sytuacji przejęcia władzy w stadzie. Co jeżeli pewnej nocy Ana nieświadomie przekroczy granicę i...