30

9.1K 375 1
                                    

Kiedy w sali obrad zebrały się odpowiednie osoby, nastała cisza. Joseph wraz z Marie patrzyli na mnie z zaciekawieniem, a ja przygryzłam policzek od środka. Brakowało tylko Ivana, a kiedy się pojawił, zajął swoje miejsce.

- Możemy zaczynać - powiedział Seth, a ja nie miałam bladego pojęcia jak im opowiedzieć wszystko.

- Dobrze, więc może zacznę od tego, że nie jestem wilkołakiem czystej krwi. Przejawiam zdolności magiczne i pogłębiam wiedzę na ten temat tak samo jak mój brat, Issac - zobaczyłam jak przez twarz babci przebiegł cień strachu, ale szybko go ukryła.

Nie wiem ile mówiłam o wszystkim, ale czułam jak sytuacja staje się napięta. Dowiedzieli się o wszystkim o czym powinni wiedzieć już wcześniej. Jednak kiedy oznajmiłam sposób na pozbycie się jej wiedziałam, że Seth nie był zadowolony. Chciał iść ze mną, a nie puszczać mnie samej.

- Ivan? - spojrzałam na mężczyznę, którego oczy były czarne od walki z własnymi demonami.

- Wiem gdzie jest, udamy się tam i zabijemy ją - panował nad emocjami, ale zdawałm sobie sprawę, że gniew burzył jego mury.

- To zbyt ryzykowne - oznajmił Seth i przeczesał palcami po włosach.

- Nie mamy wyjścia.

- Nie puszczę cię samej.

- Będziesz musiał.

- Pójdę z wami - zacisnął szczękę.

- Nie możesz. Stado cię potrzebuje, to będzie wyglądać jakbyś uciekał.

- Kurwa - wstał zły od stołu i podszedł do okna.

- Moglibyśmy zostać sami? - zapytałam, a pierwotny w wampirzym tempie zniknął za drzwiami.

- Proszę - spojrzałam na swoich dziadków, a później na rodziców mężczyzny. Z niepewnością opuścili pomieszczenie, a ja zostałam sama z nim.

- Kochanie..- szepnęłam i patrzyłam jak zamyślony patrzy przez okno.

- Nie zgadzam się.

- Wilczku..

- Nie ma takiej opcji.

- Seth..

- Powiedziałem, że nie! - czułam jak jego wilk chce przejąć kontrolę, a kiedy zabrał jedno z krzeseł i bez problemu rozbił je o ścianę, wiedziałam, że przegrywa.

- Spójrz na mnie - powiedziałam, a on nie zrobił tego, więc podeszłam do niego.

- Nie możesz odejść - oznajmił i spojrzał w moje oczy.

Rozpłynęłam się pod głębią błękitu jego tęczówek. Mogłabym patrzeć w nie godzinami i z każdą minutą wpadać w ponowny zachwyt. Czasami zapominałam jak bardzo był przystojny i zapierał mi dech w piersi. Ostry nos, kości policzkowe, które były dobrze widoczne, szczęka, która zaciskał w złości oraz usta. Usta, które samym zetknięciem z moimi potrafiły spowodować, że błądziłam pomiędzy niebem, a ziemią. Był tak bardzo idealny, idealny dla mnie. Brązowe, prawie, że czarne włosy delikatnie podwijające się na końcach, był tak piękny..

- Nigdy cię nie opuszczę.

- Tak bardzo się o ciebie boję..-przyciągnął mnie do siebie i wtulił nos w moją szyję.

- Wrócę. Maksymalnie za trzy dni.

- Zacznę poszukiwania po dwóch..-wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam go do siebie bardziej czując łzy w oczach.

Następnego dnia odczułam strach. Co jeżeli nie damy rady? Fakt Ivan jest pierwotnym, ale ja mogę sobie nie dać rady..

- Ana, już czas - usłyszałam głos Ivana za drzwiami, więc wyszłam z pokoju.

Moja Na WiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz