73. Przepraszam za to, co się stało.

2.7K 170 210
                                    

Dzisiaj tylko jeden🤗

– H, pamiętasz może jak jakiś rok temu, jeszcze gdy byłeś w ciąży zaproponowałem ci wrzucenie twoich piosenek do internetu? – następnego dnia, Louis zapytał mnie z uśmiechem. Cieszyliśmy się wolną niedzielą, słuchając radiowej muzyki. Piłowałem swoje paznokcie, szukając inspiracji na Pinterest. Już od dawna marzyłem o pomalowaniu swoich paznokci i w końcu postanowiłem się na to zdecydować, tylko nie byłem pewien co do koloru lakieru, jaki chciałem kupić.
Najbardziej podobał mi się biały, który pasował do legginsów jakie właśnie na sobie miałem.

– Tak nagle sobie o tym przypomniałeś? – ściągnąłem lekko brwi, przyklejony do jego boku na kanapie. Louis popijał kawę, sms-ując z Zaynem, a Raisin bawiła się na dywanie, głównie skupiona na oglądaniu Smerfów.

– Słuchałem sobie muzyki na youtube siedząc na kiblu i  nagle włączył mi się Justin Bieber, a on przecież był w taki sposób odkryty, wiec samoistnie to przyszło – wytłumaczył.

– Mogłeś pominąć część historii z kiblem.

Głaskałem bok chłopaka, odkładając pilnik i telefon, palce trzymając pod jego koszulką, natomiast mała Rai, tkwiła na dywaniku w dobrej odległości od telewizora, by nie popsuć sobie młodych oczech. Leżała na swoim brzuszku i ssała smoczek, bawiąc się plastikową ciężarówką, zupełnie ignorując swoich tatków. Opierałem głowę na ramieniu Louisa, po chwili całując go delikatnie po karku.

– Ale ja nie chcę być sławny jak on, Louis. Nie chcę być w ogóle sławny, to mnie nie kręci.

– Przecież jak napisze do ciebie menadżer Sony nie musisz od razu podpisywać kontraktu. Zrób to dla zabawy!

– Ale ja nie wiem, czy dla mnie takie śpiewanie będzie stanowiło rozrywkę – przyznałem, patrząc w oczy mojego chłopaka. – Wcześniej śpiewałem tylko dla siebie lub dla ciebie i nie uważam, że jestem wybitny w tym wszystkim.

– A więc spróbuj i sam się przekonasz – uśmiechnął się ciepło. – Możemy pojechać dzisiaj do studia, tam nagrasz jedną ze swoich piosenek i później zobaczysz, czy ci się to podoba.

Chwilę zastanawiałem się nad jego słowami, patrząc w telewizor, gdzie akurat Smerfetka zbierała kwiatki na pięknej polanie.

– Jaką piosenkę chciałbyś usłyszeć w wersji studyjnej? – spytałem, unosząc głowę.

– "Sweet Creature", zdecydowanie – rzekł bez cienia zawahania. – To jedna z moich ulubionych.

Spojrzałem w jasne tęczówki, zgadzając się z Louisem skinięciem głowy. Patrzyliśmy się na siebie, jak w jakimś zupełnym transie i przez sam fakt, że mój chłopak nie zdejmował ze mnie wzroku, poczułem, że moje policzki robią się ciepłe. Sięgnąłem dłonią, by opuszkami palców poczuć moją gorącą skórę. Natychmiast się speszyłem, odwracając wzrok, myśląc o tym, jak mój Louis na mnie działa. To niesłychane, że moje ciało nadal tak na niego reaguje. Ciało oraz serce, ponieważ mam wrażenie, że słyszę jego szybkie bicie, zamiast tylko czuć.

Usłyszałem głupi śmieszek tuż przy swoim uchu.

– A więc jedziemy? – zagadnął, kładąc głowę na moim ramieniu i zerkając ukradkiem na teraz już siedzącą na podłodze Raisin. Kiedy znów odwróciłem się w kierunku Louisa, nasze nosy w siebie uderzyły, przez co roześmialiśmy się patrząc na swoje usta, nim je złączyliśmy w uczuciowym i bardzo miłym pocałunku, a ja znów czułem pieprzone motylki w brzuchu, jakbym miał piętnaście lat.

– No nie wiem, po wczorajszej nocy wciąż boli mnie, sam wiesz.

– Mogłeś powiedzieć rano, jakoś bym temu zaradzić – zaśmiał się, znowu łącząc nasze usta.

Raisin • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz