36. Wszystko się zmienia

1K 62 45
                                    

Neri opuściła kuchnię domu przy Grimmauld Place 12 i poszła do sypialni, w której leżeli Bill i uratowana przez nią kobieta. Jej przyjaciółka siedziała u wezgłowia łóżka i szeptem rozmawiała z mężem. Neri podeszła do nich cicho. Bill spojrzał na nią i zamilkł. W jego posiniaczonej twarzy błyszczała para brązowych oczu, ich wyraz był niepokojący. Dziewczyna dobrze pamiętała nieufność Billa, gdy dowiedziała się, że jest spokrewniony z Blackami. Od Severusa wiedziała, że śmierciożercy wypytywali go o miejsce pobytu Syriusza. Podejrzewała, że mężczyzna może myśleć, że to jej wina.
- Jak się czujesz? - Spytała szeptem, żeby nie budzić śpiącej kobiety.
- Nie twój interes! - Warknął zapytany.
- Bill, przecież to dzięki Neri jesteś tutaj - zgromiła go Bella.
- Przez nią... tylko ona wiedziała, z jakiej rodziny pochodzę! Na pewno się wygadała temu swojemu kochasiowi! On tam był! To wszystko jej wina! - Wrzeszczał jak opętany, wylewając z siebie całą swoją złość i frustrację.
- Bill - powiedziała spokojnie Neri, - To nie prawda! Nikomu o tym nie mówiłam!
- To pewnie on to z ciebie wyciągnął! Tak jak ty... wtedy ze mnie. Nie ufam ani tobie ani jemu!
Neri poczuła się tak, jakby ją uderzył w twarz. Nie miała sobie nic do zarzucenia. Nikomu nic nie powiedziała, szukała go, martwiła się, narażała własne życie, a on jej tak odpłaca! Powstrzymywana od kilku godzin złość wezbrała na sile i jak fala przypływu zaczęła się przelewać przez wszelkie mentalne zapory. Bella odwróciła się w jej stronę, żeby coś powiedzieć, ale zachłysnęła się.
Neri trzęsła się ze złości. Jej skóra zrobiła się biała jak papier i lekko przezroczysta, a pod nią widać było błękitną poświatę, która powoli intensywniała i wydobywała się na zewnątrz. Jej włosy i usta były krwistoczerwone, a paskudny uśmiech odsłonił ostre, białe zęby. Bill ukrył głowę pod kołdrą, pragnąc odgrodzić się od tego zjawiska. Bella nie wiedziała, co ma zrobić. Uciekać? Wezwać kogoś na pomoc? Intuicyjnie wiedziała, że Neri nie panuje nad tym, co się z nią dzieje. Powietrze było aż gęste od magii i elektryczności.
Eliott z całych sił walczyła z samą sobą, ale przegrywała. Najchętniej wybiegłaby z pokoju, żeby rozładować się gdzieś indziej, ale bała się, że po drodze mogłaby kogoś spotkać, a to oznaczałoby pytania, na które wcale nie chciała udzielać odpowiedzi. Nagle w jej umyśle, zupełnie znikąd, pojawiło się rozwiązanie. Neri zaczęła wypychać moc na zewnątrz, formować ją w upiorną, do niczego niepodobną, zwierzęcą postać, która zmaterializowała się i zaraz zniknęła, a wraz z nią cała reszta energii magicznej, która znajdowała się w pokoju. Neri opadła bezwładnie na podłogę.
W tym momencie do pokoju wpadł Severus. Przez krótką chwilę stał, nic nie rozumiejąc, ale zapach ozonu podpowiedział mu, co się musiało wydarzyć. Uniósł ciało Neri, które wciąż zachowywało nienaturalną bladość, i położył na trzecim łóżku stojącym w pokoju. Dziewczyna oddychała nierówno i ciężko. Severus zaklął pod nosem. Wyciągnął z kieszeni woreczek i dwie fiolki.
- Bella! - Warknął. - Natychmiast idź do kuchni i przynieś mi kociołek z gorącą wodą, szklankę i chochlę! No, rusz się!
Dziewczyna poderwała się i wybiegła z pokoju. Na dole zastała Syriusza pogrążonego w wesołej rozmowie z bliźniakami Weasley. Obrzucili ją zdziwionymi spojrzeniami. W dwóch zdaniach wyjaśniła im, że Neri źle się poczuła.
- I od tego trzęsła się podłoga? - Spytał zgryźliwie jeden z bliźniaków.
Bella nie raczyła mu odpowiedzieć. Woda zagotowała się błyskawicznie i mogła już wrócić do sypialni.
- Nareszcie! Jak ci się udało skończyć szkołę, skoro nawet takie proste czynności cię przerastają? - Parsknął, z właściwą mu złośliwością, Snape. - I ucisz tego idiotę, bo zaraz ja to zrobię, a uprzedzam, że znam kilka paskudnych zaklęć, po których może nie odzyskać mowy.
Bella podeszła do łóżka męża i zwyczajnie kazała mu się zamknąć. Nie było to nawet konieczne, bo Bill potraktował słowa Snape'a bardzo poważnie.
Severus wyciągnął z torby jakąś roślinę o silnym, nieprzyjemnym zapachu. Roztarł ją w dłoniach i wrzucił do kociołka. Zapach naparu rozszedł się po całym pokoju i podziałał kojąco na nerwy wszystkich obecnych. Arcydzięgiel! - Pomyślała Bella, przypominając sobie nagle lekcję zielarstwa.
Patrzyła ciekawie, jak Snape dorzuca do kociołka uspakajającą melisę, działającego wzmacniająco i regenerująco kozłka. Potem zamieszał wywar i szeptem odliczał do trzydziestu. Potem zamieszał go w przeciwną stronę i odkorkował pierwszą fiolkę. Tym razem powietrze wypełnił zapach mięty. Bella wydobyła z zakamarków pamięci słowa swojej babci o tym, że ta niepozorna roślinka obniża ciśnienie krwi.
Severus uważnie mieszał wywar, robiąc przerwy po każdych trzech obrotach chochelki. Kiedy powierzchnia wody uspokoiła się całkowicie i jej temperatura spadła do osiemdziesięciu stopni Celsjusza, przelał ją do szklanki. Podszedł do Neri, odchylił jej głowę i wlał eliksir do ust. Dziewczyna krztusiła się przez chwilę, ale Severus nie przestawał, dopóki szklanka nie była pusta.
Minęło kilka minut i Neri zaczęła oddychać równo i głęboko. Jej ciało odzyskało normalną barwę i temperaturę. Snape odkorkował kolejną fiolkę i wtarł odrobinę eliksiru (a właściwie olejku lawendowego) w skronie śpiącej. Neri otworzyła oczy. Nad sobą zobaczyła bladą twarz Severusa, jego zaciśnięte w linię, wąskie wargi. Odnalazła wzrokiem jego oczy. Nie widziała w nich troski, której się spodziewała, tylko strach. Zamknęła oczy i udawała, że pogrążyła się we śnie. Chciała zasnąć i więcej się nie obudzić. Wiedziała, że najbliższe jej osoby patrzą na nią z lękiem, z obrzydzeniem. Zdała sobie sprawę z tego, że w ich oczach jej moc odziera ją z człowieczeństwa. Nie chciała, żeby się nad nią litowali, nie chciała czuć na sobie ich spojrzeń...
Nie wiedziała, jak bardzo się myli.
- Głupia jesteś - mruknął Severus cicho i usiadł na łóżku. - Jak mogłaś pomyśleć, że ktokolwiek z nas uważa cię za potwora?
Neri otworzyła oczy i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Bella stała za jego plecami i kiwała głową. Chciała w ten sposób poprzeć Snape'a.
- Sev, ja... ja widziałam jak na mnie patrzysz. Jak wszyscy na mnie patrzycie, jakbym była... - powiedziała słabym głosem.
- Kochana, jak bym mogła? Przecież to ty przyszłaś, żeby mi pomóc, ty uratowałaś Billa! Gdyby nie ty... - powiedziała Bella i rozpłakała się. Neri objęła ją i też zaczęła płakać.
Severus spojrzał na nie z niesmakiem, przewrócił oczami i mruknął pogardliwie coś, co brzmiało jak „kobiety".
- Bella, natychmiast odejdź od niej! - Krzyknął Bill z paniką w głosie. - Nie wiem, czym ona jest, ale lepiej ją puść. To może być zaraźliwe!
Snape nie wytrzymał. To, co powiedział Bill, dotknęło go do żywego. Odwrócił się w jego stronę z taką prędkością, że jego czarna peleryna owinęła się wokół niego. Wyciągnął różdżkę w stronę swojej niedoszłej ofiary.
- Coś ty powiedział? - Wysyczał wściekłym głosem. - Odpowiadaj, charłaku, albo pożałujesz tego, że nie zginąłeś podczas tortur - dodał, gdy Bill nie odpowiedział.
Neri wstała z łóżka i chwiejąc się lekko na nogach podeszła do niego. Położyła dłoń na jego różdżce.
- Sev, on po prostu nie rozumie...
- Mam gdzieś to, czy rozumie czy nie!
- Daj mu spokój, nie warto - powiedziała stanowczo. - Nie interesuje mnie to, co on o mnie myśli. Ważne jest, co myślisz ty i Bella.
- I dobrze! - Krzyknął Bill. - Nie wchodź mi więcej w drogę, ruda wiedźmo!
Tego już Neri mu nie darowała. Wbrew temu, co przed chwilą powiedziała, wbrew wszelkim zasadom, jakimi się kierowała, podeszła do Billa i spojrzała mu prosto w oczy.
- Posłuchaj mnie uważnie, Bill - powiedziała lodowatym głosem, idealnie naśladując głos Snape'a. - Posłuchaj i zapamiętaj. Jeśli następnym razem będziesz leżał na ziemi w kałuży własnych odchodów i wymiocin, jeśli będziesz się zwijał z bólu, jeśli będziesz błagał na kolanach o pomoc, to nie licz na mnie. Następnym razem nie narażę swojego życia, żeby ratować twoją żałosną dupę!
Severus spojrzał na nią podziwem, po czym dodał jadowitym, wibrującym w uszach głosem:
- Jeśli nie umiesz docenić okazanej ci pomocy, to więcej jej nie otrzymasz. Zapadnij się pod ziemię, wyjedź do innego kraju, zrób, co chcesz, ale pamiętaj, że śmierciożercy wciąż będą cię szukać. Aż któregoś dnia cię znajdą. I będą łamać twój opór krok po kroku. Zabiorą ci wszystko! Żonę, dziecko! Wszystko! Ale nie pozwolą ci umrzeć. Będą cię torturować, leczyć i znowu torturować. W końcu wysondują twój mózg do dna i zostawią ciało na pastwę losu. Być może okażą ci łaskę i pozwolą ci umrzeć - powiedział z odrobiną sadyzmu. - Wtedy przypomnij sobie, że był ktoś, kto rzucił wszystko i bez namysłu poszedł cię ratować. Ktoś, kogo potem obraziłeś, nie chciałeś zrozumieć i...
- Dość! - Powiedziała ostro Neri. - Już go wystarczająco wystraszyłeś, a on chyba w końcu zrozumiał. Nie dręcz już go.
- Chodźmy stąd. Nie mam ochoty przebywać w tym towarzystwie - powiedział jeszcze na odchodne. Neri spojrzała przepraszająco na Bellę i wyszła za nim.

Severus Snape - trochę inna historia TOMY II - VIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz