98. Muszelka

399 33 12
                                    

Dolina Wyrzutków, 06 marca 1998

            Jednak chwilowa radość nie potrwała długo. Zaledwie kilka godzin po zakończeniu audycji Potterwarty, Snape poczuł, że pali go Mroczny Znak.

– Musisz iść – powiedziała rozbudzona Neri, rozcierając obolałą lewą rękę.

– Nie, to nie to... To jego ktoś wezwał – cichy głos Severusa był pełen napięcia.

– Sev, co to znaczy?

– Czarny Pan zabronił nam się wzywać, chyba, że Potter... że ktoś go schwyta – pozorna obojętność Severusa była porażająca.

– Myślisz, że im się udało? Że ktoś pojmał Harry’ego?

– Nikt nie byłby tak głupi, żeby sprowadzić na siebie gniew Czarnego Pana, więc podejrzewam, że chłopak wpadł w łapy śmierciożerców.

– Wiesz, gdzie go wezwali? – spytała rzeczowo. Nie była pewna, czy dobrze odczytała sygnały płynące ze swojej kopi Mrocznego Znaku.

– Co? – Snape otrząsnął się na tyle, by wiedzieć, do czego prowadzi jej ciekawość. – Neri, nawet o tym nie myśl!

– Więc wiesz – stwierdziła i zaczęła się ubierać. – Do Malfoyów, prawda?

– Nie idź tam! – warknął, ale nie zaprzeczył. – Nie ryzykuj! Jeśli Malfoyowie mają Pottera, to i tak mu nie pomożesz!

– Severusie, ja... Wcale nie chcę mu pomagać – wyznała cicho. – Ale muszę wiedzieć, jak to się skończy. Jeśli Potter zginie...

– Będziesz musiała zająć jego miejsce – dokończył za nią i podjął decyzję. – Idę z tobą.

– A jak ktoś cię zobaczy?

– Idę tam, żeby dopilnować, żeby to ciebie nikt nie zobaczył – wyjaśnił i szybko się ubrał.

            Neri, już w płaszczu, czekała na niego w przedpokoju. Severus na wszelki wypadek wcisnął maskę śmierciożercy do kieszeni i w biegu narzucił na siebie pelerynę.

– Szybko, musimy być tam przed nim – zarządził.

            Biegli co sił w nogach w stronę portalu. Snape złapał żonę za ramię i deportował ich w pobliżu domu Malfoyów.

– Teraz słuchaj – rozkazał. – Przede wszystkim, bądź cicho. Unikaj światła i podejdź pod okna dopiero wtedy, kiedy dam ci znak. I ani mi się waż wchodzić do środka.

            Neri pokiwała głową i skryła się w cieniu. Podążali przez mroczny ogród, jak dwa cienie nie wydając przy tym najmniejszego dźwięku. Severus ostrożnie podszedł do okna. Ocenił sytuację i dopiero wezwał ją do siebie. Zajrzeli do środka. Zanim zrozumieli, co się dzieje usłyszeli krzyk Bellatriks.

– Zabij go, Cyziu! – w tej samej chwili rozległ się donośny trzask i różdżka Narcyzy wyleciała w powietrze, lądując gdzieś pod ścianą.

– Ty wstrętny małpiszonie! – ryknęła Bellatriks. – Jak śmiesz wytrącać różdżkę z dłoni czarownicy! Jak śmiesz sprzeciwiać się swoim panom!

– Zgredek nie ma już pana! – zapiszczał skrzat. – Zgredek jest wolnym skrzatem i przybył tu, żeby uratować Harry’ego Pottera i jego przyjaciół!

– Ron, łap... i UCIEKAJ! – krzyknął Harry, rzucając Weasleyowi jedną z różdżek, po czym schylił się, by wyciągnąć jakiegoś goblina spod żyrandola. Ściskał miecz w ręku, schwycił rękę Zgredka i obrócił się w miejscu, by deportować się z nimi. Zanim jednak zdążył to zrobić, Neri użyła legilimencji... Dom Billa i Fleur... Muszelka... Dom Billa i Fleur... Usłyszała myśli Harry’ego.

Severus Snape - trochę inna historia TOMY II - VIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz