70. Przyjęcie u Slughorne'a

619 39 8
                                    

Hogwart, 22 grudnia 1996

Severus wciąż z niedowierzaniem wpatrywał się w trzymany przez siebie kawałek pergaminu i po raz kolejny czytał kilka napisanych na nim zdań. Choć treść, sama w sobie, nie budziła jego wątpliwości, to przez chwilę zastanawiał się, czy nie pomylono aby odbiorcy, bo nie sądził, żeby ktoś ośmielił się z niego tak żartować. Jeszcze raz przeczytał treść zaproszenia i westchnął przy słowach „wraz z osobą towarzyszącą". Jeśli już musiał iść na to cholerne przyjęcie, które urządzał Horacy, to chciałby, żeby towarzyszyła mu tylko jedna osoba. Osoba, z którą wciąż nie miał kontaktu...

Od Dumbledore'a wiedział, że Neri nie bywa w Hogwarcie, nie utrzymuje kontaktu z nikim z Zakonu, może z wyjątkiem Tonks. Zresztą, nawet gdyby ją spotkał, to i tak nie byłaby bezpieczna w jego towarzystwie, bo Czarny Pan chciał posiąść jej moc. Na szczęście dla niej, Lord Voldemort ostatnimi czasy zajął się innymi sprawami, tą jedną zostawiając sobie na później. Dość rozsądnie stwierdził, że po zabiciu Dumbledore'a i Pottera będzie miał na to jeszcze czas. Severus był zadowolony z tego, że podsunął swojemu panu takie rozwiązanie, bo to dawało Neri trochę więcej swobody, ale nie mógł zagwarantować, że któryś ze śmierciożerców nie postanowi jej schwytać.

Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi. Zmiął zaproszenie i wcisnął je do kieszeni. A przynajmniej próbował, bo nie zauważył, że świstek papieru upadł na podłogę. Za drzwiami stała Neri i uśmiechała się do niego promiennie.

- Mogę wejść? - Spytała widząc, że Severus nie reaguje.

- Tak... ja tylko, nie spodziewałem się...

- Obiecałam, że cię odwiedzę - zaczęła Neri. - No i jestem.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to ryzykowne? - Spytał Severus na wszelki wypadek.

Neri drgnęła a uśmiech powoli zamierał na jej twarzy, ale postanowiła, że nic nie popsuje jej tych świąt. Przyjechała do Hogwartu, bo nie mogła już poradzić sobie z tęsknotą za Severusem. No, może nie tylko dlatego...

- Tak - powiedziała w końcu. - Wiem o tym, aż za dobrze.

- Nie chciałem... - Severus zreflektował się, że tą próbą ostrzeżenia mógł ją wystraszyć.

- To też wiem - Powiedziała i ponownie uśmiechnęła się. - To i tak nieważne. Miałam już dość twojej nieobecności i tej... hmm... sielanki.

Severus nie zrozumiał, o co jej chodziło. Znowu podejrzenia odnośnie Blacka pojawiły się w jego głowie, ale po minie Neri odgadł, że to coś innego.

- Jakiej sielanki? Nie sądziłem, że przenoszenie się z miejsca na miejsce z tym kretynem da się określić tym mianem.

- Jesteś jak zwykle niebywale uprzejmy - powiedziała złośliwe. - To nie chodzi o Syriusza. To znaczy, o niego też... W każdym razie, nie mieszkamy już po motelach tylko w domku babci Belli.

- A co na to Bella? - Spytał zdumiony Snape.

- Mieszka z nami, razem z Anną. Syriusz oszalał na punkcie małej i oboje poświęcają jej cały wolny czas, ciągle się nią zachwycają, a mnie aż mdli od tego.

- Przynajmniej masz namiastkę rodzinnego szczęścia - skwitował Severus cierpko.

- Tak, tylko nie miałam najmniejszej ochoty na spędzanie świąt w takiej atmosferze i uciekłam.

- I wybrałaś mnie? Chyba coraz gorzej z twoją głową, Eliott.

- Może tak, ale wiesz w święta... chciałam być z... tobą. Tylko z tobą.

Severus Snape - trochę inna historia TOMY II - VIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz