66. Przed obliczem Voldemorta

506 39 21
                                    

Sheffield, 17 października, 1996
Bella Sparkler z rozpaczą czytała list, który właśnie dostała od Dumbledore'a. Nie wiedziała, czemu dyrektor, który dopiero co chciał ją zwerbować, teraz nagle odmawia jej pomocy. I nie chce jej też powiedzieć, gdzie znajduje się Neri. Kobieta wrzuciła list do kominka i zamyśliła się.
Nie było dobrze, właściwie to już od dawna było źle. Bill się czegoś wyraźnie bał, a ona nie wiedziała, czego. To znaczy nie wiedziała, aż do poprzedniego dnia, kiedy wróciła wcześniej z pracy i zobaczyła, jak z jej domu wychodzi Bellatriks Lastrange.
Śmierciożerczyni nie dostrzegła jej i teleportowała się, ale Bella wciąż bała się wejść do domu. W końcu myśl o córce poderwała ją z miejsca. Jeśli jej dziecku groziło jakieś niebezpieczeństwo...!
Weszła do domu, ale zaraz usłyszała, jak Bill uspokajał płaczące niemowlę. Jej mąż stał do niej tyłem, na rękach trzymał dziecko. To był taki zwykły, taki kojący widok. Jednak Bella nie rozluźniła się ani na chwilę, gorączkowo rozmyślała o tym, co powinna zrobić. Na myśl przyszła jej Neri, ale wiedziała, że nie da rady się z nią skontaktować. Postanowiła napisać do Dumbledore'a i chociaż odpowiedź dostała już następnego dnia rano, poczuła, jak jej świat rozpada się na kawałki.
Teraz wpatrzona w ogień, który trawił szczątki listu, podjęła ostateczną decyzję. Spakowała kilka swoich rzeczy, ubranka i butelki małej Anny i bez słowa wyjaśnienia zamknęła za sobą drzwi domu. Bała się, że ktoś ją obserwuje, bała się podróżować mugolskim środkiem transportu i deportowała się wprost do Hogsmeade.
Kobieta z bagażem i małym dzieckiem zmierzająca w stronę Hogwartu to był niecodzienny widok, ale Bella miała szczęście, że nikt jej nie widział. Co więcej, u wrót zamku natknęła się na swoją przyjaciółkę, Tonks.
- Bell, co ty tu robisz? - Spytała zdumiona aurorka.
- Muszę się zobaczyć z Dumbledore'em - powiedziała szybko Sparkler i popatrzyła błagalnie na Tonks.
- Zaprowadzę cię - powiedziała Dora bez wahania.
Podczas drogi Bella opowiedziała jej pokrótce, co się wydarzyło.
- A co na to Neri? - Spytała Tonks ze złością. - Twoja najlepsza przyjaciółka?
- Ja... powiedziałam jej, że nie chcę jej znać - wyznała Bella i załkała.
- Nie dziwię się. Przez tego Snape'a odwróciła się od wszystkich - Tonks dała upust tłumionym od dawna uczuciom.
- Wiesz co, Dora, ja myślę, że to my się od niej odwróciłyśmy - powiedziała cicho Bella. - Ona chciała mnie ostrzec, chciała mi pomóc, ale miałam żal, że do mnie nie pisała. Sama jestem sobie winna.
- No może, ja też z nią nie rozmawiałam od... od czerwca właściwie, chociaż widywałyśmy się na zebraniach Zakonu. Ale zawsze obok był on i jakoś nie było jak.
- Dora, ja dopiero teraz wiem, co się naprawdę dzieję. Ten jej kolega miał rację, nie powinniśmy się nawzajem ranić i odtrącać.
- Tak, chyba tak - Tonks przyznała jej słuszność i zamyśliła się. - No, jesteśmy.
Nimfadora podała Belli hasło i wróciła na swój posterunek. Sparkler z ciężkim sercem wchodziła po schodach do gabinetu, w którym jeszcze nigdy nie była. Nieśmiało zapukała do drzwi.
- Pani Sparkler, co pani tu robi? - Spytał Dumbledore, gdy dziewczyna weszła do jego gabinetu.
- Panie dyrektorze, ja przepraszam, wiem, że napisał mi pan, że nie może mi pomóc, ale ja nie wiedziałam, co robić. Nie napisałam wszystkiego w liście.
- Dobrze, usiądź i opowiedz mi o wszystkim - Dumbledore starał się zachować spokój, chociaż przeczuwał, jaki będzie efekt tej rozmowy.
Jego przyjazny ton, spojrzenie łagodnych, ciepłych, niebieskich oczu sprawiły, że Bella opowiedziała mu wszystko, co się jej przydarzyło. Opowiedziała o wizycie Neri, o ich późniejszej rozmowie, o tym, że widziała Bellatriks i o tym, że się boi i żałuje, że odrzuciła zaoferowaną pomoc.
- Dobrze, że przyszłaś z tym do mnie. Wyślę kogoś, żeby pomógł twojemu mężowi, ale obawiam się, że może być za późno. Skoro Bellatriks zniżyła się do tego, żeby rozmawiać z kimś, kto nie jest czarodziejem, nawet jeśli jest członkiem jej rodziny, to znaczy, że miała w tym jakiś cel. Myślę, że chodziło jej raczej o ciebie, bo Voldemort szuka Neri, a Bellatriks bardzo chce zasłużyć na jego aprobatę.
- Czy Bill wie o tym?
- Tego nie wiem. Niestety Bellatriks jest nieobliczalna i nie wiem, czy go zaszantażowała czy zaczarowała. A teraz przepraszam cię na chwilę, muszę kogoś zawiadomić.
- Severusie - powiedział wrzucając proszek Fiuu do kominka. - Przyjdź do mnie natychmiast.
Po chwili z kominka wyszedł lekko przysypany popiołem Severus Snape. Spojrzał na Bellę i na Dumbledore'a.
- O co chodzi? - Spytał siląc się na przyjacielski ton.
- Bella mówi, że jej mąż rozmawiał z Bellatriks, wiesz coś o tym?
- Nie wiem, staram się nie rozmawiać z tą idiotką - powiedział Snape obojętnie.
- Czyli Voldemort nic ci nie mówił, że chce przez niego dotrzeć do Neri?
- Odnalezienie Eliott to moje zadanie, więc podejrzewam, że Bellatriks mogła wymyślić to sama.
- W takim razie idź tam i postaraj się mu pomóc.
- Oczywiście - powiedział z przekąsem i zniknął w kominku.
- Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać szuka Neri? Ale czemu? - Spytała przerażona Bella.
- Tom ma swoje powody, a ja niestety nie mogę ci powiedzieć, bo to mogłoby być dla niej zagrożeniem.
- Och, no tak. A co ja mam teraz zrobić?
- Zatrzymaj się w Hogsmeade, najlepiej w gospodzie „Pod Świńskim Łbem", barman to mój... znajomy, będziesz tam bezpieczna.
- Dziękuję, panie dyrektorze - powiedziała Bella i wyszła.

Severus Snape - trochę inna historia TOMY II - VIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz