Syriusz Black sam nie wiedział, czy powinien się cieszyć obecnością przyjaciół, czy też złościć na nich, że traktują go jak dziecko. Miał dość siedzenia w domu i dość dobrych rad, których wszyscy mu udzielali: „nie opuszczaj domu", „siedź cicho", „nie wychylaj się". Wiedział, że chcą dla niego dobrze, ale to nie zmniejszało jego rozgoryczenia. Od powrotu z King's Cross nie odzywał się do nikogo, bujał się na krześle w kuchni pogrążony we własnych myślach. Jego przyjaciel z czasów szkoły, Remus Lupin, spoglądał na niego z niepokojem zza czytanej gazety, ale również się nie odzywał. Wiedział, że Łapa mógłby wybuchnąć i urządzić niepotrzebną awanturę.
Pozostałe dwie osoby siedzące w kuchni przy Grimmauld Place numer 12 nie dostosowały się do tego ponurego nastroju. Neri po początkowym wyżaleniu się na swoją samotność, słuchała szeptanych zwierzeń przyjaciółki. Na chwilę pozwoliła sobie zapomnieć o wszystkich swoich zmartwieniach.
- Mówię ci, Neri, że ja już nie wiem, co robić. On cały czas nie zwraca na mnie uwagi. To znaczy zwraca, ale zaraz potem zachowuje się tak, jakbym mu zrobiła coś złego.
- Tonks, daj mu czas. Myślę, że zależy mu na tobie i boi się tego, że jako wilkołak mógłby cię skrzywdzić. Musisz go trochę oswoić.
- Chyba masz rację.
- O czym dyskutujecie, panienki? - Spytał Syriusz, który zdecydował w końcu, że jednak nie będzie się boczyć na przyjaciół.
- Takie tam damsko-męskie sprawy - odparła wymijająco Tonks.
- A to się świetnie składa - Syriusz zaśmiał się krótko i, nie zwracając uwagi na Nimfadorę, przysiadł się do Eliott. - Tak sobie pomyślałem, Neri, że skoro ten wredny nietoperz wyfrunął ze swojej jaskini, to może teraz zainteresujesz się mną?
Syriusz nie spodziewał się, że Neri rzeczywiście to zrobi i to dokładnie w tym momencie. Spojrzała na niego z wyrazem oburzenia w oczach.
- Syriuszu, nawet tak nie żartuj - powiedziała poważnie. Nie chciała urazić uczuć Blacka, ale nie miała też zamiaru dawać mu złudnej nadziei.
- Mówiłem bardzo poważnie. Jesteś za dobra dla takiego dupka, jak Snape.
- Co ty w ogóle w nim widzisz? On jest... no... zły! Po prostu zły! I te jego tłuste włosy! Ohyda! - Wtrąciła się Tonks.
Neri westchnęła. Nie miała ochoty tłumaczyć się nikomu ze swoich uczuć do Severusa. Dyskusji o jego włosach również wolała uniknąć, zwłaszcza, że miała swoją teorię na ten temat.
- Wiesz, serce nie sługa - uśmiechnęła się.
- W każdym razie, jeśli zmienisz zdanie, to zawsze możesz liczyć na mnie - powiedział szlachetnie Syriusz, choć mina mu trochę zrzedła.
- Wątpię, żebym zmieniła zdanie.
- Black, ona po prostu lubi nietoperze - Zakończył dyskusję Lupin. - Neri, lepiej powiedz, czy ustaliłaś już, kim jest ta Mona. Dumbledore i Snape nie chcą nikomu nic powiedzieć.
- No właśnie nie wiem. Nie kojarzę nikogo o takim imieniu.
- Może to jest ksywka? - Dodała Tonks, która również była zaciekawiona, kto z jej współpracowników jest śmierciożercą.
- To raczej skrót od imienia - Wtrącił Syriusz.
Neri spojrzała na niego zaskoczona prostotą i trafnością jego pomysłu.
- Morgana! - Krzyknęła z nagłą pewnością. - Przecież to takie proste!
- Żartujesz? - Tonks wciąż nie dowierzała.
- Niezła jest, znamy się z kursu więc myślałam, że to dlatego... no wiesz, zawsze stara się wejść do nas do biura. Teraz dopiero zrozumiałam, czemu tak gorliwie dopytuje się o Syriusza! Albo pyta mnie niby o pracę w Hogwarcie, a tak naprawdę o Dumbledore'a i Pottera!
- Masz rację - Tonks zgodziła się z nią chętnie, bo nie przepadała za Morganą. - Poza tym, sama widziałam, jak beztrosko rozmawiała z Lucjuszem. Syriuszu jesteś genialny!
- Wiem - przyznał mężczyzna ze śmiechem.
Zawtórowali mu wszyscy. Świadomość tego, kto jest ich wrogiem niespodziewanie przyniosła ulgę. Beztrosko rozmawiali aż do momentu rozpoczęcia zebrania Zakonu. Neri ze smutkiem przyjęła suchą informację Dumbledore'a, że Snape'a na nim nie będzie.*
04 września 1995
Pierwsze dni szkoły są zawsze ciężkie. Zarówno dla nauczycieli, jak i dla uczniów. Jack stał w ciemnym lochu i ze złością mieszał w kociołku. Próbował nie słuchać kpiących uwag nauczyciela. Chciał się jak najwięcej nauczyć, chciał wygrać konkurs, ale nie mógł darować Snape'owi tego, co zrobił na pierwszej lekcji eliksirów.
- Eliott! Twoje dodatkowe lekcje eliksirów zaczną się dzisiaj o siedemnastej - cichy, lodowaty głos Mistrza Eliksirów poniósł się po całej sali lekcyjnej. - Jeśli twoje wyniki będą tak żałosne, jak dotychczas, to nie będę mógł cię przepuścić do następnej klasy.
Jack nie był w stanie zrozumieć tego, że w taki sposób Snape chce ukryć prawdziwy powód tych lekcji. Słyszał tylko szyderczy śmiech Ślizgonów i niedowierzające szepty przyjaciół. Zimna nienawiść, którą w tym momencie poczuł do tego mężczyzny, była najsilniejszym uczuciem, jakie kiedykolwiek odczuwał. Dlatego kilka godzin później wciąż nie był w stanie opanować złości.
- Eliott, skoncentruj się na tym, co robisz, zanim wysadzisz zamek w powietrze - głos Snape'a wyrwał go z zamyślenia. Jack nie odezwał się, ale z większą uwagą niż dotychczas zajął się Eliksirem Rozweselającym, który właśnie warzył. Musi być kiepski, skoro wciąż mam taki podły humor.
Nagle rozległo się pukanie i do lochu wszedł dyrektor. Jack drgnął i rozlał zawartość kociołka. Snape posłał mu mordercze spojrzenie jednak nie zdążył się odezwać.
- Jack, myślę, że na dziś już wystarczy tej nauki. Idź na kolację, a ja pomogę Severusowi posprzątać ten bałagan - powiedział Dumbledore ojcowskim tonem.
Chłopczyk skinął głową, błyskawicznie zebrał swoje rzeczy i opuścił loch.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać, Dumbledore? - Spytał Snape zimno i jednym machnięciem różdżki oczyścił kociołek i blat biurka, przy którym pracował Jack.
- Chciałbym, żebyś w ten weekend przyjął w końcu zaproszenie Lucjusza na obiad i wybadał, co najbardziej interesuje Toma. Mam obawy, że nasze spekulacje idą w zupełnie niewłaściwym kierunku.
- Ile razy mam ci powtarzać, że on działa na wielu frontach.
- Tak wiem, ale mnie interesuje to, gdzie uderzy najpierw. Martwię się, że Ministerstwo bardziej ufa takim ludziom jak Malfoy, niż mnie.
- Dobrze, dowiem się tego, ale nie w ten weekend.
- Musimy działać szybko, dlatego sobota to dobry termin.
- Być może, ale na weekend chciałem wrócić do... domu - powiedział niechętnie. Nie lubił zdradzać Dumbledore'owi zbyt wiele szczegółów ze swojego życia.
- Myślę, że Neri zrozumie. To mądra dziewczyna.
- Nie przeczę, ale to nie dlatego nie chcę marnować wolnego dnia na spotkania z Malfoy'em.
- Czyżby? - Spytał dyrektor z uśmiechem. - Zależy ci na niej, prawda?
- Nie twój interes, Dumbledore! - Warknął Snape.
- Wiesz, Severusie, gdybyś czasem przyznał, że coś czujesz, może uznałbym twoje racje, ale skoro to są tylko niepoważne kaprysy, to, niestety, jestem zmuszony kazać ci wykonać moje polecenie - powiedział z szelmowskim uśmiechem staruszek.
- Dobra, niech ci będzie. Zależy mi na niej. Zadowolony?
- Widzisz, jakie to proste? Dobrze, w takim razie, tak jak obiecałem, masz wolny weekend.
- No i dobrze, ale nie mów jej o tym.
- Drogi chłopcze, jestem pewien, że ona wie o tym, nawet lepiej od ciebie.
- Co? - Snape był zaskoczony, bo nigdy jej tego nie powiedział.
- Jak ty mało wiesz o kobietach - westchnął dyrektor rzewnie.
- Na pewno więcej od ciebie - odgryzł się Snape złośliwie i wyszedł z własnego gabinetu.
CZYTASZ
Severus Snape - trochę inna historia TOMY II - VI
FanficSpis treści wreszcie naprawiony, więc tutaj będę kontynuować tę opowieść. ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** 11.2020 #7 w severussnape 👍 10.2019 # 2 w Severus 💖 Dziękuję 😘 ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** ** Opis: Życie Mis...